HISTORIA SZKOŁY WE WSI KRÓLEWSKIEJ SIARY.

Moim Nauczycielom

… i przyłożyłem serce swoje
aby poznać mądrość i umiejętność
i poznałem że i w tym
jest utrapienie ducha
bo w wielkiej mądrości
jest wiele kłopotu
a kto przyczynia wiedzy
przyczynia i smutku
i zrozumiałem
iż nie może człowiek
znaleźć żadnej przyczyny
wszystkich dzieł Bożych
które się dokonują pod słońcem
a im więcej męczy się
tym mniej znajduje
przeto zdało mi się
że nie ma nic lepszego
jak weselić się z pracy swej
i czynić dobrze
za żywota swego…

Zapożyczyłem u Andrzeja Buszy- Kohelet.
(Akcent nr 3/87, str. 110, UM Lublin).

Panu
Janowi  Oleksińskiemu

– Pierwszemu nauczycielowi
pierwszej  Szkoły w Siarach –
w hołdzie…

Temu, który wydobył naszych
Przodków z mroku Średniowiecza;
nauczył naszych dziadków, może też
niektórych rodziców, czytać i pisać…

Dedykuję to opracowanie. Sz. M.


Historia Szkoły – we wsi królewskiej – Siary.

Poszukując źródeł pisanych do podjętego tematu, przestudiowałem szerokie opracowanie prof. Franciszka Bujaka wydrukowane w wydaniu książkowym w roku 1908 mianowicie „Galicya”.

   Tematy związane ze szkolnictwem w Galicji znalazłem w następujących rozdziałach tej książki; w Rozdziale II „Ludność” , w podrozdziale 2. – Statystyka narodowości i wyznań, w temacie: Kościoły i szkoły str. 77.

   W Rozdziale III „ Społeczeństwo”, w podrozdziale 2. – Duchowieństwo i nauczycielstwo: w temacie: Ilość nauczycieli str. 149 oraz  gorsze położenie nauczycieli str. 151.

   Sporo na temat, w podrozdziale 4 – Inteligencja: Niski poziom kultury str. 181, potrzeba reformy szkół średnich str. 191.

   W rozdziale IV „Rolnictwo” , w podrozdziale 13. – Oświata zawodowa str. 439 – 462, a  w szczegółach m.in. Lekceważenie nauki systematycznej. Szkoły rolnicze. Szkoły zimowe. Nauczyciele wędrowni…

   Zawężając obszerne opracowanie Franciszka Bujaka – „Galicya”  do terenu powiatu gorlickiego, sięgnąłem po nieco skromniejsze, bo z lat sześćdziesiątych XX w., opracowanie, autorstwa profesora gimnazjalnego z Gorlic,  mgr Stanisława Motyki, zatytułowane  „Wczoraj i dziś powiatu gorlickiego”…

   Przytoczę spore fragmenty, z rozdziału zatytułowanego: Szkolnictwo i oświata od końca XIX stulecia.

    […} W dobie feudalizmu powiat gorlicki niewiele się różnił pod względem szkolnictwa  i oświaty od reszty kraju. Ponieważ jednak Biecz odgrywał poważną rolę polityczno-gospodarczą do XVII w., jak również Gorlice, więc należy sądzić że miały zorganizowane szkolnictwo miejskie i parafialne.

   Wychowankowie dobrze prosperującej szkoły bieckiej w XV w., w liczbie 40 uczęszczali do Akademii  Krakowskiej. Wśród nich spotykamy nazwisko Marcina Kromera, wybitnego polityka, historyka i geografa.

   Interesująco przedstawia się na tym terenie okres reformacji. W rejonie Beskidu niskiego (zwanego gorlickim p. a.), żywa była działalność zwolenników reformacji, a zwłaszcza jej postępowego odłamu, arianizmu.

   Arianie zawsze przejawiali pęd do wiedzy; nauk przyrodniczych i ścisłych. Zarówno ariańska szlachta jak i mieszczaństwo dążyło do udostępnienia swym dzieciom zdobywania wiedzy.

   Dla przykładu można wspomnieć ziemianina Adama Potockiego, (spod gorlickiej wsi Łużna p. a.), który syna swego Wacława  kształcił w odległej szkole ariańskiej w Raciborzu.

   W późniejszym okresie region gorlicki nie podlegał działaniu Komisji Edukacji Narodowej, gdyż znalazł się w granicach zaboru austriackiego. To właśnie oderwanie od reformatorskich prądów w szkolnictwie zepchnęło nasz powiat na tory zacofania i wstecznictwa.

   W interesie rządu austriackiego, jak i szlachty nie leżało szkolenie mas ludowych. Na polu wykształcenia publicznego panował zastój trwający 90 lat, to jest w latach 1772-1866, aż do okresu początkującego autonomię.

   […] W zasadzie rząd austriacki nie był przeciwny rozszerzaniu oświaty i zakładaniu  szkół elementarnych. Obowiązywało nawet rozporządzenie, że bez świadectwa szkolnego nie wolno przyjmować do służby domowej ani rzemiosła.

Zakładanie i utrzymanie szkół Austria uważała za obowiązek gromad i dominiów.

   W latach 1773-1850 powstało w Galicji 6 szkół średnich, 43 ludowe główne. Oprócz nich była pewna ilość szkół parafialnych, po wsiach i miasteczkach. Uczyli najczęściej organiści.

   Według statystyki z 1841 r., było 1 946 szkół ludowych z 736 nauczycielami  i 1 409 pomocnikami. Do szkół tych uczęszczało ogółem 70 135 dzieci.

   W powiecie gorlickim w owym okresie wymienia się szkoły w Bieczu, Gorlicach i Bobowej. W Bobowej w 1772 r., istniała jednoklasowa szkoła trywialna obejmująca również 10 okolicznych wsi.

   W Gorlicach, w 1793 r., szkoła męska liczyła 60 dzieci, w 1813 r., dodano drugiego nauczyciela. Rok 1835 odznaczył się założeniem szkoły żeńskiej trywialnej, pozostającej pod kierownictwem szkoły męskiej głównej.

   Pewnego rodzaju reorganizację w zakresie nauczania wprowadzono w 1874 r., kiedy to weszły w życie nowe plany nauczania. Od 1877 r., Gorlice stanowiły osobny okręg szkolny.

  Datą przełomową w rozwoju szkolnictwa było uchwalenie przez sejm galicyjski w 1867 r. statutu Rady Szkolnej Krajowej. W jednym z okólników  Rady Szkolnej czytamy nawet o ścisłym przestrzeganiu przymusu szkolnego.

   Sprawa szkolnictwa i oświaty niemal nie schodziła z porządku szkolnego sejmu galicyjskiego. Podobnie miała się sprawa z Radą Szkolną Krajową opanowaną przez konserwatystów, świadomie zaniedbującą szkolnictwo wiejskie.

   W czasie jednej sesji sejmu zastanawiano się nad zmianą okresu przymusu szkolnego, z 6 na 4 lata, debatowano nad zmniejszeniem kwalifikacji nauczycieli: brano pod uwagę możliwość wprowadzenia egzaminu nauczycielskiego po dwóch latach nauki seminarialnej.

   Jednym z powodów takiego stanowiska były oszczędności w wydatkach na szkolnictwo, czego zresztą bardzo skrupulatnie przestrzegała Rada Szkolna. Nic też dziwnego, że przeciętnie na dwa powiaty przybywała rocznie jedna szkoła ludowa.

   Przy przyjmowaniu do szkoły średniej istniała tendencja, aby przy egzaminie przyjmować jak najmniejszą ilość uczniów i w ten sposób powstrzymywać napływ do szkół średnich.

   W toku dyskusji w sejmie znamienny był głos jednego z posłów, że nauczyciel powinien sam postarać się „o środki uzmysławiające”, czyli inaczej – do obowiązków nauczyciela  miała należeć troska o zdobywanie pomocy naukowych z własnych funduszów.

   Przy wprowadzeniu takich oszczędności jest jasne, że budynki szkolne były zaniedbane, izby lekcyjne ciemne, wilgotne, niskie i ciasne. Dość często jedna izba lekcyjna wypadała na sto dzieci.

   Seweryn Udziela jako inspektor szkolny opisuje łemkowską szkołę w Nowicy. (Wieś łemkowska w powiecie gorlickim p. a.). Inspektor przejechał całą wioskę nie znalazłszy szkoły, dopiero wskazano mu „chyżę” – chatę taką, jak inne, tylko, że miała komin.

   Ściany w izbie były czarne, ławki brudne, nie szorowane, widocznie nimi posługiwano się przy czynnościach gospodarskich. W rogu izby znajdował się piec piekarski, obok niecki z żytem, piła do rżnięcia drzewa.

   Jedyny kałamarz w całej klasie wisiał na sznurku u powały. Dzieci pozawijane w płachty czekały na nauczyciela

   Byłoby niesprawiedliwie, gdyby nie uznać żadnych dobrych stron działalności Rady Szkolnej Krajowej. Opracowywano nowe podręczniki, podniesiono poziom oświaty, likwidowano analfabetyzm, wykazywano więcej troski o dzieci, stosowano dożywianie, przywiązywano wagę do wychowania fizycznego.

   Dokonywało się to w bardzo powolnym tempie. Potrzeba było dziesiątek lat, aby uwidocznił się postęp zarówno w zwalczaniu analfabetyzmu, jak i podniesieniu poziomu szkolnictwa.

   Przyjrzyjmy się stanowi szkolnictwa w powiecie gorlickim, w 1890 roku.

Jednoklasowych szkół pospolitych było 31, dwuklasowych 4; – w Moszczenicy, Rozembarku, Sękowej, Kobylance, pięcioklasowych – 2 w Gorlicach i Bieczu, 1 sześcioklasowa w Gorlicach.

   Niekiedy jedna szkoła wypadała na kilka wsi. Wszystkie szkoły posiadały, według opinii kierowników szkół, budynki przeznaczone wyłącznie na cele szkolne.

   Gimnastyka odbywała się wszędzie, lecz tylko na świeżym powietrzu z powodu braku  sal gimnastycznych i przyrządów.

   Ogółem uczyło się w tym roku szkolnym 5 515 młodzieży. W wieku szkolnym nie pobierającej nauki było 4 402 młodzieży. Do szkół gorlickich uczęszczało 834 dzieci, natomiast nie uczęszczało 303 młodzieży w wieku szkolnym.

   Nic też dziwnego, że mimo tendencji do likwidowania, analfabetyzm nie zmniejszał się, lecz przeciwnie – wzrastał… (wyróżnienia Sz. M.).

     Skoro była wzmianka o Inspektorze szkolnym w Gorlicach  – Sewerynie Udzieli postaram się (autor Sz. M.), przybliżyć nieco jego sylwetkę zarysowaną, wg profesora Romana Reinfussa, w Jego Przedmowie do wydania pracy zbiorowej pod redakcją Seweryna Udzieli, napisanej w latach 1889-1895, wydanej z rękopisu w Nowym Sączu w roku 1994, zatytułowanej „Ziemia Biecka” – Lud polski w powiatach gorlickim i  grybowskim.

 […] Urodził się, 24 grudnia 1857 roku w Starym Sączu. Z wykształcenia i zawodu był nauczycielem.

   […] Dzięki swym zdolnościom i pracowitości dość szybko osiągnął cieszący się szacunkiem stopień inspektora szkolnego…

   Pracę nauczycielską zaczął Udziela w 1877 r.  w Podgórzu, które wtedy jeszcze administracyjnie do Krakowa nie należało. Później zmieniał parokrotnie miejsca pracy…

   […] Wkrótce, mianowany został inspektorem szkolnym w Gorlicach, gdzie z racji swego stanowiska szybko porozumiał się z podległym nauczycielstwem i w 1889 r. założył Kółko etnograficzne, którego celem było zgromadzenie materiałów i opracowanie do druku etnograficznej monografii Ziemi Bieckiej.

   Dziś ze wzruszeniem ogląda się pożółkłe kartki formatu zeszytowego, zapełnione drobnym maczkiem pięknego, równego pisma, które przypomina, że minione pokolenia spędzały długie godziny na nauce przedmiotu dzisiaj już nieznanego…kaligrafii.

   We wstępie do swojej pracy Seweryn Udziela pisze m.in.

[…] Skoro przeniosłem się do powiatu gorlickiego, postanowiłem pozyskać sobie stałych współpracowników i wspólnie z nimi opisać ludność polską zamieszkującą powiaty gorlicki i grybowski.

   W tym celu przystąpiłem w maju 1889 r., do zawiązania kółka etnograficznego, w skład którego zaprosiłem nauczycieli szkół ludowych, przeważnie urodzonych i wychowanych wśród ludu tutejszego, a po odbytych studiach osiadłych na powrót w swoich stronach rodzinnych…

   Powracając do „Wstępu” prof. Romana Reinfussa …

[…] Nadszedł rok 1937. Było to w połowie września. Przed wyjazdem na Huculszczyznę, gdzie miałem prowadzić badania terenowe, udałem się do Podgórza, aby przed wyjazdem pożegnać się z dyrektorem. (Założonego przez S. Udzielę Muzeum Etnograficznego w Krakowie Sz. M.).

   S. Udziela był już poważnie chory, do muzeum prawie nie przyjeżdżał. Zastałem go leżącego w łóżku i bardzo osłabionego. Gdy się żegnałem, Udziela zatrzymał mnie i wręczając trzy zielone teczki z etykietkami „Ziemia Biecka”, zaczął mówić:

   – Miałem to przygotować do druku i wydać, ale wciąż odkładałem, bo było coś pilniejszego do roboty. Teraz już wiem, że nie dam temu rady. Nie ma już czasu… ale pan jest młody, pan może się tym zająć. To jest „Ziemia Biecka”, która czekała tyle lat na wydanie. Niech pan to weźmie. Tylko proszę mi przyrzec, że zrobi pan wszystko, żeby wydać. Ja już tego nie dożyję.

   – Ależ panie dyrektorze…

   – Wiem co mówię, nie dożyję. No co? Przyrzeka pan?

   Przyrzekłem i wyszedłem z „Ziemią Biecką” pod pachą.

Gdy po paru tygodniach wróciłem z Huculszczyzny, Seweryn Udziela już nie żył.

Umarł 26 września 1937 roku.

     Od tego czasu minęło 49 lat, prawie pół wieku. Cenny rękopis na odmianę u mnie przechodził z półki na półkę, z szuflady do szuflady, a w czasie okupacji był nawet zakopany w ziemi w blaszanym pudle… Rękopisem zainteresował się dopiero Wojewódzki Ośrodek Kultury w Nowym Sączu, który docenił wartość i znaczenie materiałów etnograficznych sprzed stu laty… (wyróżnienia w tekście Sz. M.).

Powracając do tematu:  Historia Szkoły we wsi królewskiej Siary…

   Królewska ongi wieś Siary, do roku 1918, czyli do uzyskania przez Polskę niepodległości, była wsią samodzielną – gromadą i gminą.

   Gminą, zawiadywali „land wójtowie”, wójtowie, a w czasach zaborowych „zwierzchności gminne” – naczelnicy gmin.

     W gminie Siary, która to wieś, obszarowo była dwa razy mniejsza od sąsiedniej gminy Sękowa, a co najmniej trzy razy mniejsza od innej sąsiedniej wsi – Szymbark, samodzielnej szkoły, w dziejach historycznych, do 1888 r., nigdy nie odnotowano. Co najwyżej, może zachodzili ongi do tej wsi, – nauczyciele wędrowni.

   W latach, pomiędzy 1500 -1520, od czasu erygowania parafii we wsi Sękowa, w skład której, wchodziła również gmina Siary, błąkają się wzmianki o istnieniu w tej parafii,  szkoły parafialnej.

   Poszukując śladów pisanych o istnieniu w parafii Sękowa szkółki parafialnej we wspomnianym okresie, znajduję, w opracowaniu do „Monografii wsi Sękowa”, tekst byłego nauczyciela szkoły w Sękowej (również w Siarach), pana Aleksandra Gucwy, takie oto zdanie:

[…] W Sękowej, działała szkółka parafialna już w 1595 roku…

   W organie prasowym Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Gorlickiej, w „Kwartalniku Gorlickim” nr 64 i nr 65, ukazało się okolicznościowe (650 lecie), opracowanie panów: dr Bartosza Walickiego, z Sokołowa Małopolskiego oraz  ks. dr Sławomira Zycha z KUL w Lublinie, zatytułowane „Z dziejów parafii w Sękowej w latach 1363–2013 ”.

   Mój (autora niniejszego opracowania – Sz. M.), komentarz do stwierdzenia, że w roku 1363 istniała już, we wsi Sękowa parafia”…

Osobiście, niebezpodstawnie zresztą, uważam, że istnienie parafii w Sękowej w roku 1363, czyli w roku lokacji-założenia wsi Sękowy las (taką nazwę ta wieś otrzymała od króla K. Wielkiego), w …in densa silva,- w gęstym lesie, czyli na  tzw. surowym korzeniu, budzić musi zastrzeżenie, nawet przeciętnego czytelnika, nie mówiąc – o naukowcach. (!).

   Kontynuując temat: szkoła parafialna we wsi Sękowa

 W jednym z podrozdziałów tego opracowania (przytoczony Kwartalnik Gorlicki nr 64 i 65), – „Instytucje parafialne, pobożne zrzeszenia, i zespoły religijne”, znalazła się ciekawa informacja o szkole parafialnej w gminie Sękowa, którą warto przytoczyć w całości.

   […] Niebagatelną rolę w funkcjonowaniu parafii w okresie staropolskim odgrywała szkoła parafialna. Instytucja ta cieszyła się zapewne, w Sękowej ciągłością…

   Księgi kontrybucji duchowieństwa diecezji krakowskiej poświadczają obecność nauczyciela w latach 1513 (minister ecclesiae), oraz w (latach), 1527 i 1539 (minister). Nauczycielem w tej szkółce mógł być wikariusz lub organista…

   Autorzy tekstu dają przypis (80), o treści: „E. Wiśniowski, Materiały do stanu duchowieństwa”. s. 265; tamże, „ Parafie w średniowiecznej Polsce”, s. 354. I dalej…

[…] Wizytacja za rządów bpa Jerzego Radziwiłła  wykazała, że dom szkolny znajdował się w złym stanie…

   W szkole, pracował kierownik – Walenty Ścibor z Ciężkowic, który pobierał za to klerykaturę – świadczenie pieniężne składane na rzecz szkoły przez chłopów. (przypis 81) – AKMK, Akta wizytacji parafii, m. in. dekanatów Biecza, Pilzna, Jasła…. przez R..D. Krzysztofa Kazimierskiego – Praepozyta tarnowskiego w roku 1595 wizytacja,- sygnatura akt AVCap. 4, k.135…

   […] Wkrótce jednak, jak ujawniła wizytacja przeprowadzona za biskupa Bernarda Maciejowskiego w roku 1602, wzniesiony został nowy budynek.

Kierownik (tej szkoły p. Sz. M..), prócz klerykatury (pieniędzy od chłopów miejscowych), otrzymywał od proboszcza zapłatę w wysokości 15 groszy kwartalnie oraz dostawał obiad w każdą niedzielę…

   […] Dzięki wizytacji za bpa Piotra Tylickiego w roku 1608 wiadomo, iż szkoła znajdowała się w pobliżu cmentarza. Fakt ten potwierdza kolejna wizytacja oraz dekret powizytacyjny spowodowany przez bpa Marcina Szyszkowskiego po raporcie archidiakona Mikołaja Wąsowicza, z wizytacji parafii Sękowa w latach 1618-1619…

    …Potwierdza, nałożenie na magistra szkolnego, obowiązku dodatkowego; trzykrotnego dzwonienia w ciągu dnia na Anioł Pański (przypis 82), podaje źródło tej informacji, a mianowicie: opracowanie S. Kot, „Szkolnictwo parafialne w Małopolsce XVI – XVIII w.

Lwów, 1912, s. 339…

   …Po włączeniu ziemi gorlickiej do monarchii austriackiej, szkoła upadła.

W opisie dekanatu bieckiego z roku 1797 zaznaczono „ Schola Nulla”. Podobnie było dekadę później i w roku 1812. (p. 83) – AA Prz. nr 294, Księga dekanatu bieckiego, s. 83, 333, 383…

   […] We wsi  Sękowa, była i jest biblioteka parafialna… (Przytaczani powyżej Panowie Naukowcy, tak piszą o tej bibliotece. Sz. M.).

   […] Trudno określić czas powstania biblioteki parafialnej i powiedzieć cokolwiek o jej funkcjonowaniu w dawnych czasach. Prawdopodobnie jej początki należy osadzić w okresie międzywojennym lub powojennym. (Po I wojnie, około 1918 r. Sz. M.).

   […] W ostatnich latach znajdowała się ona w klubie Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Jej księgozbiór liczył około 600 woluminów…

(W archiwum parafialnym w Sękowej, w Księdze inwentarzowej, znalazłem wykaz księgozbioru tej biblioteki który, (jeżeli czas pozwoli), postaram się zamieścić fragmentarycznie, w formie suplementu do niniejszego opracowania. Sz. M.).

   Odnosząc się do zdania, z raportu powizytacyjnego bpa Piotra Tylickiego, z roku 1608, że […] szkoła (parafialna w Sękowej Sz. M.), znajduje się w pobliżu cmentarza…, wywnioskować i sprecyzować można, jej dosyć dokładną lokalizację na terenie wsi Sękowa.

   Mianowicie. Z Ksiąg metrykalnych (Liber mortuori), znajdujących się w archiwum parafialnym w Sękowej (z zapiski na marginesach dwu z nich), dowiadujemy się, (Sz. M.), … że cmentarz parafialny do roku 1814, zlokalizowany był: na skraju Pustego pola pod lasem…

   Na cmentarzu, nie rosły wówczas jeszcze drzewa. Kościół parafialny drewniany, który około 1500 roku tam zbudowano (na Koźleńcu – kościeńcu), wkrótce przeniesiony (prawdopodobnie przez żywioły),  znajdował się gdzie indziej.  Cmentarz, tam pozostał.

   Jednakże, uciążliwości wspinania się stromą dróżką, a szczególnie nieszczęśliwy wypadek złamania kończyny przez Uczestniczkę pogrzebu swego antenata (Wybranowskiego), spowodował, wydzielenie nowego miejsca pod cmentarz – (w 1814 r. Sz. M.). gdzie, aktualnie się znajduje. (Zapiska informacyjna, o tym wypadku, znajduje się na marginesie Księgi zgonów w archiwum parafialnym w Sękowej – Sz. M.).

   A, skoro tak było (!), więc, pobliże tego cmentarza na Pustym polu, to – nieznaczny płaskowyż,  jaki tworzy się pomiędzy tzw. Koźleńcem, dawniej, poprawnie Kościeńcem – cmentarzem, a początkiem drogi do wsi Sękowa, przez tzw. górki, czyli dawne, znacznej wysokości nadbrzeże rzeki Sękówki.

Było to miejsce optymalne dla zbudowania szkoły parafialnej. Szkoła ta, dostępna była zarówno mieszkańcom wsi Sękowa, jak również  sąsiedniej wsi Siary. Obok tej szkoły przebiegała dawna droga do Małastowa i dalej…, przez Magurę Małastowską do Bardiowa na Węgrzech.

   Do tej to, szkółki, zapewne jednoklasowej, powtarzanej przez dwa lata, uczęszczały dzieci niektórych bogatszych mieszkańców wsi, zarówno Sękowej jak też gromady Siary, których rodziców stać było na uiszczanie klerykatury pieniężnej.

   […] W Galicji, pomimo tego 90 lat trwającego zastoju (1773-1850), powstało jednak 6 szkół średnich, 43 ludowe główne. Oprócz nich funkcjonowała pewna ilość szkół parafialnych. (prof. Motyka)…

   Schematyzmy, czyli statystyki Galicji i Lodomerii, z wielkim Księstwem krakowskim… wykazują, że w roku 1841 było 1 946 szkół ludowych, w których, uczyło 736 nauczycieli i 1 409 pomocników nauczycieli. Do szkół tych uczęszczało ogółem 70 135  dzieci.

   Schematyzmy te, wychodziły w latach od 1776 – 1914. (Oprócz lat 1777-1779, 1783-1784, 1804)., z tym, że pierwszy rocznik ukazał się w języku francuskim, dwa kolejne w języku polskim, od 1782-1869 publikowano je w języku niemieckim, a od 1870 do końca, czyli do 1914 r., ponownie w języku polskim. Ostatnim, 15 wariantem tytułu, był „Schematyzm Królestwa Galicji i Lodomerii”.

   Księgi, zawierające Schematyzmy, dostępne są w dużych bibliotekach, ale nie we wszystkich są one kompletne. Istnieje informacja, że żaden księgozbiór  w Polsce nie posiada kompletu wydawanych roczników.

   Zadałem sobie trud (Sz. M.), i przeszukałem…  49 roczników Schematyzmów, od roku 1868 poczynając, a na ostatniej księdze z 1914 r. kończąc.

   Korzystałem, ze zdygitalizowanych zbiorów  Jagiellońskiej Biblioteki Cyfrowej (JBC), czasem Biblioteki cyfrowej  KUL.

   Czyniłem to przede wszystkim dla siebie, dla swojej wiedzy. Ale, jak powiada Poeta,  … owoc żywota natenczas słodki, gdy z innymi dzielę…  

Starałem się (poszukiwać), – wyszukiwać przede wszystkim szkoły w Siarach, ale również u najbliższych sąsiadów; w Sękowej, Rychwałdzkie i Szymbarku, czasem innych – dalszych oraz nauczycieli tam pracujących.

   Gdy stwierdziłem, że niektórzy nauczyciele przychodzili do Sękowej i Siar z innych, sąsiednich oraz dalszych szkół, poszerzyłem treść kwerendy o te właśnie szkoły. 

Zatem, kwerendy które poczyniłem ze Schematyzmów Galicji i Lodomerii, udostępniam zainteresowanym – w formie opracowanej tabeli,- zawierającej:…

Podążajmy więc, poprzez te Schematyzmy, niełatwą ścieżką galicyjskiego nauczyciela.

„Nie ma przypadków” – pisał prawnik i dziennikarz – reportażysta  Marek Rymuszko, (już zmarły),   w swoim wydawnictwie, – miesięczniku „Nieznany Świat”, redagując comiesięcznego  wstępniaka – felieton „Każdy ma swoją Ścieżkę”.

Ścieżka, pierwszego nauczyciela, pierwszej szkoły w Siarach,- Jana Oleksińskiego, wiodła poprzez  różne miejscowości galicyjskie które posiadały już swoje szkoły, do tej jednej miejscowości i szkoły, będących jego przeznaczeniem, do wsi i gminy w powiecie gorlickim; do 1-klasowej, a wkrótce  2-klasowej Szkoły,  we wsi królewskiej Siary.

We wsi i samodzielnej gminie Siary, do roku 1887 Nie było jeszcze żadnej szkoły, chociaż sąsiednie wsi, szkoły już posiadały, od co najmniej – 10 lat.  Istniały już od roku 1875 szkoły jednoklasowe: w Sękowej, Szymbarku oraz była już czynna szkółka parafialna w sąsiednim Rychwałdzkie.

Wydaje się to nieco dziwne, że wieś, która za sprawą występowania tutaj ropy naftowej, była bardziej wsią przemysłową, aniżeli rolniczą, nie postarała się o szkołę wcześniej i pozostała, pod względem edukacji  w tyle, za sąsiadami, którzy wyprzedzili wieś Siary     o ponad dekadę.

Ale, widać właścicielom i dzierżawcom tych terenów, mniej zależało na edukacji ludności, a więcej na zyskach – czerpanych właśnie z ich nieświadomości, co wyraża się dobitnie z faktu, że w niewielkiej wsi Siary, było aż …4 (cztery) karczmy i ani jednej szkoły (!). Pierwszą szkołę we wsi Siary oddano do użytku, jak wykazują statystyki zawarte w Schematyzmach, -w roku 1888. Skoro był to budynek murowany, jak wspomina urodzony w Siarach, późniejszy profesor – Józef Rączkowski, budowa tej szkoły trwała zapewne,  co najmniej rok. Ale, budowa sporego – drewnianego budynku, (co. Jest bardziej prawdopodobne), nie trwała krócej.

Wspomnieniami prof. J. Rączkowskiego, urodzonego w Siarach 18 lutego 1885 r., zawartymi w jego zapiskach pamiętnikarskich, zebranych i opracowanych przez Zespół redakcyjny; Witolda Stankiewicza i Marię Wronkowską, którym to wspomnieniom, nadano książkowy tytuł; „Wśród polityków i artystów”, będę się często posiłkował, opracowując niniejszy temat… (Sz. M.).

Jaką miejscowością, była wieś Siary, do której to wsi, wiodła ścieżka życiowa nauczyciela Jana Oleksińskiego? Pozwólmy, aby opisał ją  sam prof. Józef Rączkowski  w swoich wspomnieniach  z dzieciństwa.

[…] Na południe od Gorlic, powiatowego miasteczka nad rzeką Ropą, między nowym Sączem, a Jasłem, w południowej Małopolsce, czyli, jak wówczas mówiono, w Galicji, leżą Siary, moja (nasza p. Sz. M.), wieś rodzinna.

Droga, tzw. cesarski gościniec, bo zbudowana i utrzymywana kosztem wiedeńskiego rządu, wiodąca z Gorlic do oddalonej o niespełna 30  km granicy węgierskiej (dzisiaj słowackiej) i dalej do Bardyjowa, wchodzi w odległości około 1  km od miasta, na obszar Siar.

Za moich lat chłopięcych (prof. Rączkowski), była to część wsi nie zamieszkana, naokół  bowiem na długości około 2  km od granicy miasta leżały grunta dworskie. Na tym odludziu, tuż przy granicy Gorlic, stał tylko jeden duży dom – karczma, tzw.  pocieszka;  (pozostała ulica tej nazwy Sz. M.)

…,w odległości około 1  km od niej, po drugiej stronie, – dwór, jeszcze jakiś kilometr dalej, tam gdzie cesarski gościniec skręca do wsi Sękowa, dwie duże, naprzeciw siebie zbudowane karczmy, zaś na samym zakręcie drogi mały domek zamieszkany przez dzierżawcę „szlabantu”… (O nazwisku Hajduk Sz. M.).

[…] Od „szlabanu” dalej, prosto na południe, ku coraz wyższym górom szła droga gminna, dość dobrze utrzymana; kończyła się w następnej wsi, w Rychwałdzkie (wsp. Owczary), skąd do dalszych osiedli na pograniczu słowackim prowadziły tylko okropne drużki polne.

Wzdłuż tej drogi gminnej, w zwężającym się coraz bardziej wąwozie, przeciętym małą rzeczką Siarką, leżą Siary.

(Prof. J. Rączkowski,  jakby zapomniał o Siarach dolnych. Ta niepamięć, okazała się prorocza. Około 1970 r., istniejące  od  relokacji, w 1388 r. Siary dolne, wchłonięte zostały przez  miasto Gorlice Sz. M.).

…Wieś rozsiadła się na dwóch stokach górskich, ciągnących się z północy na południe.

Dolną ich część stanowiły pola uprawne, przy nich, albo tuż nad drogą, albo blisko niej, stały domy, szczyty zaś (wzniesień), pokryte były lasami.

Ale ludzie coraz bardziej wgryzali się w lasy, karczowali je, na uzyskanej ziemi tworzyli nowe gospodarstwa i na nich się osiedlali. Było kilka domów na jednym i drugim stoku, stojących tak wysoko, że trzeba było od drogi iść pół godziny i dłużej, ciągle w górę, żeby się do nich dostać.

Najgęściej zamieszkana była część wsi leżąca bliżej Rychwałdu; tu jeden stok zwał się Haluchówką, drugi, przeciwległy – Nadzieją.  W tej części stała również  karczma…

[…] Mam w oczach widok Siar za moich lat chłopięcych. I Haluchówka i Nadzieja – były po prostu usiane „trójkątami” i wieżami wiertniczymi. „Trójkąt” – to były dość grube belki ustawione nad otworem w ziemi, u góry złączone tak, że można tam było umieścić tzw. flaszencug , czyli wielokrążek, za pomocą którego wiadrami wydobywano z otworu ropę.

[…] Praca w szybach trwała bez przerwy 24 godziny. Czas pracy dla robotników wynosił 12 godzin. Robota zaczynała się o 12 godzinie w nocy, a kończyła o 12 w południe.                  O północy, o 6 rano, o 12 w południe i o 6 wieczór odzywały się syreny wszystkich maszyn parowych. Echo ich niosło się daleko, do Rychwałdu.

Ruch koło trójkątów i wież był wielki. Jeszcze większy ruch był na drodze; szły nią nieomal jeden za drugim wozy (konne), naładowane beczkami drewnianymi, w których wieziono ropę do dwóch destylarni w Gorlicach, i wozy wracające z Gorlic, a przywożące beczki puste…

[…] Odżywialiśmy się tak jak wszyscy na wsi. Na rano jadło się albo wodziankę, tj. gorącą wodę ze skwarkami, do tego chleb, albo tzw. zacierkę, tj. wodę zasypaną mąką żytnią          i omaszczoną tłuszczem, albo też, rzadziej, zacierkę nie na wodzie, tylko na mleku, i to       z mąki nie żytniej, ale pszennej; za tą zacierką przepadaliśmy wszyscy.(!).

Na obiad jadło się potrawy złożone głównie z ziemniaków, kapusty, grochu, fasoli, kaszy, klusek, pierogów z serem lub kapustą. Na wieczerzę była albo kasza, albo ziemniaki                   z mlekiem, albo chleb. Ojciec jednak dbał o to, żeby w niedzielę i święta było na obiad mięso…

[…] Jeszcze nie chodziłem do szkoły (około 1892 r. Sz. M.), kiedy ojciec pewnego razu przyniósł z miasta talerze – odtąd zaprzestało się u nas jeść ze wspólnej miski. We wsi, jak we wsi, ludzie wszystko o sobie wiedzą, więc i to się rozniosło – z początku było dość gadania, że „Wicek patrzy pana”, to znaczy udaje pana. Ale wnet prawie w każdym domu zaczęto też jadać na talerzach…

Przywoływany tutaj często, prof. Józef Rączkowski, urodził się w trzy lata, przed rokiem, oddania do użytku pierwszej szkoły w Siarach. Wygląda to tak, jakby szkołę zbudowano specjalnie dla Niego, aby mógł później opowiedzieć nam, jak to było ongi, we wsi Jego urodzenia. Na szczęście, były te opowieści zapamiętane, zapisane i upublicznione. Możemy więc, z nich czerpać.

Ale, są również, przechowywane w pamięci niektórych mieszkańców wsi Siary, opowiadania nie zapisane. Z opowiadań tych możemy się dowiedzieć, jak doszło do decyzji zwierzchności gminnej w Siarach o potrzebie zbudowania własnej szkoły.

Między innymi, opowiedział autorowi niniejszego opracowania, zmarły już przed laty,  były mieszkaniec Siar dolnych,  pracujący w finansach w Radomiu, około 90 letni wówczas, – Jan Śliwa. (Był to starszy brat Juliana Śliwy, ps. Grab, zamordowanego przez GESTAPO Sz. M.).

Przytaczam dosłownie. […] Gdy jego dziadek – Franciszek Śliwa, z Siar dolnych, został wybrany naczelnikiem gminy Siary – jak mawianowójtem, przydzielono mu do pomocy pisarczyka-skrybę, gdyż wójt Franciszek, tak jak większość ówczesnych mieszkańców Siar, był niepiśmienny i nie potrafił czytać, – gdyż w Siarach, nie było jeszcze szkoły…

(Mój komentarz Sz. M..  Zbiegło się to w czasie, z tzw. „gorączką brazylijską” w latach około 1885-1890, kiedy to, również wielu mieszkańców wsi Siary i sąsiednich wsi,  sprzedawało lub po prostu porzucało, swoje nędzne gospodarstwa i ulegało tej gorączce, kupując bilety na okręty, wypływające  z portów w Bremie i Hamburgu, – „do Ameryki”.).

Kontynuując usłyszaną opowieść. […] Do obowiązków naczelnika gminy, – wójta, między innymi, należało zbieranie, a często egzekwowanie, podatków od mieszkańców danej wsi, i odprowadzanie tych pieniędzy, do zwierzchnich instytucji podatkowych.

Czynności te wykonywał ówczesny wójt – Franciszek Śliwa, przez  ręce, owego pisarczyka, nie zapamiętanego z nazwiska.(?). Zdarzyło się otóż, że sprytny ten człowiek – pisarczyk gminny, – przywłaszczył sobie zebrane pieniądze, z siarskich podatków i zamiast, odprowadzić je do kasy miejskiej, nabył potajemnie bilet na okręt do Ameryki, i …  po prostu zwiał…

Oczywiście, ówczesny wójt gminy Siary – Franciszek Śliwa, obowiązany był te pieniądze zwrócić i wpłacić do instytucji skarbowej w Gorlicach.

 Stało się więc bezspornym faktem, że analfabetyzm powszechny i wynikające,  z tego faktu konsekwencje, – niecodziennego zdarzenia – dla całej gminy Siary; przyspieszyły niewątpliwie decyzję, zbudowania szkoły i zatrudnienia nauczyciela (!).

Pierwszą szkołę w gromadzie i Gminie Siary, zbudowano nieomal w centrum wsi, „na nawisu”,tuż za „szlabanem”, na płaskowyżu, – na wysokim nadbrzeżu potoku Siary, a u podwzgórza pasma wzniesień środkowych, – zwanych przez jednych „Gudy”, a przez innych „Grody”- (zapewne pozostałość wyrażenia „Ogrody pańskie”.?. Sz. M).

Przez analogię porównawczą…W szkole, była jedna izba lekcyjna, z dużymi oknami. Druga strona budynku, za wejściem, to mieszkanie nauczyciela. Izba lekcyjna albo nie była ogrzewana, albo drugi komin, z jakiegoś powodu rozebrano. Może oszczędności w wydatkach na utrzymanie szkoły i nauczyciela, o czym pisze prof. Motyka, wspominając wizyty w szkołach inspektora szkolnego, z Gorlic, – S. Udzieli.

Być może, że prof. Motyka, zamieszczając w swoim opracowaniu fotografię budynku szkolnego, w Siedliskach, posłużył się zachowaną fotografią szkoły- w Siarach właśnie.

Za takim domniemaniem przemawia fakt, istnienia przy budynku szkoły, żywopłotu z dzikiego głogu.

(Sadzonki głogu na modne wówczas żywopłoty, produkował ogrodnik, z Siar dolnych Jakub Mikruta zaprzyjaźniony z prof.. S. Motyką. Nawiasem…, stara część cmentarza w Sękowej, otoczona była żywopłotem z głogu, posadzonym i przycinanym przez rodzinę J. Mikruty).

Posłużę się znów, wspomnieniami prof. J. Rączkowskiego.

[…] Skończywszy siedem lat, (a było to w roku 1892 p. Sz. M.), poszedłem zgodnie, z obowiązującymi przepisami, do szkoły. Szkołę podstawową tak na wsi, jak i w mieście nazywano wówczas „normalną”.

Nasza szkoła stała przy drodze gminnej niedaleko „szlabantu”. (tak mawiali miejscowi Sz. M.). Był to ładny murowany budynek parterowy, z drewnianą szopą na drzewo i małą stajenką w tyle. Klasa była jedna: obszerna, jasna zajmowała połowę budynku. Drugą połowę, dwa pokoje z kuchnią, stanowiło mieszkanie nauczyciela…

W tym miejscu, kolejna  moja dygresja Sz. M.. W opisie tym, odtwarzanym już przez Zespół redagujący wspomnienia prof. Rączkowskiego, opisano dwa budynki szkolne w Siarach; ten pierwszy – wcześniejszy, zapewne jeszcze drewniany, i drugi, istniejący nieomal do współczesności, budynek murowany,  o dwóch izbach lekcyjnych i mieszkaniu nauczycieli.

Dla poparcia mojego domniemania, posłużę się wstępem do opracowania o siarskiej szkole, autorstwa pani mgr Małgorzaty Markowicz – nauczycielki polonistki tamże, zamieszczonego w „Kwartalniku Gorlickim” nr 58 z 2011 r., s. 17.  A oto ten fragment opracowania.

[…] Początki historii szkoły podstawowej w Siarach sięgają roku 1886 i zostały odtworzone w Kronice szkolnej, prowadzonej przez kolejnych kierowników, a następnie dyrektorów szkoły: „Z powodu zaginięcia aktów szkolnych w czasie walk, toczących się na tutejszym obszarze, Zarząd szkoły zakłada nową kronikę szkolną, rozpoczynając jej zapiski równo z początkiem epokowego przełomu w dziejach ludzkości –wojny światowej”. (1914)…

I dalej, pisze pani M. Markowicz.

…Gmina tutejsza należała początkowo do związku szkolnego w Sękowej. W roku 1886 (Schematyzmy wykazują, że w roku 1888 Sz. M.), zorganizowano szkołę jednoklasową i postawiono pierwszy budynek drewniany z jedną salą do nauki przy drodze gminnej niedaleko tzw. „szlabantu”…

Opis ten, może odpowiadać rzeczywistości. Taka była pierwsza szkoła w Siarach, do której, wiodła ścieżka życiowa, pierwszego nauczyciela tej szkoły – Jana Oleksińskiego.

Znów przytoczę wspomnienia prof. J. Rączkowskiego, powtórzone w opracowaniu pani mgr M. Markowicz., – którymi, – również  się posłużyła..

[…] Nauczycielem u nas był „Aleksander” Oleksiński… (Jak zawodna może być najznakomitsza nawet pamięć ludzka, świadczy ta pomyłka, nie wiadomo przez kogo popełniona. Nauczyciel Oleksiński, bez wątpienia, miał na imię Jan, – Sz. M.).

[…] Niski, szczupły, umiał wzbudzić w uczniach szacunek i przywiązanie. Lubił wódkę, na lekcjach bywał czasem podchmielony, ale nikt mu tego nie brał za złe, bo – uczył doskonale. (Akapit według prof. J. Rączkowskiego – Sz. M.).

 (…”Bo jak piję, to mnie kłuje, wtedy, w sercu Polskę czuję”…

Stanisław Wyspiański „Wesele”. Był przyjacielem J. Rączkowskiego. Przypis Sz. M).

[…] Przede wszystkim wszczepiał w nas umiłowanie Polski i przeświadczenie, że ona odzyska niepodległość. Uczył nas dziejów i geografii Polski, choć tego nie było w programie szkolnym.

Piszę to z całą serdeczną wdzięcznością dla śp. Oleksińskiego, a tym samym składam hołd nauczycielstwu ludowemu, wyznając otwarcie, że kapitałem wiadomości dotyczących Polski, w jaki mnie zaopatrzył śp. Oleksiński w  siarskiej szkole, żyłem potem do czwartej klasy gimnazjalnej.

Uważam to za swój obowiązek tym bardziej, że – jak się przekonałem w gimnazjum, sądząc po moich kolegach – wówczas nauczyciele na wsiach na ogół nie tylko uczyli podstawowych wiadomości, objętych programem nauki, ale z zapałem wpajali w młodzież znajomość i umiłowanie Polski niepodległej… (Wspom. prof. J. Rączkowski).

Ścieżka pracy, oraz wędrowania do wsi Siary, nauczyciela ludowego –        Jana Oleksińskiego.

(Ustalenia autora niniejszego opracowania – Sz. M., na podstawie danych ze  Schematyzmów).

Nie wiadomo gdzie i kiedy, urodził się Jan Oleksiński i skąd pochodził.

Poszukując w Schematyzmach Galicji i Lodomerii z wielkim Księstwem krakowskim, natrafiłem na nauczyciela – Jana Oleksińskiego, w Schematyzmach – Rocznik, z 1875 r.

Sprawdzając wstecz, nigdzie już na to Imię, przy nazwisku, nie natrafiłem. Przypuszczam zatem, że była to jego pierwsza posada nauczycielska.

Biorąc więc pod uwagę jego osobistą edukację w jakimś Seminarium nauczycielskim i wcześniejsze szkoły chociażby realne, czy trywialne, a może jakieś szkoły główne, mógł On, podejmując pierwszą pracę, liczyć około 22-25 lat życia. Datę jego urodzenia można określić w przybliżeniu, na rok około 1850.

Pierwszy zapis pracy nauczycielskiej Jana Oleksińskiego znalazłem, jak już podałem, w wykazie szkół (Schematyzm za rok 1875), w powiecie bobrzańskim (Bóbrka), w szkole męskiej – chłopców, w miejscowości Żabokruki, gdzie pracował jako instruktor.

Niestety, nie udało się odnaleźć miejsca jego urodzenia. Biorąc pod uwagę miejsce jego pierwszej pracy, mógł to być Dystrykt  lwowski (?).

Ustaliłem, że w miejscowości Żabokruki pracował w latach 1875 do roku 1880,  a więc lat pięć (5). Pracował tam w szkole ludowej – pospolitej w charakterze nauczyciela (instruktora), prowadzącego – kierującego.

W roku 1881, w miejscowości Żabokruki, pojawia się już inny nauczyciel, mianowicie – Szyporz Józef, a Jan Oleksiński  – znika.

W latach 1882 do roku 1883, znajduję Jana Oleksińskiego w powiecie sokalskim (Sokal),  w miejscowości Radwanice, w szkole filialnej.

W roku 1884, nauczyciel Jan Oleksiński, znów znika ze Schematyzmu.

W roku 1885, znajduję Jana Oleksińskiego… we wsi Zdynia, w powiecie gorlickim. Pracuje tam w szkole 1-klasowej w charakterze nauczyciela prowadzącego do roku 1886 – dwa (2) lata.(To, sąsiadująca ze wsią Nowica również wieś łęmkowska – Sz. M.).

W roku 1887, Jan Oleksiński jest, co raz bliżej, wsi Siary, gdyż, znajduję Go we wsi Małastów  w szkole 1-klasowej, jako nauczyciela prowadzącego. Tutaj, tylko dwie wsi; – Ropica górna i Sękowa, zagradzają mu drogę do Szkoły w Siarach…

Rok 1888, – rok oddania pierwszej szkoły 1-klasowej we wsi Siary.

Nauczyciel – Jan Oleksiński, podejmuje posadę nauczyciela prowadzącego w tej szkole,  w której,  będzie uczył lat osiem (8), do roku szkolnego 1895/1896.

Nauczyciel, – Jan Oleksiński, – umiera  w Siarach, dnia 27 sierpnia 1896 r. …

Zatem, dosyć młodo, przypuszczalnie, liczył bowiem około 46 – 5o lat.

Według Schematyzmów, pracował On  w 5-ciu (a może w 6), miejscowościach  Galicji.

Zważywszy jego wędrówkę przez różne miejscowości Galicji, warunki mieszkaniowe w tych miejscowościach, wielce stresujący zawód nauczycielski, wreszcie niewątpliwe traumy, wynikające z częstej zmiany środowiska, napatrzenie się przysłowiowej galicyjskiej biedzie oraz, nie znane nam inne ujemne czynniki, już nie dziwi tak bardzo fakt, że popadł On w alkoholizm.Biorąc to wszystko pod uwagę, Jego nazbyt wczesna śmierć, przestaje więc dziwić, a to, że był nauczycielem cenionym, świadczy ten nagrobek, na cmentarzu parafialnym w gminie Sękowa, który liczy już 123 lata. Zatem, jest zabytkiem, i powinien podlegać specjalnej trosce i ochronie.

Wszystkie, wykazane tutaj, wielkości liczbowe, odnośne stażu pracy nauczycielskiej Jana Oleksińskiego, siłą faktu nie mogą być ścisłe, gdyż Schematyzmy, podają wielkości statystyczne,    za dany rok kalendarzowy, opracowywane zbiorczo na podstawie danych, – uzyskiwanych, – z przesyłanych schodkowo od najniższego – gminnego, do najwyższego cesarskiego samorządowego szczebla administracji państwowej Austrowęgier.

Trasa wędrówki nauczyciela, – Jana Oleksińskiego, z pierwszej szkoły gdzie podjął pracę w powiecie bobrzańskim (Bóbrka), we wsi Żabokruki, poprzez powiat sokalski (Sokal), wieś Radwanice, do powiatu gorlickiego (Gorlice); wsi Zdynia, Małastów wreszcie do nowej, pierwszej szkoły we wsi Siary.

Powracając jeszcze do wspomnień prof. J. Rączkowskiego.

[…] Nasza szkoła stała przy drodze gminnej niedaleko „szlabantu”. Był to ładny murowany (?), budynek parterowy z drewnianą szopą na drzewo i małą stajenką w tyle.

Klasa była jedna: obszerna, jasna, zajmowała połowę budynku. Drugą połowę, dwa pokoje z kuchnią, stanowiło mieszkanie nauczyciela. Chłopcy i dziewczęta uczyli się razem; w ławkach po jednej stronie siedziały dziewczęta, po drugiej chłopcy…

{…] Tak na przykład pierwsza książka, tzw. elementarz, u nas trafnie nazywany „abecadlikiem”, w mocnej płóciennej oprawie, kosztował zaledwie parę groszy, a to przy powszechnym ówczesnym ubóstwie ludności wiejskiej miało doniosłe znaczenie.

„Abecadlik” był ułożony zajmująco, wierszyki łatwo wpadały w ucho… Wszystkich wierszyków uczyliśmy się na pamięć; w ten sposób nauczyciel zmuszał uczniów do wyrabiania sobie pamięci.

Pisania uczyliśmy się nie na zeszytach, ale na tabliczkach z łupku, oprawionych w mocną drewnianą ramkę; zamiast pióra mieliśmy rysiki – to też były pomoce naukowe bardzo tanie, kosztowały grosze. Pisanie w zeszytach zaczynało się dopiero na trzecim roku nauki.

Rok szkolny kończył się ok. 24 czerwca tzw. egzaminem, na który przychodzili rodzice uczniów. Po nabożeństwie zbieraliśmy się wszyscy w Sali szkolnej, nauczyciel wygłaszał krótkie przemówienie, po czym zadawał pytania; z odpowiedzi uczniów mogli rodzice dowiedzieć się, jak się ich pociechy uczą.

Nauka trwała cztery, choć w gruncie rzeczy tylko lat dwa; musiało się chodzić [do szkoły], cztery [lata], bo każdy kurs przez jeden rok przechodzili uczniowie na ten rok zapisani, a w drugi [m roku] – utwierdzali w sobie nabyte wiadomości, gdy nauczyciel przerabiał je z nowymi uczniami. (wstawki Sz. M.).

[…] A trzeba wiedzieć, że w czytankach szkolnych przedstawiało się cesarzy austriackich, od Marii Teresy począwszy, jako prawowitych, i to „z łaski Bożej”,  władców Polski, że według obowiązkowych podręczników Polska – to była Galicja, stolicą [był], Lwów, a władcą następca Batorych, Sobieskich, najmiłościwiej panujący cesarz Franciszek Józef I.

Wszyscy musieliśmy wtedy umieć śpiewać hymn państwowy; „Boże wspieraj, Boże chroń nam cesarza i nasz kraj, tarczą wiary rządy osłoń, siłę jego państwu daj” – i dalej:

„Przy cesarzu mile włada cesarzowa pełna łask, cały lud jej hołdy składa, podziwiając cnót jej blask.

Franciszkowi Józefowi i Elżbiecie Boże szczęść, habsburskiemu szczęść domowi, sława jemu, chwała, cześć”.  (Hymn cesarski ułożony przez Haydna)…

[…] Nauczycielstwo nie miało łatwego życia; było niesłychanie źle płatne. Miesięczne pobory nauczyciela wynosiły 25 koron, to znaczy, że przedtem, przed zmianą waluty w Austrii, wynosiły 12,5 reńskiego. (…”koło młyńskie, za cztery reńskie…” Sz. M.).

Dolę tych biedaków rozumieli chłopi i przychodzili im z pomocą, wytworzył się więc n. p. w Siarach – a tak samo było i w innych wsiach – zwyczaj, że przy zapisywaniu dziecka do szkoły, a zapisy odbywały się co roku w ostatnich dniach sierpnia, zanoszono nauczycielowi jaja, słoninę, gomółki, mąkę, pęczak, tj. grubą kaszę z jęczmienia ubijanego w stępach, królika, kurę lub koguta.

Zbierało się tego tyle, że nauczyciel miał rzeczywiście dużą ulgę w wyżywieniu siebie i rodziny. Opał otrzymywał od gromady, która go nabywała i zwoziła łącznie z opałem dla klasy.

…Urządzał natomiast kilka razy do roku w niedzielę po południu tzw. naukę w kościele; na tę „naukę” musieli chodzić wszyscy uczniowie i uczennice obydwu szkół. Nauka ograniczała się wyłącznie do katechizmu; z niego też byliśmy przepytywani…

(Koniec zapożyczeń u prof. J. Rączkowskiego. W dalszej części opracowania, będę ściągał, z Kroniki szkoły w Siarach, dodając własne komentarze i uzupełnienia – Sz. M.).

Nauczyciel, Jan Oleksiński umiera, tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego 1896/1897. Nowy rok szkolny rozpoczyna nowo mianowany nauczyciel Tomasz Wójcikiewicz. Do pomocy, przydzielono mu praktykantkę Katyl Helenę.

Tomasz Wójcikiewicz, uczy jeszcze w starej szkole przez dwa lata, do 1897 r. Następnie, zostaje przeniesiony do Sękowej, gdzie uczy obok Stanisława Dobrowolskiego, – jako nauczyciel młodszy.

W szkole w Siarach, pojawia się nauczyciel Szymon Lach, który przeszedł ze szkoły we  wsi Ropa, gdzie uczył od roku 1886 – 1897 czyli około lat dwanaście. W Siarach, podejmuje pracę  w roku 1898 i uczy do 12. II. 1899 r., kiedy to, – umiera.

Do końca roku szkolnego nauczanie w Siarach podejmuje, jak podaje Kronika szkolna, Paulina Gudzio – nauczycielka tymczasowa…

Powróćmy jeszcze raz, do „ścieżki życiowej” pierwszego nauczyciela  w Siarach. Do uzupełnienia, pozostaje jeszcze wyjaśnienie intrygującej i dziwacznej nazwy wsi galicyjskiej, w której, długoletni nauczyciel Jan Oleksiński, podejmuje swoją zapewne pierwszą pracę, a mianowicie, wieś Żabokruki w powiecie bobrzańskim.

Na sam przód informacja, zaczerpnięta ze Schematyzmu, z roku 1874, z następujących stron: str. 58, – Urząd miejski w Sokalu; – miasto (Galicja), o powierzchni 4 927 morgów,     5 724 mieszkańców, z tych  rz. cat. – 1 784, obrządku gr. cat. – 1 8o4, 1 akatolik, 2 145 Izraelitów. Burmistrzem tego Urzędu jest – …Oleksiński Michał.

Strona 298 – Rada powiatowa w Sokalu ; członkowie z grupy większych posiadłości oraz gmin miejskich: między innymi – Oleksiński Michał.

Strona 574 – C.K. Galicyjskie Towarzystwo Gospodarskie we Lwowie; O/Sokal – członek – Oleksiński Michał…

Można więc zapytać, czy przypadkowo, nie był to ojciec naszego nauczyciela – Jana Oleksińskiego? Jednoznacznie, nie można tego wykluczyć. Sz. M.

Zastanawiając się, nad genezą dziwnie nieco brzmiącej nazwy wsi –  Żabokruki ?

Przypomniałem sobie, że nabyłem kiedyś w Krakowie, książkę Bronisława Heyduka; historyka, artysty malarza, i literata krakowskiego, – Legendy i opowieści o Krakowie.

Sięgam więc na półkę, domowej podręcznej biblioteczki i otwieram tę książkę na str. 17.

Jest tam, na poły bajkowe, opowiadanie zatytułowane – Kruków – Kraków.

Wybieram z tekstu interesujące mnie konteksty i przytaczam, za Autorem Legend…

[…] Sięgnijmy w czasy najdawniejsze. Wisła leniwie toczy swe wody. Pomiędzy Wisłą, Rudawą, Prądnikiem – stawy, zalewiska, bagna.

Nad nimi las lęgowy wysoki, dołem łozina, sitowie, trzciny. Rozrzucone osady ludzkie zajęły miejsca wyższe, suche… Nie było jeszcze królów, nie było nawet księcia Kraka, ale istniał Kraków. Kraków najstarszy – pogański…

 Kraków wziął swoje imię od kruków. Kruk świętym był ptakiem, czczonym  w pogańskim Krakowie. Miejsca pradawnego kultu mieściły się na okolicznych wzgórzach porosłych lasem…

A, wśród stawów licznych i moczarzysk mieszkały rusałki, panny wodne, którym przewodził Wodnik, zwany – Żabim Królem…

Gdy podczas wielkiej suszy spłonął święty gaj na Krzemionkach i zginął sędziwy biały kruk, mieszkańcy usypali nowy, wielki kurhan na miejscu dawnego – na cześć księcia Kraka, założyciela miasta.

Gdy nastało chrześcijaństwo, wydano walkę pogaństwu i czczonym krukom. Biskup krakowski kazał ptaki schwytać i utopić te symbole szatana w bagnie.

Bagno z licznymi przesączami wód nie opodal Wawelu, w którym znalazły swą śmierć kruki, było dawniej siedzibą Żabiego króla, stąd, nowa nazwa bagna, – Żabikruk. Bagno, nosiło tę nazwę długo, aż znikło, – osuszone i zajęte pod rozbudowę miasta…

To tyle – Autor legend…. Odkrywamy,  że takich dziwacznych miejsc – Żabokruki, gdzie w czasach pogańskich panowali Żabokrólowie, było na terenach przed galicyjskich sporo.             

Może, przez analogię zdarzeń, w ustnych przekazach z odległej przeszłości, ta dziwaczna nazwa,  przetrwała w powiecie bobrzańskim właśnie? Lub, na odwrót…(?).

W tym miejscu, mogę zamknąć pewien etap w dziejach szkoły we wsi Siary. Nowy,  rozpocznie się wraz,  z budową nowej, murowanej już szkoły…

Wkrótce, po śmierci Jana Oleksińskiego, w gminie Siary zaszły pewne zmiany. Zmieniła się mianowicie, Zwierzchność gminna, czyli naczelnik gminy oraz rada gminna.

W skład nowej Rady gminnej, weszli między innymi; mieszkaniec Siar dolnych, – gospodarz, ogrodnik, pszczelarz, stolarz, etc…  – Jakub Mikruta, a z dzielnicy Siary górne, – Ludwik  Rybczyk – działacz ludowy oraz Józef  Jamro – gospodarz rolnik.

Na którymś posiedzeniu Rady gminnej, uradzono budowę nowej szkoły, zwłaszcza, że przybywało dzieci w wieku obowiązku szkolnego.

Jako, że były już przesłanki budowy Domu ludowego, którego lokalizację, zamierzano na placu należącym do Gminy, czyli w miejscu gdzie stał budynek starej szkoły, rozglądano się za innym, dobrym miejscem, jednakowo dostępnym dla dzieci, z obydwu dzielnic Siar.

Grunt pod budowę nowej szkoły, „pozyskano od gospodarza … Zielińskiego. Było to miejsce oddalone około 400  m od „szlabantu” w kierunku dzielnicy Siary górne, – przy drodze przebiegającej do wsi Rychwałd, – na wzniesieniu, na wyniosłym nadbrzeżu potoku Siary.

Postanowiono, że cegły do budowy szkoły oraz Domu Ludowego, wykona się na miejscu. Na gruncie Zielińskich, była dobra glina nadająca się na wyrób cegły. Było to miejsce, gdzie ongiś, mieszkał prawdopodobnie garncarz wsi Siary, gdyż podczas prac polowych, wyorywano wiele potłuczonych skorup, a nawet całe garnki.

Zatem, zbudowano najpierw cegielnię, czyli drewniane zadaszone szopy ze stelażami do suszenia cegieł wykonywanych ręcznie w drewnianych formach. Również, w tym „gliniku”, wypalano wysuszoną już cegłę.

Cegielnia, znajdowała się u podwzgórza najwyższego pagóra, wchodzącego w skład pasma wzniesień w Siarach środkowych i znajdowała się w zasięgu wzroku, z miejsca, gdzie budowano nową Szkołę.


Gdy przyjrzymy się budynkowi szkolnemu; na osi północ-południe, w kształcie dużej litery „L.” – elewacje: północna  i zachodnia. Część frontowa, zawierała dwie sale lekcyjne; po lewej i prawej stronie drzwi wejściowych, oświetlone czterema oknami w każdej sali. (Schody, z lewej strony, wiodą do mieszkania kierownika Szkoły). Od niewidocznej strony wschodniej, na wprost drzwi wejściowych, pomiędzy dwoma salami lekcyjnymi, znajdowała się mała salka, przeznaczona na kancelarię i gabinet nauczycielski, z oknem na wschód i podwórko szkolne. Wykopano tam studnię. Był tam budynek gospodarczy i drewniane wychodki; (4 kabiny), kierownictwa, nauczycielstwa i uczniowskie. Dach  budynku, był  z blachy cynkowej Każda sala lekcyjna miała piec kaflowy.
 
Znajdowały tam się drugie schody do mieszkania  Kierownika. Od strony południowej, do budynku, przylegał  ogródek warzywny o pow. ok. 20 arów. Budynek Szkoły, posadowiony był na sporym wzniesieniu (dawne nadbrzeże potoku Siary), opadającym stromo ku wschodowi, w kierunku potoku Siary. Teren pod budowę Szkoły pozyskano z gruntów gospodarza… Zielińskiego. Nie wiadomo, czy była to darowizna. Stolarkę okienną i drzwiową do nowej szkoły, wykonał, jak  zapamiętano w rodzinie i przez sąsiadów, – Jakub Mikruta z Siar d., którego liczne potomstwo – jedenaścioro dzieci, które  przeżyły i weszły w wiek szkolny, uczęszczało do tej szkoły.

Budowa nowej, murowanej szkoły w Siarach, później Domu ludowego, zbiegła się w czasie z dwoma kolejnymi pożarami dworu w Siarach d. (1900 oraz 1905 r.), i budową cegielni na gruncie dworskim w pobliżu spalonego pałacu. W. Długosz sprowadził fachowców od produkcji cegły. Poinstruowali oni, zorganizowany społeczny zespół, założycieli drugiej, gromadzkiej cegielni, jak wytwarzać i wypalać cegłę…

Powracając do tematu – siarscy nauczyciele. Wydaje się, że kolejne zgony, następujące w dwu i półrocznym okresie, – dwóch podejmujących pracę w Siarach nauczycieli, zajmujących mieszkania  jeszcze w starym budynku szkolnym, miało niebagatelny wpływ na decyzję władz gminy, o konieczności wybudowania nowej szkoły.

Prawdopodobnie, warunek podjęcia stałej pracy w siarskiej szkole, postawił i uzależnił od budowy nowego budynku szkolnego,-  młody i energiczny  nauczyciel, przybyły do Siar, z odległej miejscowości jaką była wieś Ołpiny w pobliżu Biecza.

Nauczyciel ten, miał okazać się wkrótce – pater familia wielodzietnej rodziny, z której, co najmniej cztery osoby, zostało  również nauczycielami w powiecie gorlickim.

Z przekazów ustnych, zarówno rodzinnych – współautora niniejszego opracowania, jak też licznych sąsiedzkich opowiadań wynika, że nauczyciela tego  pozyskał i sprowadził do Siar,  Jakub Mikruta, będący wówczas w Radzie gminnej.

Nauczyciel, – o którym piszę – Franciszek Ksawery Gabryel, urodził się w Ołpinach 06 listopada 1874 r., w rodzinie chłopskiej. Był synem Jana i Anieli Sroka.

Początkowo,  zamieszkał w budynku starej szkoły. Rozpoczyna w niej pracę, w dniu 1 sierpnia 1899 r., jako nauczyciel kierujący. (Schematyzmy, wykazują w roku 1900).

Uczy jeszcze,  w tej 1-klasowej szkole, do lutego 1899 r., przybyły ze szkoły w Ropie, – Szymon Lach, który, jak już wykazano, – umiera w Siarach.

Według zasłyszanego przekazu, Jakub Mikruta, miał pozyskać również, do nowej już szkoły, późniejszą nauczycielkę – Antoninę Stankównę. Ale, nie ignorujmy  chronologii.

Tymczasem, jak wykazują Schematyzmy, w siarskiej szkole, podejmuje również pracę,

Markowicz Klemens, jako nauczyciel nad etatowy. Jest on wykazywany jeszcze, w roku 1903.

Z Kroniki szkolnej w Siarach.

W roku 1904, oddano do użytku nową, dwuizbową (dwie izby lekcyjne), szkołę w której, było również mieszkanie dla nauczycieli. Szkołę, jak podaje rekonstruowana Kronika szkolna, wybudowała Gmina Siary, kosztem 14 000 koron.

Nowa szkoła, od 1904 r., określana jest już w Schematyzmach, jako szkoła dwuklasowa (Chodzi o czas trwania nauki.).

W roku 1904, Schematyzmy,  gubią gdzieś nauczyciela Klemensa Markowicza. W jego miejsce, pojawia się po raz pierwszy, Władysław Augustyn, jako nauczyciel tymczasowy.

W siarskiej szkole, uczy on niedługo. Zobaczymy go wkrótce, w szkole w Sękowej.

W roku 1905. Schematyzmy, wykazują już w siarskiej szkole, nową nauczycielkę, – Antoninę Stanek. Zatrudniona jest jako drugi, stały nauczyciel tej szkoły.

Jak podają źródła, urodziła się w Żmigrodzie nowym, 12 czerwca 1879 r. Była córką Stanisława i Rozalii Nowak.

Mieszkanie nauczycielskie przy nowej szkole, acz spełniające podstawowe warunki i standardy jak na owe czasy przystało, nie nadawało się dla dwojga, różnopłciowych, nauczycieli. Obydwoje nauczyciele byli dosyć młodzi, a zawarcie przez nich związku małżeńskiego, rozwiązywało kwestię mieszkaniową.

Ślub siarskich nauczycieli, odbył się w kościele parafialnym w Sękowej, w dniu 12 sierpnia 1905 r. Franciszek Ksawery, miał wówczas lat 30,  a Antonina lat 25.

Aczkolwiek, zapewne w mieszkaniu nauczycielskim, kierownikiem była Antonina, to w szkole, kierownictwo objął Franciszek Ksawery.

Schematyzmy roku 1906, wykazują, że w siarskiej szkole 2-klasowej, uczy już małżeństwo; Franciszek Ksawery i Antonina ze Stanków, – Gabryelowie. Jedyną fotografię nauczycielskiego małżeństwa Gabryelów, pozyskałem (Sz. M.), metodą kadrowania, z fotografii zbiorowej wykonanej podczas wycieczki do Szkoły gospodyń wiejskich w Podegrodziu w nowosądeckim, do której, uczęszczało wiele dziewcząt z Siar.

Tak, skojarzone małżeństwa nauczycielskie, napotykamy też w innych szkołach powiatu gorlickiego. Np. w Szkole w Ropie – Arendtowie, w Rychwałdzie – Litwinowie, później w Sękowej – Dobrowolscy i Augustynowie…

Ostatnie Schematyzmy, wydane w 1914 r., –  w pierwszym roku I wojny światowej, wykazują i pozostawiają na swoich dotychczas zajmowanych posadach małżeństwo Gabryelów w szkole w Siarach..

Wydawało się, że dalsze, ciągłe losy szkoły w Siarach, oraz nauczycieli tam pracujących, śledzić będzie można z Kroniki szkolnej. Kroniki szkolne, zakładane były zazwyczaj przez kierowników szkół i prowadzone na bieżąco, niejednokrotnie w sposób ciągły i nieprzerwany, do współczesności.

Nie wiadomo, czy pierwszy odnotowany nauczyciel szkoły w Siarach, – Jan Oleksiński, prowadzący tę szkołę przez wiele lat samotnie, miał czas i środki pieniężne na  opracowywanie kroniki szkolnej? Również późniejsi, zmieniający się nader często nauczyciele, kroniki szkoły, – zapewne, nie prowadzili.

Gdyby była w owych czasach jakaś kronika szkolna,  nie uszła by zapewne, uwadze prof. J. Rączkowskiego w jego wspomnieniach…                          

Warunki do założenia i prowadzenia Kroniki szkoły w Siarach, pojawiły się zapewne dopiero, wraz  z oddaniem do użytku, nowej murowanej szkoły,  zaspakajającej ówczesne potrzeby gminy i nauczycieli.

Czy mieli Oni jednak czas i chęć prowadzenia kroniki? W rodzinie nauczycielskiej, małżonków Gabryelów, na przestrzeni siedemnastu lat prowadzenia przez nich szkoły w Siarach, od 1905 r., przyszło na świat siedmioro dzieci  które,  dożyły do pełnoletniości.

Dzieci te,  należało przecież wyżywić i wykształcić, ze skromnych pensji nauczycielskich. (W okres ten, należy wliczyć traumę, po tragicznej śmierci dwóch dorosłych synów).

Nic też dziwnego, że Franciszek Ksawery Gabryel oprócz pracy w szkole, podejmował inne prace w Gminie,- np. przez kilka lat prowadził dodatkowo sklep Kółka rolniczego i (oszczędnościowo-pożyczkową), Kasę Stefczyka, a żona Antonina, oprócz nauczania w szkole, zajmowała się przecież również – swoimi dziećmi.

Wydaje się, że Kronikę szkoły w Siarach rozpoczęła redagować i prowadzić systematycznie,  dopiero najstarsza córka małżeństwa nauczycielskiego Gabryelów, ur. w 1906 r., również późniejsza nauczycielka tej szkoły, – Maria, zwana Marylą. Ona to, na zakończenie każdego roku szkolnego, czasem na rozpoczęcie, zamawiała fotografa, który wykonywa zdjęcia uczniów, – od nowo zapisanych, do kończących naukę, – jak mawiała; – do Kroniki.

Nie można wykluczyć, że w redagowaniu nowej Kroniki szkoły, którą rozpoczęto od roku 1914, czyli, po zaprzestaniu wydawania Schematyzmów statystycznych, brał udział kierownik tej szkoły, – Franciszek Ksawery Gabryel, – przekazując swoje i swojej żony nauczycielki, –  traumatyczne wspomnienia z okresu I wojny światowej.

Kronikę,  kontynuowała później ich córka- Maria, mianowana nauczycielką 1 września 1929 r., – która, w roku 1931, od 1 listopada, przejmuje obowiązki kierownika siarskiej szkoły.

(Autorowi niniejszego opracowania, –  również uczniowi siarskiej Szkoły, w latach nauki szkolnej  od 1948/1949 do 1954/1955,nie była dostępna oryginalna Kronika szkoły)

Późniejsze wiadomości o tej szkole,  pochodzą z autopsji autora, z siedmioletniego okresu nauki, opowiadań rodzinnych, innych osób uczących się w tej szkole, czyli opowiadań sąsiedzkich, oraz,  z opracowania pani mgr Małgorzaty Markowicz – polonistki w siarskiej szkole – opublikowanego w Kwartalniku Gorlickim nr 58z 2011 r. „Historia Szkoły w Siarach”.

Opracowując i zamieszczając na łamach „Kwartalnika Gorlickiego” swoje opracowanie, p. mgr M. Markowicz, – zasygnalizowała – mające nastąpić, w październiku 2011 r.,  we wsi Siary, doniosłe wydarzenie, a mianowicie, – nadanie i przyjęcie – rozbudowanej i zmodernizowanej – szkole, – memoriałowego Imienia, którego szkoła jeszcze nie posiadała.

Na Patrona tej szkoły, na wzorzec do naśladowania przez siarską młodzież, wybrano,  a jakże, ongiś milionera, może nawet multimilionera naftowego, mieszkańca wsi Siary i właściciela sporego majątku ziemskiego, -Władysława Wieniawę Długosza, – syna, krakowskiego prawnika…

Przyjęty Patron Szkoły, pozostawił Siarom (ale, tylko do oglądania), wspaniały pałac, umierający drzewostan w parku przy dworskim, przypisywany Mu (niesłusznie), Dom ludowy, a gminie Sękowa, obiekty i tereny podworskie, oraz  parafii, – również do oglądania, rzymskie małzoleum Długoszów na cmentarzu, jako symbole,  prześwietnej przeszłości  nielicznych jednostek… I, – może… coś jeszcze (?)…

Natomiast, nauczyciele siarskiej szkoły, którym tak wielu, zawdzięcza tak wiele, a, z pośród których,  bez  zastanowienia można było wybrać patrona dla siarskiej szkoły, coraz  bardziej, odchodzą w zapomnienie.

[No cóż? Cum privilegio.   Cuius regio, eius religio. Ale, … Dictum factum!!! (Na mocy przywileju. Władca określa wyznanie poddanych. Postanowiono – wykonano!).

Ale, – to tylko moje prywatne – autora niniejszego tekstu – przekonanie, oraz dywagacje, których nikomu  nie narzucam – Sz. M.].

Sięgnijmy zatem, do kronikarskiego opracowania pani Małgorzaty Markowicz, – „Historia szkoły w Siarach”, jako, że wyczerpały się już inne źródła pisane…

I tak…

[…] 1 września 1914 r. nauka w siarskiej szkole rozpoczęła się normalnie.

Ale, nie trwała długo. 23 września, budynek szkolny zajęło wojsko austriackie, które weszło do Siar i okolic. Naukę chwilowo przerwano.

Około 28 grudnia 1914 r. kierownictwo szkoły, wraz z rodziną, opuszcza Siary, udaje się na Węgry i zatrzymuje w Preszowie. Następnie, zmienia miejsce pobytu, i przez  trzy miesiące przebywa w klasztorze w Bardiowie.

Miasteczko to, po zakończeniu wojny – Słowackie, (położone w pobliżu Gorlic), rodzina nauczycielska Gabryelów, opuszcza 08 kwietnia 1915 r., i powraca w nowosądeckie do Zabrzeża koło Łącka.

Po przełamaniu frontu pod gorlickiego 02 maja 1915 r., Franciszek Ksawery Gabriel pozostawiwszy rodzinę w Zabrzeżu, powraca do Siar sam 12 maja 1915 r.

Szkołę oraz całe obejście, czego można było się spodziewać, zastaje w opłakanym stanie.

Jak sam wspomina…”Na szczęście budynek ocalał, ale stan jego był okropny. Mury kulami poobijane, dachówka na dachu potrzaskana, drzwi, okna i wszystko co było wewnątrz budynku, zabrane do budowy okopów”…

Cała szkoła była okopana rowami strzeleckimi, a na całym ogrodzie groby poległych żołnierzy. (Ekshumowanych wkrótce przez służby specjalne i jeńców rosyjskich p. Sz. M).

Cała ludność Siar, przystąpiła do porządkowania budynku szkolnego i otoczenia…

We wrześniu 1915 r., rozpoczęła się nauka dla 149 uczniów. Nie było ławek ani tablic. Dzieci siedziały na podłodze i na podłodze pisały. Najtrudniej było dzieciom z klasy pierwszej. Końcem lutego, 1916 roku, postarano się o ławki do jednej sali lekcyjnej.

Pomimo tych trudności, nauczycielstwo (Antonina i Franciszek), wyczerpało program szkolny i wszystkie dzieci przeszły do klasy następnej.

W kolejnym roku wojny 1916/1917, naukę prowadzi się w jednej sali lekcyjnej, przy zmniejszonej liczbie godzin lekcyjnych. Dzieci są przemęczone i niezdolne do pracy umysłowej. Pracują w rodzinach przy zasypywaniu rowów, porządkowaniu swoich obejść  i areałów ziemskich, aby można było coś zasiać i posadzić.

W dniu 28 czerwca 1917 r., zakończono ten wojenny rok szkolny. Do klasy następnej, przeszło 128 dzieci.

We wrześniu 1917/1918 rok, sytuacja nie uległa zasadniczym zmianom. Zapisało się 156  dzieci. Nauka, nadal odbywa się tylko w jednej salce. Frekwencja jest bardzo słaba. Dzieci muszą pracować w gospodarstwach na równi z rodzicami. W roku tym, szkoła uzyskała nowy budynek gospodarczy kryty dachówkami wartości  4 500 koron. (Z reparacji wojen.).

Wojna toczy się nadal z dala od Siar. Jednak, brakuje środków żywnościowych. Widmo głodu zagląda ludności w oczy. Z powodu niebywałej posuchy, urodzaje są liche. Trawa jest zupełnie spalona, bydło głoduje, wielu gospodarzy żywi bydło gałęziami drzew. Rok szkolny 1917/1918 zakończono 22 czerwca. Do klasy wyższej, przeszło 126 dzieci.

Rok 1918/1919. Wyniszczająca wojna dobiegła końca. Po 15o latach niewoli, dzielnica nasza przechodzi do Macierzy. Polska zostaje zjednoczona. We wrześniu, zapisało się 163 dzieci. 28 czerwca zakończono rok szkolny. Do klasy następnej przeszło 118 dzieci.

Rok 1919/1920. Upragniona wolność. Warunki bytowe bardzo trudne. Z braku opału szkoła zamknięta przez listopad i grudzień. Antonina Gabryelowa ze względu na stan zdrowia, otrzymuje 4 miesięczny urlop. Na zastępstwo skierowano nauczycielkę Barbarę Perut.

Rok szkolny zakończył się 28 czerwca 1920 r. Z zapisanych 163 dzieci promocji i „uzdolnień” nie uzyskało 21 dzieci, czyli – klasy ukończyło 122 dzieci.

Kolejny rok szkolny 1920/1921 rozpoczął się we wrześniu, zapisem 135 dzieci. Znowu brak było opału na dogrzanie sal lekcyjnych. Zaniechano naukę w miesiącu listopadzie. W pozostałych miesiącach zimowych, naukę prowadzono tylko w jednej Sali lekcyjnej i to w zmniejszonym wymiarze godzin. Rok szkolny zakończono 28 czerwca. O promowanych, brak danych.

W roku szkolnym 1921/1922 do szkoły uczęszczało 131 dzieci. Odnotowano w Kronice, że 13 października zmarł długoletni inspektor szkolny okręgu gorlickiego, Józef Bober, – „najszlachetniejszy przełożony”. W pogrzebie, „tłumnie zebrało się całe nauczycielstwo i ze łzami oddawało ziemi jego szczątki. Cześć jego pamięci”.

W roku 1922, szkoła była nieczynna od 25 stycznia do 01 lutego ze względu na silne mrozy. Odnotowano w kronice, że 20 marca, wizytował szkołę nowy inspektor szkolny,-gorliczanin, Stanisław Danecki, mianowany na to stanowisko przez Kuratorium Okręgu Szkolnego Ile dzieci było promowanych w tym roku szkolnym,  nie odnotowano.

Rok szkolny 1922/1923. W Kronice, nie odnotowano ilości zapisanych oraz promowanych dzieci. Natomiast, odnotowano następujące wydarzenia. Od 1 września 1922 r., Rada Szkolna powiatowa, przydzieliła do pracy w szkole w Siarach, nauczycielkę tymczasową, – Janinę Krysakowską.

Od 11 do 23 grudnia 1922 r., szkoła była nieczynna, z powodu braku opału na ogrzewanie.

W Kronice szkoły, odnotowano wydarzenie z dnia 16 grudnia 1922 r., a mianowicie, „zamach na życie I Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, – Gabriela Narutowicza”.

Z pamięci Kroniki szkoły, zniknął rok szkolny 1923/1924. Nie wiadomo, z jakiego powodu. Sz. M.

Rok szkolny 1924/1925. Uszczegółowiono płeć zapisanych dzieci, a mianowicie.

Do szkoły zapisało się 120 dzieci, w tym: 56 chłopców i 64 dziewczynki. Odnotowano uroczystości żałobne związane ze sprowadzeniem do Polski, zwłok Henryka Sienkiewicza, – 25 października.

Od miesiąca stycznia, Kuratorium, przemianowało szkołę w Siarach na trzyklasową (w sensie długości nauki. W dwuklasowej, młodzież chodziła lat cztery, p. Sz. M.).

W Kronice zapisano, że zima 1925 r., była bezśnieżna i ciepła. Ludność Siar, w tym kierownik szkoły, F. Gabryel, rozpoczęli prace polowe.

W roku szkolnym 1925/1926, uczęszczało do szkoły 117 uczniów. W roku tym, od 05 do 16 grudnia, naukę przerwano, z powodu panującej wśród dzieci odry. Rok szkolny 1926/1927, zapisał się w Kronice szkolnej przedłużeniem wakacji przez MEN, od 06 do 15 września, z powodu epidemii szkarlatyny. Nie wiadomo, ile dzieci uczęszczało do szkoły. W wakacje, odnowiono budynek szkolny oraz wykonano ogrodzenie.

W roku szkolnym 1927/1928, również  daje się zauważyć w szkole pewne zaniedbania w stosunku do dzieci. Nauczycielka Janina Krysakowska uzyskała roczny urlop w celu edukacji na wyższym kursie nauczycielskim w Krakowie, a po ukończeniu tego kursu, od 21 listopada 1928 przeniesiono ją na Śląsk. Nie zapisano w Kronice szkolnej ilości  dzieci.

Rok szkolny 1928/1929 bogaty był w różne, ważne dla szkoły wydarzenia.

21 stycznia 1929 r., Kuratorium, skierowało do pracy w siarskiej szkole Bronisławę Paleczny. Z dniem 01. czerwca 1929 r., K O Sz.., w Krakowie, przenosi długoletnią nauczycielkę szkoły w Siarach, – Antoninę Gabryelową,  w stały stan spoczynku.Rok szkolny 1929/1930. Z dniem 01 września 1929 r., rozpoczyna pracę, jako nauczycielka tymczasowa, córka nauczycielstwa Gabryelów, – Maria, urodzona w 1906r., nazywana Marylą, umocowana przez Radę Szkolną powiatową. Niedługo po tym, 19 października, wizytował szkołę w Siarach inspektor powiatowy, – Stanisław Danecki.

Rok szkolny 1930/1931. W Kronice szkolnej odnotowano. Zapisało się 138 uczniów. Rok szkolny rozpoczęto 1 września nabożeństwem w kościele. 11 września, z okazji 12 rocznicy Odzyskania Niepodległości, urządzono poranek w Domu Ludowym. Również      w Domu Ludowym, uroczyście obchodzono 100 tną rocznicę Powstania Listopadowego.

Rok szkolny 1931/1932, odnotował w Kronice szkolnej następujące zmiany. W stan spoczynku, przeszedł inspektor szkolny Stanisław Danecki. Jego miejsce zajął Jan Leitner, inspektor z Grybowa. Z dniem 01 listopada 1931 r., przeniesiono w stan spoczynku, długoletniego kierownika siarskiej szkoły, – Franciszka Ksawerego Gabryela.

Kierownictwo szkoły, przejęła jego córka – Maria. Jak zwykle, urządzano uroczystości.

W roku szkolnym 1932/1933, naukę w szkole rozpoczęło 141 dzieci. Nastąpiły zmiany we władzach szkolnych powiatowych. Na miejsce inspektora Leithnera, mianowano Leona Sterankę. Jak zwykle, organizowano różne uroczystości okolicznościowe.

W dniu 18 sierpnia wizytowali szkołę; Okręgowy Wizytator Szkół Powszechnych, – … Krzemowski oraz inspektor, – Leon Steranka. Rok szkolny zakończono 14 czerwca.

Rok szkolny 1933/1934. Zapisanych 134 dzieci. Rozpoczęto nabożeństwem  20 sierpnia.

Inspektor Leon Steranka, przeniesiony na równorzędne stanowisko do Tarnowa. Na jego miejsce skierowano Piotra Ormańczyka.

W grudniu, zorganizowano w szkole tradycyjnego Mikołaja, były podarki. W dniu 03 maja 1934 r., w Gorlicach, zorganizowano „Święto Pieśni”. Młodzież szkolna z Siar, wzięła również udział. Rok szkolny zakończono w Domu Ludowym – „wieczorkiem”.

Rok szkolny 1934/1935. Kontynuacja zapoczątkowanej tradycji –  udziału w nabożeństwie w dniu 20 sierpnia. Do szkoły zapisało się 141 dzieci.

__________________________________________________________________________________Tragiczne wydarzenie z 15 czerwca 1934 r. w Warszawie; śmiertelne postrzelenie ministra Bronisława Pieradzkiego  (awans pośmiertny do stop. gen. bryg.), z pochodzenia, gorliczanina. Jego życiorys, upamiętniono na początku nauki, pogadankami w poszczególnych klasach szkolnych.
__________________________________________________________________________________

Ten rok szkolny, bogaty był w różne wydarzenia odnotowane w Kronice szkolnej.

Zapoczątkowano tradycję porządkowania grobów na cmentarzach z I wojny światow. i zapalania tam zniczy 1. listopada. W dniu 23 marca 1935 r., w szkole, odbyły się pogadanki o uchwalonej nowej Konstytucji.

__________________________________________________________________________________
W dniu 12 maja 1935 r., zmarł I Marszałek Polski,- Józef Piłsudzki. Pogrzeb Marszałka w dniu 18 maja, młodzież szkolna wraz z rodzinami, uczestniczyła w nabożeństwie żałobnym  w miejscowym kościele. Po nabożeństwie, w szkole, (i Domu ludowym Sz. M.), zorganizowano słuchanie, nadawanej przez radio, transmisji z pogrzebu Marszałka. Rok szkolny zakończono 15 czerwca.
__________________________________________________________________________________

Rok szkolny 1935/1936, rozpoczęty tradycyjnym nabożeństwem. Obchodzono uroczyście 10 lecie rządów prezydenta Mościckiego oraz pierwszą rocznicę śmierci Marszałka – J. Piłsudzkiego. [W dniu 14 lutego 1936 r., zmarł miejscowy proboszcz (maj 1909-1936 r.),  ks. Stanisław Horowicz…

…Administrowanie parafią podejmuje dotychczasowy wikariusz, – ks. Jan Wilk, katecheta w szkole. Od 28 września 1936 r., probostwo w Sękowej i parafię, przejmuje ks. Józef Grądziel, a wikariusz,  ks. Jan Wilk, wkrótce zostaje przeniesiony do innej miejscowości.

Rok szkolny 1936/1937, rozpoczęto 03 września nabożeństwem w kościele parafialnym.

Do szkoły zapisało się, a poprawniej, naukę rozpoczęło 150 uczniów.

We wszystkich szkołach powszechnych, wprowadzono nowe programy nauczania.

Zmienił się inspektor szkolny; dotychczasowy, Ludwik Wójcikiewicz, odszedł do Kalisza.

Na jego miejsce, powołano Mariana Sawickiego, który, w dniu 29 października 1936 r., wizytował szkołę w Siarach. Rok szkolny zakończono 20 czerwca 1937 r., odegraniem sztuczek teatralnych.

Kronika szkoły, pod dniem 24 czerwca 1937 r.,  odnotowuje śmierć i pogrzeb właściciela dużego majątku w Siarach i Sękowej, przemysłowca, polityka i multimilio-nera naftowego, Władysława Wieniawy Długosza, ur. 12 lipca 1864 r., (pochodzącego  z Krakowa, późniejszego Patrona Szkoły w Siarach).

Rok szkolny 1937/1938, charakteryzował się wprowadzeniem nowych podręczników do nauki, stosownych do nowego programu szkolnego. Naukę, rozpoczęło we wrześniu 143 uczniów.

W Kronice szkolnej odnotowano, uroczyste obchodzenie świąt i rocznic państwowych.. Również, uczniowie brali udział w uroczystości zorganizowanej przez czasowo stacjonujący w Siarach, oddział  Korpusu Ochrony Pogranicza. W dniu 19 czerwca 1938 r., zorganizowano wystawę zielarską i wykazano, że zbieranie ziół, jest opłacalne…

Rok szkolny 1938/1939 rozpoczęto nabożeństwem w miejscowym kościele w dniu 05 września. Naukę, rozpoczęło 145 uczniów.

Tego wydarzenia, w Kronice szkoły, nie odnotowano, lub, w publikacjach – pominięto.

W dniach 29/ – 31. X. 1938 r., w wieku lat 72, w swoim domu nr 11 w Siarach dolnych, zmarł; niegdyś gospodarz rolny, ogrodnik, stolarz,  pszczelarz, tartacznik, etc., były naczelnik gminy Siary, ludowiec, społecznik, czasami poeta wiejski, członek Komitetu parafialnego, członek Komitetu odbudowy  uszkodzonych kościołów- po 1915 r…,

ur. 23 stycznia 1867 r., w Siarach dolnych,- Jakub II Mikruta., (nasz Dziadek – Sz. M.).

Jako ojciec ponad 16-ga dzieci, miał On swój udział, w budowie nowej szkoły w Siarach, Domu ludowego, jak również, pozyskania i sprowadzenia do nowej szkoły w Siarach, nauczycieli – Gabryelów.

(Ciekawostka. „Jako pierwszy w powiecie gorlickim ogrodnik, sprowadził nasiona pomidorów, wyhodował sadzonki i rozdawał bezpłatnie, pouczając, jak należy je prowadzić i wykorzystywać w żywieniu. Sam hodował, oraz propagował sąsiadom, hodowlę jedwabników–sadził drzewa morwowe. Propagował hodowlę pszczół. Również, produkował sadzonki głogu, na modne wówczas – żywopłoty.

Urzędując w swoim domu jako wójt, „propagował czytelnictwo, zarówno książek, jak też gazet, – które prenumerował i wypożyczał chętnym sąsiadom”. Ze wspomnień sąsiadów- Sz. M.).

Jakub Mikruta, Spoczął w ziemi, na cmentarzu parafialnym w Sękowej. „Podczas ceremonii pogrzebowej, żegnały Go delegacje miejscowych organizacji społecznych, swoimi Sztandarami. Jak zapamiętano, z niewiadomych powodów, ksiądz celebrant – ówczesny  proboszcz – Józef Grądziel, przerwał ceremonię i wyprosił z cmentarza poczty sztandarowe”…

Wkrótce, bo w dniu 06 grudnia 1938 r., w wieku 64 lat, zmarł – wieloletni kierownik szkoły w Siarach, Franciszek Ksawery Gabryel. „Przez 37 lat pracował ciężko, skromnie  i wytrwale, na kamienistym gruncie siarskim…

Był nauczycielem z krwi i kości i nosił w sobie wiele szlachetnych zamiłowań, które przekazywał nowym pokoleniom. Uczył kochać i cenić Polskę i jej historię. Pokazywał piękno literatury narodowej, poezji i pieśni ludowej.

Przez długie lata prowadził sklep Kółka Rolniczego, Kasę Stefczyka. Był założycielem Towarzystwa Szkoły Ludowej w Siarach. Krzewił zamiłowanie do sadownictwa i ogrodnictwa… (Przyjaźnił się, m.in., z Jakubem Mikrutą, byłym naczelnikiem Gminy Siary, wieloletnim członkiem Rady.., gospodarzem, ogrodnikiem, pszczelarzem, poetą wiejskim…,  p. Sz. M.)

W dniu 03 maja 1939 r., w miejscowym kościele odprawiono nabożeństwo żałobne, a w Domu Ludowym, poranek okolicznościowy. Podczas tych uroczystości, przeprowadzono zbiórkę pieniędzy na cele T.S.L

Zapoczątkowana w 1937 roku przez kierownika szkoły akcja zbierania ziół, jest nadal kontynuowana i daje dobre rezultaty. Założono kilka ogródków zielarskich, w których hodowano rumianek leczniczy. Wysyłką suszu, zajmował się kierownik szkoły. W ciągu dwu lat, wyhodowano i sprzedano ziół za 264,70 zł., które to pieniądze, zasiliły kasę T.S.L.”

Do tych, kronikarskich zapisów szkolnych, dokładam  garść  wiadomości o tej siarskiej rodzinie nauczycielskiej, skojarzonej w nowej już szkole, – a drugiej, pod względem budowli, we wsi Siary.  (Sz. M.).

__________________________________________________________________________________
Nauczycielskie małżeństwo Gabryelów, na przestrzeni siedemnastu lat, zaowocowało siedmiorgiem (może 8) potomstwa. Nie odbiegało zasadniczo, pod tym względem, od pozostałych rodzin siarskich. (Była to średnia arytmetyczna ilości dzieci w większości siarskich rodzin).

Nie od rzeczy będzie, wspomnieć i przybliżyć ich wszystkich, w większości, również sposobionych do zawodu nauczycielskiego. (biorąc pod uwagę, systematyczność urodzeń w tym związku). I tak.

Córka Maria, najstarsza w tej rodzinie, ur. w 1906 r. Zapewne, wspomagała swoją mamę, – nauczycielkę, w opiece nad młodszym rodzeństwem. Z zawodu była nauczycielką. Specjalizowała się w przedmiocie geografia, była w tym przedmiocie znakomita.

Uczyła w siarskiej szkole w latach od 1929 do 1971 r., w tym, od 01 listopada 1931 r., po przejściu na emeryturę swojego ojca, – Franciszka Ksawerego, została mianowana kierownikiem tej szkoły. Z braku innych nauczycieli specjalistów, uczyła również innych przedmiotów, w tym muzyki  (grała na klawikordzie). Po przejściu na emeryturę, w 1971 r., zamieszkała u swej siostry, Krystyny Gajewskiej w Gorlicach. Zmarła w 1980 r. w Gorlicach. Pochówek, w kaplicy Kostialów,  w Sękowej.

Syn Stanisław, ur. w 1908 r. Był polonistą. Początkowo uczył w LO w Gorlicach. Później, objął stanowisko kierownika Biblioteki miejskiej na którym, przepracował do emerytury. Jego żoną, była znana artystka malarka – gorlicka, – Maria, z Różyckich.

Stanisław, podczas II wojny, angażował się w tajne nauczanie, a po zakończeniu wojny, wszedł w skład grupy organizującej gorlickie Muzeum, którą zainicjował i przewodził, Alfred Wacławski – wielki fanatyk I. Łukasiewicza. W składzie tej grupy, byli również profesorowie gimnazjalni z Gorlic; Stanisław Motyka i Władysław Sikorski. Zbierali u ludności pamiętniki, stare lampy, itp., do tworzonego Muzeum.

W dalszej kolejności.

Nieznana, z imienia córka, ur. około 1910 r. (brak danych, podobno artystka malarka w Krakowie ?)

Córka Jadwiga, ur. w 1912 r., nauczycielka szkoły w Słomnikach (niezamężna, jakiś związek uczuciowy, z którymś, z juniorów Długoszów, – s. Władysława i Kamili. Z tego związku, – ludzie powiadali, – Syn.) Zmarła w 1998 r. Pochowana na cmentarzu w Sękowej, w kaplicy Kostialów. 

…W roku 1914 ?… Wybuch I wojny świat. Rodzina Gabryelów, opuszcza Siary.
__________________________________________________________________________________
Syn Kazimierz, ur. w 1916 r. (Podobno, student lub), absolwent Politechniki lwowskiej. Brał udział w tajnym nauczaniu w Siarach, podczas II wojny,  wspomagając w tym zawodzie, swoją siostrę Marię. Zmarł tragicznie w jesieni 1945 r., powracając razem, z bratem – studentem – do Siar, z Krakowa. Spoczywa w kaplicy Kostialów.
__________________________________________________________________________________
…W roku 1918 … Odzyskanie Niepodległości… Czy ta radość, przerodziła się w nowe życie? Nie wiadomo.
Córka Krystyna, ur. w 1920 r. Gimnazjum i liceum. Brak danych o wyższym wykształc. Żona lekarza w Gorlicach, – Tadeusza Gajewskiego, – żołnierza kampanii wrześniowej, później pracował w gorlickim szpitalu. Posiadali dom w Gorlicach, gdzie,  po przejściu na emeryturę, zamieszkała siostra Maria.
__________________________________________________________________________________
Syn Zygmunt, ur. w1923 r. Student  UJ w Krakowie. Zmarł tragicznie w jesieni 1945 r.
Był to wypadek; przewrócenie się auta ciężarowego, wiozącego worki z mąką, na których siedzieli, powracający z Krakowa do Gorlic; bracia Gabryele, oraz studentka farmacji, p. Krystyna Tarczyńska, – która,  wypadek przeżyła __________________________________________________________________________________
Wszyscy, z tej rodziny nauczycielskiej, z wyjątkiem Stanisława, spoczywają  w  krypcie kaplicy Kostialów, na cmentarzu parafialnym w Sękowej. Stanisław, z żoną  Marią, na cmentarzu parafialnym w Gorlicach.
__________________________________________________________________________________

Powracając do kalendarium szkolnego.

Rok szkolny 1939/1940.Ten rok szkolny, z przyczyny wymuszonej, – rozpoczętej wojny,  z Niemcami, ogłoszonej mobilizacji oraz tak zwanej „uciekinierki” młodych mężczyzn  na Wschód,  rozpoczął się dopiero 04 grudnia 1939 r.

Do szkoły było zapisanych 109 dzieci. Wiele z nich, nie uczęszczało jednak do szkoły z powodu braku ciepłej odzieży, a mrozy sięgały tej zimy, jak zapamiętano, minus 40 ° C.

Pomimo tak trudnych okoliczności, nauka odbywała się w miarę normalnie i trwała do 28 czerwca 1940 r. Podczas pierwszych wakacji wojennych, budynek szkolny zajęło stacjonujące w Siarach wojsko niemieckie. Po wyjściu wojska, budynek wymagał remontu.

__________________________________________________________________________________
Odnotowana w Kronice szkolnej sytuacja we wsi Siary, pierwszych dni II wojny światowej.

 […] Nadszedł tragiczny wrzesień 1939 r. Po ogłoszonej mobilizacji, powołane roczniki stawiały się do wyznaczonych formacji, a pozostali w panice opuszczali swoje domostwa.

Dnia 07 września 1939 r., o godzinie 5,45, przez gromadę Siary wycofywały się ostatnie oddziały straży tylnej to jest 1 Pułku Strzelców Podhalańskich z Nowego Sącza, które kierowały się na Wschód. Stacjonowały w Sanoku. Brały udział w kamp. wrześniowej.

Tego samego dnia, po południu, wkroczyły pierwsze oddziały niemieckie.

Za nimi, podążały główne siły zmotoryzowane, które ciągnęły kolumnami (od Bardiowa   po aneksji Czechosłowacji, p. Sz. M.), przez Gładyszów, Sękową, Siary w kierunku Gorlic. Przemarsz tych wojsk trwał blisko dwa tygodnie budząc grozę wśród pozostałych w domostwach kobiet i dzieci.

Wkrótce, (1940r.), zaczęli powracać do domów pierwsi uciekinierzy ze Wschodu przynosząc jednocześnie przerażające wieści – zwłaszcza te o upadku Warszawy. (Ale, również o wydarzeniach w okręgach lwowskim, stanisławowskim, drohobyckim, innymi,  o ucieczce ówczesnych władz Polski przez Zaleszczyki do Rumunii p. Sz. M.).
__________________________________________________________________________________

Kolejny, wojenny rok nauki 1940/1941. Rozpoczął się 05 września i przebiegał w miarę normalnie do 30 czerwca 1941 r. Jednak, z powodu ponownego zajęcia budynku szkoły przez stacjonujące w Siarach, oddziały niemieckie, nauka, od 15 maja 1941 r., odbywała się poza budynkiem szkoły, w wynajętych we wsi, dwóch izbach.

Zauważono i odnotowano w Kronice szkolnej, dużą migrację ludności polskiej w tym okresie. Naukę rozpoczynało 168 dzieci, a kończyło 192.

Rok szkolny 1941/1942. Ze względu na bardzo dużą liczbę dzieci, inspektor szkolny w Gorlicach, skierował do szkoły w Siarach dodatkową, trzecią nauczycielkę, – Stanisławę Pieczonkę. Naukę religii prowadził proboszcz, ks. Józef Grądziel.

Nauka w szkole była bardzo utrudniona ze względu na ostrą zimę, która trwała od listopada do kwietnia. Brak było dostatecznej ilości opału. Naukę prowadzono na zmianę w dwóch tylko izbach lekcyjnych, a podczas największych mrozów, nauczanie zaprzestano, co było powodem, przedłużenia nauki do 14 lipca 1942 r.

__________________________________________________________________________________
Z Kroniki Szk.. Rok 1942, zapisał się w Kronice szkolnej budzeniem się ruchu oporu przeciwko okupantowi niemieckiemu. […] Do Siar, docierają, za pośrednictwem kurierów, tajne czasopisma. Rozpoczynają się pierwsze aresztowania członków ruchu oporu w Siarach;

Aresztowano rolników: Durlaka i Malinowskiego, których wywieziono do Oświęcimia.

W połowie maja 1942 r., gorlickie gestapo pojmało Zofię Haluch (kalekę z bezwładem nóg), którą męczono i torturowano, a po 7 miesiącach, wywieziono do Jasła i tam stracono.

Zofia Haluch, –członkini ruchu oporu, pomimo tortur, nie wydała nikogo. Umarła  po bohatersku.
__________________________________________________________________________________

Rok szkolny 1942/1943, kolejny rok wojenny, rozpoczął się 21 sierpnia i zapisał się w Kronice szkolnej dalszymi utrudnieniami. Z pracy w siarskiej szkole, zwolniono nauczycielkę –  Bronisławę Paleczną, – już mężatkę, po mężu Miękisz. W Kronice, określono ten  fakt, jako redukcja nauczycieli mężatek (?). Przyjęto, p., Marię Rałusińską..

__________________________________________________________________________________
Z Kroniki. Wśród dzieci, zapanowała epidemia kokluszu, co spowodowało, okresowe zamknięcie szkoły. Ludność Siar, została przygnieciona ciężarem kontygentów. Rozpoczęto wywózkę młodzieży i całych rodzin do Niemiec na roboty.
__________________________________________________________________________________

Rok szkolny 1943/1944 był kolejnym wielce uciążliwym rokiem dla ludności Siar oraz dla siarskiej szkoły. Kolejna ostra zima i przerwa w nauczaniu od 22 grudnia do 16 lutego. W szkole, uczyło się 182 dzieci. Organizowane było dożywianie dla 50-ciorga z nich.

W sierpniu 1944 r., zaczęła się szerzyć w Siarach epidemia czerwonki. Zanotowano, kilka przypadków śmiertelnych. Szkołę zamknięto do 20 września. Wieś Siary, zajęło wojsko niemieckie. Zajęto również siarską szkołę.

Dopiero, kiedy część wojska niemieckiego opuściła Siary, można było wynająć we wsi jedną izbę i wznowić nauczanie w bardzo trudnych warunkach; w pomieszczeniu nie było podłogi ani pieca, a nauka odbywała się na zmianę co drugi dzień. Nauczyciele, którzy wówczas pracowali z młodzieżą to; Maria Gabryel, Maria Rałusińska,  i ks. Józef Augustyn. Nie przyjeżdżała Stanisława Pieczonka, – mieszkała za linią frontu.
__________________________________________________________________________________
Z Kroniki. Rok 1944 okazał się szczególnie trudny do przeżycia; wciąż, po łapankach i wyznaczaniu, – wywożono masowo do Niemiec na roboty, a także szykanowano bezcelowo ludność. Nad Siarami, zawisła groźba wysiedlenia w ramach planowanej likwidacji całego powiatu gorlickiego.

W pobliskim dworze Długoszów, urządzono szpital wojskowy. Niemieccy lekarze wojskowi  oraz ich wermachtowi ochroniarze, rozkwaterowali się po okolicznych domach. Wybierano szczególnie domy murowane. Właściciele tych domów, spychani byli do komór, stajen, stodół i innych budynków gospodarskich.

We wsi, nasiliły się aresztowania z powodu wykrycia tajnych organizacji prowadzonych przez byłych wojskowych. Z siarskiej sekcji AK, aresztowano Juliana Śliwę, ps. „Grab” ,Sygnarskiego,  z Siar dolnych, Jana Koniecznego, z przy gorlickich Łęgów, Tadeusza i Władysława Boczoniów, z Sokoła… Łącznie około 40 osób z Gorlickiego. Większość z tych osób, stracono, a ich groby odnajdywano we wiklinach i zagajnikach.

_________________________________________________________________________________________________

Rok szkolny 1944/1945. Naukę kontynuowaną w bardzo trudnych warunkach poza budynkiem szkoły, rozpoczęto po 20 września.

Na początku stycznia 1945 r., wojsko niemieckie, pospiesznie ewakuowało szpital we dworze w Siarach d. Niemieccy lekarze wojskowi oraz żołnierze ochrony, opuszczając zajęte domy w Siarach dolnych, gdzie kwaterowali, mówi: Hitler kaput!, Hitler kaput!

Ze względu na rozpoczętą ofensywę rosyjską; 5 – 16 stycznia 1945 r. naukę w Siarach przerwano. W dniu 17 stycznia 1945 r., do wsi wkroczyły wojska Radzieckie, które kwaterowały we wsi oraz w budynku szkolnym i dworze W. Długosza.

Po przemieszczeniu się frontu na Zachód i odejściu wojska Radzieckiego, szkołę siarską uporządkowano, wybielono ściany i 26 stycznia 1945 r., rozpoczęła się normalna nauka.

Do pracy nauczycielskiej, w miejsce Stanisławy Pieczonki, przywrócono nauczycielkę, Bronisławę Miękiszową. (Miękiszowie, od czasu ślubu (około 1936 r.,, zajmowali mieszkanie w Domu ludowym na piętrze budynku Sz. M.).

W kwietniu, dziatwa szkolna wzięła udział w zalesianiu pokopalnianych nieużytków w „Pustym lesie”, za co, szkoła otrzymała przydział drewna opałowego.

Zorganizowano również, pierwszą szkolną uroczystość w nowych warunkach; – Święto Odrodzonej Szkoły Polskiej.

W dniu 9 maja 1945 r., ogłoszono kapitulację Niemiec. Koniec roku szkolnego nastąpił 24 czerwca. Z okazji kapitulacji Niemiec i odzyskania wolności, w Domu ludowym w Siarach, zorganizowano, z udziałem Koła Młodzieży „Wici”, wieczorek okolicznościowy,  z którego dochód, przeznaczono na potrzeby szkoły w Siarach.

__________________________________________________________________________________
W Kronice szkolnej odnotowano.

[…] Podsumowując miniony okres należy wspomnieć, że przez całą okupację, mimo zakazu nauczania historii, geografii i języka polskiego pod karą śmierci, prowadzono tajne nauczanie a do programu szkolnego, przemycano treści patriotyczne przy każdej nadarzającej się okazji.

Szczególnie, zasłużyły się w tym zakresie nauczycielki; Stanisława Pieczonka i Maria Gabryel, które przygotowywały uczniów na tajnych kompletach do nauki w gimnazjum. Ponadto, w tutejszej szkole prowadzone były lekcje z zakresu gimnazjum, na które uczęszczali uczniowie z Siar, Sękowej, Kobylanki i Gorlic, a prowadzili je, – prof. Józef Tokarz, Kazimierz i Zygmunt Gabryele… Odbywały się również egzaminy.
__________________________________________________________________________________

Rok szkolny 1945/1946 W siarskiejszkole rozpoczęło naukę 153 uczniów. Wiele rodzin, które znalazły się w Siarach w wyniku wojennej migracji ludności, powróciło w swoje, rodzinne strony. Liczba dzieci w siarskiej szkole, powróciła do przeciętnej.

W szkole, pracuje trzy „siły” pedagogiczne; Maria Gabryel – kierowniczka oraz nauczycielki ; Bronisława Miękiszowa i Hajdukowa (zwolniona po wyjściu za mąż),. Katechezę, prowadzi ks. Marian Janiszewski.

Rok szkolny 1946/1947 odnotowano, że do nauki we wrześniu, zgłosiło się 153 uczniów.

Nauczycielstwo, zasadniczo bez zmian. Terminy zakończenia roku szkolnego powróciły do stałych dat; odbywały się już zazwyczaj około 24 czerwca.Rok szkolny 1947/1948 liczba uczniów rozpoczynających naukę we wrześniu oscyluje pomiędzy wielkościami 130,  a 120 uczniów.Katechezę w szkole rozpoczynaks. kanonik Juliusz Suchy, który objął probostwo parafii Sękowa.

W szkole w Siarach, uczy już czworo nauczycieli;  kier. Gabryel Maria, Miękisz Bronisława, p….Czaplińska i p. …Kwaśny. (dochodzą z Gorlic). Kronika szkoły odnotowuje, w tym okresie, jeszcze p. Ruszkiewicz Irenę…

O Roku ów, – 1947. Rok ten, zapamiętali dobrze mieszkańcy powiatu gorlickiego. Radość, z zakończenia 5-letniej okrutnej wojny, zakłóciła straszna powódź, która w czerwcu nawiedziła powiat gorlicki. (Nie było jeszcze zbiornika retencyjnego Klimkówka Sz. M.).

Powódź ta, pod względem rozmiaru wód z wylewu miejscowych rzek, oraz bezwzględnego nieokiełzanego żywiołu wodnego, porównywalna była do powodzi z lipca 1934  roku, którą to opisał dokładnie, w jednej ze swoich książek (Gorlice 1918-1990), a którą  przeżył osobiście, p. Władysław Boczoń, mieszkaniec wsi Sokół. (Ożeniony z M. Beniszówną, ostatnim świadkiem procesu w Norymberdze. Po ślubie, Zamieszkali w Gorlicach Sz. M).

__________________________________________________________________________________
Rok szkolny 1947/1948, (oraz dalsze), należy bezwzględnie odnotować. Zapisał się ten rok, te lata (nawet do roku 1956), w pamięci mieszkańców Siar i Sękowej oraz innych ościennych,- sąsiedzkich wsi, – nawrotem wydarzeń wojennych, chociaż w mniejszej już skali. Mianowicie; była to , w powiecie gorlickim „Krwawa wojna z OUN-UPA”  i pamiętna „Akcja Wisła”., oraz, początek  nowej, – „Partyzanckiej wojny”.     Sz. M.

My, (w tym ja, – Sz. M.), dzieci wojenne (urodzone w latach II wojny 1939-1945), określone przez historyka sztuki – prof. Waldemara Łysiaka, jako „pokolenia stracone”, przeżywaliśmy ten bardzo trudny okres, szczególnie ciężko.

Nasze roczniki, z pogranicza dwóch światów; tego przedwojennego oraz nowej rzeczywistości, którym wypadło uczyć się według nowych programów szkolnych, po 1945 r., jak również słysząc wokół, o nieuchronnej nowej wojnie, która, miała przywrócić stary porządek świata, – byliśmy tak skołowani światopoglądowo, że trudno było odróżnić dobro, od zła… Byliśmy nazbyt młodzi, aby wyrobić sobie własny światopogląd…
__________________________________________________________________________________

Jeszcze, w roku 1946, na Kielecczyźnie, Rzeszowszczyźnie  i w Małopolsce, rozpoczęła się „partyzancka wojna”. Na Kielecczyźnie, działało 11 grup WiN pod wspólnym kryptonimem „Związek Zbrojnej Konspiracji” Jego dowódcą, został por. F. Jaskulski ps. „Zagończyk.

W Małopolsce, a szczególnie w Rabce, N. Sączu, Krakowie, Tarnowie, n Targu – łączą się małe dotychczas oddziały. Największe zrzeszenie – „Wolność i  Niezawisłość” tworzy struktury w każdym powiecie województwa i zrzesza wszystkie grupy zbrojne. Na czele tego Zrzeszenia…, stoi płk L. Ciepliński – ps. „Pług”.

Na Podhalu, działa słynna Banda Ognia”,– jak wówczas powiadano – Józefa Kurasia.. Jej zasięg działania obejmował całe Podhale, Sądecczyznę również Spisz i Orawę na terytorium Czechosłowacji. Zaczęto, od wysadzania pomników Wdzięczności Armii Czerwonej w Rabce, N. Sączu i gdzie indziej. Rozbrajano posterunki MO, wielu funkcjonariuszy i działaczy straciło życie.

Okoliczne lasy, pełne były różnego rodzaju uzbrojonych, zarówno byłych żołnierzy, dezerterów, partyzantów, członków rozwiązanych AK i AL., jak również, należy to napisać, – zwyczajnych „bandziorów”.

Tu i ówdzie, realizowano wyroki; zarówno na byłych konfidentach niemieckich, funkcjonariuszach UB, wyrównywano zadawnione porachunki sąsiedzkie, jak też likwidowano – nadmiernie zaangażowanych, – nazbyt fanatycznych, zwolenników  nowego porządku i ustroju…

W latach 1946 do 1950, akcje organizacyjne zbrojnego podziemia, przybrały taki obrót, że nawet w niektórych średnich szkołach w Gorlicach, niepełnoletnia wówczas jeszcze młodzież; w tym również niektórzy harcerze, tworzyli tajne organizacje typu: „Wolna Polska”…            

W jednej ze szkół, młodzi chłopcy, z takiej tajnej organizacji, „włamali się do magazynku i wykradli broń sportową oraz maszynę do pisania” Gdy tę organizację wykryto, jej członków, usunięto ze szkoły, z tzw. „wilczymi biletami”.

Rok 1947 w powiecie gorlickim, to również akcja zbrojna z oddziałami UPA.

Wówczas to, do powiatu gorlickiego, jako, że w powiecie tym, było kilka wsi Łemkowskich, przeniknęły ze wschodu i zainstalowały się w lasach; – liczące około 420 ludzi grupy, z Kurenia: „Rena” i „Bajdy”, – Sotnie: „Bira”’ „Chrina”, „Stacha”, „Brodycza”. Działały one również po stronie pobliskiej Słowacji.

Jako, że wydarzenia te, zbiegły się w czasie z planowanymi wyborami do Sejmu Ustawodawczego, również ze zorganizowanym plebiscytem („Polaka znak 3x tak”), wojska operacyjne KBW grupy Rzeszów, dające ochronę ludności na tym terenie, zostały skierowane do ochrony lokali wyborczych.

Już na wiosnę 1947 r., przezimowane bezpiecznie i bez większych strat określone Sotnie, podejmowały swoje akcje przeciwko Polakom, ale też, również przeciwko spokojnym Łemkom.  

Najbliżej Siar, w sporej, –  ilością gromad, – Gminie Sękowa, gdzie po wojnie, należała organizacyjnie gromada Siary, któraś z sotni UPA, lub inna grupa militarna – przeprowadziła szereg udanych  akcji,  na posterunki Milicji,  Poczty, placówki gromadzkich Rad, zabijając niektórych funkcjonariuszy oraz osoby cywilne.., paląc też obiekty użyteczności  publicznych.

Działały również inne organizacje o charakterze militarnym. Dochodziły i rozchodziły się, z okolicznych miejscowości, różne wieści… Przychodzą nocą, stukają w okna, czasem tłuką kolbami w drzwi: – otwierać!  Zabierają napotkaną żywność, pieniądze, czasami wyprowadzają ze stajni krowę. Opornym, podpalają dom, budynki gospodarcze…, czasem wyprowadzają do lasu gospodarza, lub tego i owego,… i zabijają…

[…] W oparciu o materiały Komendy pow. MO, oraz dokumenty Pow. Rady Narodowej w Gorlicach, wspomina i przytacza Roman Hasiak, uczestnik walk z „bandami”… (Materiał opublikowany).

„…Można stwierdzić, że ciągle odbywały się systematyczne napady grup dywersyjnych i band reakcyjnego podziemia na posterunki MO, pełnomocników reformy rolnej, budynki gromadzkich rad narodowych, szkoły oraz ludzi którzy przystąpili do pracy nad utrwalaniem władzy ludowej”…

Nikt wówczas nie wiedział, kto oni zacz?, Byli przeważnie w cywilnych ubraniach. Czy, byli to żołnierze wyklęci, czy banderowcy przeklęci, czy, jakaś, nie określona, bezwzględna w swym działaniu – partyzantka? – Sz. M.

Na południowym – wschodzie Polski, nie tylko w Bieszczadach, w lasach różnych miejscowości, trwały wciąż groźne akcje zbrojne, zarówno najróżniejszych organizacji zbrojnych, jak też specjalnych oddziałów KBW oraz  UB, powołanych, czy utworzonych do ich wyłapywania i neutralizacji…  

Nie rozwijając bardziej tego tematu – (jest dokładnie rozpracowany przez IPN, i dostępny w wielu publikacjach – Sz. M.), należy tylko dobitnie podkreślić, że ostateczny kres tej „partyzanckiej wojnie”, już, po zakończeniu wojny z Niemcami, położyła dopiero – Amnestia, w kwietniu 1956 r.

A, i tak, w różnych rejonach Polski, ukrywali się uzbrojeni partyzanci którzy nie złożyli nigdy broni i dopiero specjalne i szczególne obławy, – przeprowadzone w 1958 r., zakończyły tę bezsensowną ? wojnę”  

W przytaczanym, opisywanym okresie, przy Domu ludowym w Siarach, 24 godziny na dobę, obowiązkowo wartowali mężczyźni z każdego domu we wsi Siary. Ze zmiany, na zmianę, przekazywali sobie olbrzymią dębową lagę oraz latarnię. (Była to broń tylko psychologiczna).

W różnych miejscach przy drodze, zawieszone były fragmenty stalowych kopalnianych rur oraz młotek do uderzania w te rury. Wywołany alarm, – słychać było daleko…
__________________________________________________________________________________

I,  jak tu było przejść, bez obaw i stresu (?), pierwszo i drugoklasistom, rozpoczynają-cym naukę szkolną z Siar dolnych (do Domu ludowego w Siarach – gdzie były klasy I-III), również,  do budynku głównego Szkoły w Siarach, owe dwa, a nawet 2,5 km?

Ale, również  dzieciom starszym, z Siar dolnych, jak też 6-8 km wszystkim dzieciom, z Siar górnych i Rychwałdu – rozpoczynającym naukę szkolną, w latach 1947, oraz uczącym się w latach; 1948/1949, – aż, do połowy lat sześćdziesiątych XX w. ???  –

 (Z autopsji ówczesnego pierwszoklasisty – Sz. M.).

Tych wydarzeń,  nie można i nie wolno, nikomu zapomnieć… Ale życie, większości uczniów siarskiej szkoły,  – tego trudnego okresu w historii powiatu gorlickiego,  – nieubłaganie, – zbliża się już – do  kresu…
__________________________________________________________________________________

Rok szkolny 1948/1949. (Był to pierwszy rok mojej edukacji w siarskiej szkole – Sz. M.). Zapisanych, ok. 125 dzieci. W Kronice szkolnej odnotowano. W szkole utworzono  Koło PCK. Powstaje szkolne Koło Odbudowy Warszawy, które w tym roku szkolnym, zebrało i odprowadziło kwotę 4 416 zł. na odbudowę stolicy. Realizowano hasło: „Wszyscy budujemy naszą stolicę”.

Dwie sale lekcyjne w głównym budynku szkolnym, okazały się niewystarczające dla zwiększającej się liczby dzieci oraz nauczycielstwa. Władze gminne,- już w Sękowej,  postanowiły, oddać na potrzeby szkoły dwie izby na piętrze Domu ludowego…

… Ustępy, typu latryna, również do użytku i na potrzeby Kółka rolniczego, znajdowały się na parterze budynku, w przedłużonym korytarzu wejściowym. W pomieszczeniu ustępowym, jak i w całym budynku, nie było instalacji wodociągowej. Była studnia czerpalna obok budynku. Ale, uczące się w salach lekcyjnych tego budynku,  dzieci, nie miały możliwości  umyć rąk.

Izby szkolne, na piętrze, miały wspólny przedsionek z mieszkaniem, przeznaczonym pierwotnie dla subiekta sklepu znajdującego się na parterze budynku. Mieszkanie to,  zajmowali  małżonkowie, – Miękiszowie po ich ślubie, jeszcze przed II wojną.

Pani Bronisława Miękiszowa, – nauczycielka, posiadała uprawnienia nauczania dzieci, tylko w zakresie klas od pierwszej do trzeciej. Około 1950 r., Miękiszowie, opuszczają zajmowane w Domu ludowym mieszkanie i przenoszą się, do własnej kamienicy w Gorlicach. Szkoła w Siarach, uzyskuje trzecią, dodatkową izbę lekcyjną.

__________________________________________________________________________________
Lata 1947/48. W naszej wsi Siary, prężnie działa Koło Gospodyń Wiejskich i Chłopskie Towarzystwo Przyjaciół Dzieci. Aby ulżyć nieco matkom wychowującym sporą liczbę dzieci, aby umożliwić im swobodną pracę w gospodarstwie domowym oraz w czasie żniw, organizacje te, podczas corocznych wakacji szkolnych, organizują rodzaj półkolonii z dożywianiem.

Wychowawcą tej grupy szkolno-przedszkolnej, przez kilka sezonów, jest mieszkanka Siar, p. Janina (?), Bolek  (jedna z dwóch sióstr bliźniaczek?). Półkolonie organizowane były w dwóch salach lekcyjnych, na piętrze Kółka rolniczego.

„Panią Janinę Bolek, wspominam bardzo serdecznie. Jak zapamiętałem, pani Bolek, była bardzo dobrym pedagogiem i wychowawcą”. – Uczestnik grupy -Sz. M. Jeszcze w wakacje szkolne  w sierpniu  roku 1947, Liga Kobiet i TPD, ze wsi Siary, zorganizowały dzieciniec przedszkolny dla wielodzietnych rodzin, również dotkniętych szczególnie powodzią. Jako kandydat na ucznia szkoły, mając rozpocząć naukę w roku następnym – 1948, byłem uczestnikiem tej grupy przedszkolnej.

Wakacyjny dzieciniec, zorganizowany był w dwu salach lekcyjnych Domu ludowego.

Zapamiętałem dwa epizody z tego okresu. Pierwszy, to wykonywanie ze zboża i ziół, które zbieraliśmy, z panią J. Bolek, wieńca, a następnie zaniesienie tegoż wieńca, w dniu 15 sierpnia (wniebowzięcie NMP), do pobliskiego kościoła do poświęcenia. Wieniec ten wręczyliśmy p. Przewodniczącej Koła Gospodyń Wiejskich. Nie zapamiętałem nazwiska.

Podczas tej  uroczystości połączonej z kolejną rocznicą wybuchu I wojny św.,  zorganizowanej na scenie teatru ludowego w Domu ludowym, z całą grupą przedszkolną,  braliśmy udział w przedstawieniu. Wówczas to, po raz pierwszy na prawdziwej scenie, byłem aktorem odgrywającym  rolę żołnierza, który na wojnie, spada z konia, a koledzy go nie żałują, tylko końmi go tratują… Wszyscy, – dorośli i dzieci, żyliśmy jeszcze wojną…
__________________________________________________________________________________

Powracając do tematu szkoła… Pamiętam dobrze ten dzień 1 września 1948 r.

A zatem, do szkoły. (starsi koledzy mawiali do  pierwszoklasistów: cymboły do szkoły).

Wydobywam z zakamarków pamięci, strzępy wspomnień z tego okresu.

We wrześniu 1948 r.,  jak już napisałem, zostałem posłany do klasy I Szkoły podstawowej w Siarach. Do klasy I, z Siar dolnych, chodziło nas tylko dwóch. Ten drugi, mieszka dziś pod Nowym Jorkiem.

Nie zapamiętałem początku tego wierszyka, Ale i tak, nie byłby ten wierszyk adekwatny do mojego wieku wówczas. Do 7 lat, brakowało mi 4 miesiące. Brzmiał ten wierszyk, – również śpiewany, mniej, więcej tak;

… /”siedem lat mi było, do szkołym już chodził./ Do szkołym już chodził, uczyłem się gładko,/ a teraz już czytam, jak za panią matką”…

Wydobywam z pamięci pierwszy dzień w szkole. Uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego miało miejsce w budynku głównym szkoły, w jednej z sal lekcyjnych. Prowadziła pani kierowniczka, – Maria Gabryel. Pierwszoklasiści, byli przeważnie ze swoimi mamami, lub starszym rodzeństwem.

Było krótkie przemówienie pani kierowniczki, oraz przekazanie pierwszoklasistów ówczesnej pani wychowawczyni, – Bronisławie Miękiszowej. Były, przygotowane przez  dzieci,  z klas starszych  występy; wierszyki okolicznościowe oraz  piosenki. Zapamiętałem dobrze jedną z nich.

„Gdy dzwoneczek się odezwie, biegniemy do szkółki,/ by się uczyć różnych rzeczy, pracować jak pszczółki./ Danaż moja dana, ukochana szkoło/, pięknie cię witamy, bo nam tu wesoło. / Z kolegami się zabawić pięknie, że aż miło, / oby zawsze nam tak raźno i wesoło było. /Danaż moja dana, ukochana szkoło,/ pięknie cię witamy, bo nam tu wesoło”…

Później, nasze mamy, zakupiły dla nas od pani Kierowniczki, tabliczki szkolne wykonane  z czarnego lub ciemnego łupka, oprawione w drewniane ramki. Tabliczki, z jednej strony miały czerwone poziome linie, z drugiej, kratkę. Do tabliczek, dodawane były cienkie rysiki, którymi mieliśmy pisać na tych tabliczkach. Napisy, wymazywało się gałgankiem.

Tabliczek, używaliśmy przez pierwsze półrocze klasy pierwszej. W drugim półroczu, pisaliśmy literki i cyferki, już na cienkich, -16 kartkowych zeszytach, w linie i kratkę.

Na zeszytach, do końca drugie klasy, pisaliśmy ołówkami.

Dopiero od półrocza klasy trzeciej, zaczęliśmy skrobanie stalówkami, maczanymi w czarnym lub niebieskim atramencie. Szklane kałamarze ze specjalnymi  kołnierzami, oporowymi, mieliśmy w otworach ławek u góry. Były tak wykonane, że gdy kałamarz się przewracał, atrament  się z niego nie wylewał.

Początkowo, z atramentem i stalówkami, było dużo kłopotu. Stalówki, wbijały się w kartki zeszytów, pryskając przy tym atramentem, tworząc abstrakcyjne kleksy. Do każdego zeszytu dokładana była – formatu zeszytu, – miękka bibuła, do osuszania napisanego tekstu.

Za kleksy w zeszytach, dostawało się ujemne oceny, wówczas dwóje, czasem dwukrotnie podkreślone, czyli… na szynach! Ówczesne gumki – myszki, nie rozwiązywały problemu. Pomysłowi chłopcy, metodą prób i błędów, doszli do sposobu usuwania atramentowych kleksów z zeszytów… (O wygodnych i praktycznych długopisach, w Polsce, nikt jeszcze nie słyszał).

… Ale, należało czynić ten zabieg od razu, zanim atrament wyschnie.

Powstałe świeże  kleksy, zlizywało się błyskawicznie językiem, a dopiero później osuszało bibułą. Ale, panie nauczycielki, znały również ten sposób, i nakazywały przyłapanemu, pokazać język. Czasem, większość uczniów w klasie, miała fioletowe języki.

Rodzice, zobowiązani byli zakupić nam również  nowe Elementarze. Były to, – wydane drukiem o nietypowym formacie wzdłużnym, – czarno-białe książki, autorstwa … Falskiego, lub Falskich. Były to prawdziwe „pierwsze czytanki”,  które z czasem, znaliśmy  na pamięć.

W książkach tych, opracowanych od A do Z, i przygotowanych do nauki czytania, było szereg prostych i zrozumiałych dla pierwszoklasistów, wierszyków i czytanek, od Ali i Oli poczynając, które miały (przyjaciela) kota, a na: chuchu ha, chuchu ha nasza zima zła, …- kończąc.

Z dzielnicy wsi zwanej dolne Siary, do szkoły (filii w Domu ludowym), mieliśmy około 2km drogi. Zwykła, nawet nie utwardzona, nieomal ścieżka, przebiegała wśród pól uprawnych, wzdłuż  dolnosiarskiej doliny, w kierunkach północ-południe.

Na ciągu połowy odległości – czyli około jednego kilometra, dróżka, wchodziła na teren podworski i  wiodła, tuż nad groblą – doprowadzającą wodę do niewielkiego stawu, z którego ongiś, spadała śluzą na młyńskie koło, napędzające piłę tartaczną. W roku 1948, tartak był już nieczynny, ze stawu pozostało tylko wgłębienie, a ujście fosy do rzeki, zarosło drzewami.  

Tartak uległ zniszczeniu, już podczas I wojny w 1914 r. W latach 30-tych XX w., budynki tartaczne  rozebrano. Do lat, tuż przed II wojną w 1939 r., groblą, – płynęła  jeszcze do stawu woda, ujęta pod dworem W. Długosza. Wodę ze stawu spuszczono, gdy wpadło do niego miejscowe dziecko,  i niestety, nie zostało odratowane.

Resztę, zniszczyła opisana już powódź w 1947 r. Ale, ogroblowana fosa, mimo upływu czasu, odznacza się jeszcze na niektórych odcinkach. Wzdłuż tej fosy, przy dróżce, rosły wspaniałe rosochate wierzby, polne grusze, z wcale dobrymi owocami oraz inne drzewa.

Mijając ostatnie domki, po prawej stronie, w kierunku na południe, poprzedzony tak zwanym czworakiem, z czerwonej cegły, na skalistej wyniosłości, stał dwór – rodziny Długoszów. Rodzina ta jednak, na mocy niedawnego Aktu nacjonalizacji i Reformy rolnej, swój spory majątek, razem z okazałym dworem – utraciła.

Rozpoczętą już, w 1946 r., parcelację ziemi Długoszów, – przerwano. Jakimś nowym Aktem zdecydowano, na gruntach dworskich utworzyć PGR (Państwowe Gospodarstwo Rolne). W pomieszczeniach dworu,- zwanego przez miejscowych pałacem,-  rozlokowało się biuro dyrekcyjno-urzędnicze PGR.

Część pałacu, zajęto na mieszkania dla Dyrektora oraz niektórych urzędników. Budynek dworu oraz część parku, posiadały elektryczność  z własnej, podworskiej prądnicy.

Wspomniana już droga, a właściwie dróżka do naszej szkoły, przebiegała dołem, pod pałacem. Było to, w tym miejscu, bardzo wąskie gardło; pomiędzy lewym brzegiem rzeki Sękówki, i przylegającym do tego brzegu dawnym korytem potoku Siary, który, wykorzystywany był na opisaną już młynówkę. Wiosną, zamieszkiwało tu, tysiące żab – kumaków.

Zarówno w czasach dworskich, jak też nam współczesnych – powojennych (po II wojnie),

Było to najtrudniejsze miejsce do przebycia, zarówno dla dzieci idących do szkoły, jak też dla dorosłych…

Każdej wiosny, żaby, kumaki błotne, wychodzące  ze stawków przydrożnych tysiącami na swoje gody, i zalegające na drodze, były prawdziwą zmorą dzieci, szczególnie najniższych klas, idących do szkoły boso. Również, powracające z pastwiska stado liczące około setki krów, przechodzić musiało, tym wąskim gardłem drogi, do stajen PGR-u. Spotkania te, nie należały do przyjemnych…
__________________________________________________________________________________

Na tej naszej drodze do szkoły, zarówno w czasach nam (mnie), współczesnych, jak też w czasach naszych rodziców, był to odcinek drogi, nieomal nie do przebycia. Usytuowane, na wysokości około 2m – powyżej drogi,  na dawnym nadbrzeżu, – stajnie, do niedawna -dworskie, – aktualnie nam – PGR-owskie,- swoje nieczystości, wypuszczały do pobliskiej rzeki Sękówki, bezpośrednio poprzez drogę,  którą, pod dworem, permanentnie zalewały.

Odcinek tej drogi, był poważnym problemem, już naszych ojców i dziadków. Dla udokumentowania tego faktu, warto przytoczyć – wierszowany list, – autorstwa Jakuba Mikruty, ongiś Naczelnika Gminy Siary, do Władysława Długosza, właściciela sporego majątku, dworu  i terenów… , przez które, wiodła droga gromadzka z Siar d., do S. górnych

…Na domiar złego, tuż za betonowym tarasem (jak mawiano), znajdowało się rozległe trawiaste pastwisko dla bydła; w przeszłości dworskiego, współcześnie PGR-u.

Można sobie wyobrazić, co przeżywał pierwszo, lub drugoklasista, który nagle  i niespodziewanie, spotyka stado krów, liczące około100 sztuk, idące wprost na niego.

Niektóre, miały na rogach przywiązane drewniane tarcze – zasłony, gdyż bodły wszystko, co znalazło się w zasięgu ich wzroku. Niektóre, wlokły ciężkie polana, tzw., cioski, bo były gonichy, jak powiadano. Niektóre, były byko- podobne, zarówno z wyglądu, jak też z usposobienia i zachowania. Były to przeważnie krowy rasy czerwonej – górskiej.

Lekcje w szkole (w Domu Ludowym na szlabańcie, jak mawiano), dla dzieci z klas 1-3,  rozpoczynały się zazwyczaj o godzinie 10-tej. Właśnie wtedy, spędzano z pastwiska bydło. Nie było gdzie uciekać. Wbijaliśmy się we wnęki betonowego tarasu, zarośnięte  dzikim, czarnym bzem.

Tam, pośród tych betonowych filarów,  skuleni i drżący ze strachu, aby którejś krowie nie zachciało się tam zajrzeć, co zdarzało się nader  często, musieliśmy czekać, aż całe to stado, opasione trawą i powolne, raczyło przejść i udostępnić nam jedyną drogę do naszej szkoły.

Ukryci w tych betonowych niszach, mieliśmy już w umysłach naszą panią wychowawczy-nię  – „przedwojenną nauczycielkę” – która,  z drewnianą linijką w ręce, podchodzi do nas – spóźnialskich, i krzyczy: o – widzicie tych spóźnialskich, przychodzą sobie przed przerwą Dawać łapy! Każdemu po 15, albo 20. To, nie były razy symboliczne.

Należy to wyraźnie zaznaczyć, że niektórzy, przedwojenni nauczyciele, w taki to sposób właśnie, strofowali swoich nieposłusznych podopiecznych, jeszcze dosyć długo, w nowych, powojennych realiach. Utrwalonych ongi, dozwolonych wówczas,-  nawyków, niełatwo było się pozbyć. O jakichkolwiek prawach ucznia, nikomu, nie przychodziło jeszcze do głowy.

Często odbywaliśmy również, tak zwaną kozę. To znaczy, nakazowe pozostawanie w szkole, po planowych lekcjach szkolnych, czyli, po zakończeniu nauki. Był to rodzaj kary. Być  może, że to określenie,- w kozie,  wynikało stąd, że ongiś, należało po lekcjach, napaść nauczycielską kozę? Nasi rodzice, znali ten rodzaj kary i domyślali się, dlaczego czasem wracaliśmy do domu znacznie później.

__________________________________________________________________________________Ze strzępów wspomnień – z autopsji, wydobywam zdarzenie, które pamiętam jakby to było dzisiaj. Była to moja pierwsza lub druga, zima ze szkołą. Było wówczas o tyle łatwiej, że nie wypędzano na pastwiska PGR-owskich krów, a żaby kumaki błotne, smacznie spały.

Tuż, obok budynku Domu Ludowego, gdzie mieliśmy 2 sale lekcyjne, przebiegała droga – węgierski gościniec,- na dosyć wysokim nasypie. Śniegi tej zimy były bardzo obfite, a mróz siarczysty.

Jadący drogą potężny traktor – Ursus, własność PGR-u, ześliznął się z drogi, i …zakopał się w głębokim śniegu. Właśnie, szliśmy na lekcje z kolegą.
__________________________________________________________________________________

Zobaczyliśmy zmagania kierowcy traktora oraz kilku mężczyzn usiłujących, najpierw uruchomić silnik, przy pomocy podgrzewania tzw. lut-lampą benzynówką o mocnym, fioletowej barwy, bardzo huczącym  płomieniu, a następnie, wypchnąć traktor z zaspy na drogę.

Te, bezskuteczne zabiegi i czynności; głośne stukanie silnika diesel, któremu towarzyszyły wystrzeliwujące z komina traktora, kłęby dymu, tworzące zabawne kółka, były dla nas – małolatów wówczas, tak interesujące, że zatraciliśmy, z kolegą  poczucie upływającego czasu.

Dopiero, przemarznięcie naszych rąk w marnych rękawiczkach, i tak zwane, zgrabiałe palce, uzmysłowiły nam, że należy pójść do szkoły na lekcje, które już dawno się rozpoczęły i trwały.

Weszliśmy do klasy. Jak zwykle, przywitała nas nasza pani wychowawczyni, podchodząc z linijką w określonym celu. Ale, zobaczyła nasze ręce i zorientowała się, że już dostaliśmy za swoje. Obydwaj, z kolegą, nie mogliśmy powstrzymać łez i szlochania. Przemarznięte palce bolały tak, że aż kłuło pod sercem.

Jedyną skuteczną radą, było nacieranie rąk śniegiem. Wystarczyło otworzyć okno aby zdobyć śnieg. Ale, któż miał to zrobić? Naszych mam, nie było w pobliżu. Pani, kazała nam pójść do swoich ławek i wyjąć, z teczek zeszyty. Ale, jak to wykonać  przemrożonymi, zgrabiałymi, sztywnymi  palcami? 

Pochlipywaliśmy nadal, co raz – głośniej. Wówczas, nasza pani wychowawczyni, wydała klasie polecenie – wstańcie wszyscy. Śpiewamy: O widzicie wy zmarzlaka… Wszyscy tę piosenkę znali. My dwaj – zmarzlaki, – również. Pamiętam ją dobrze do dzisiaj;

„O! Widzicie wy zmarzlaka? Jak on to się gniewa. / W ręce chucha, pod nos dmucha, piosenek nie śpiewa. / A, czy wiesz ty, miły bracie, jaka na to rada? / Gdy mróz ściśnie, wicher świśnie, śnieg na ziemię pada? / Oj, nie w ręce wtedy chuchać, lecz serce zagrzewać! / Stań do pracy, jak junacy i piosenki śpiewaj!”

Klasa, śpiewała radośnie na stojąco, pod dyrekcją naszej pani wychowawczyni, powtarzając refren kilka razy. Tylko my dwaj, z kolegą, siedzieliśmy rozcierając przemarznięte ręce i zgrabiałe palce,  pochlipując co raz – głośniej.

Takich epizodów, z początków naszej powojennej edukacji, uzbierało się sporo. Nawet, na obszerną nowelę. Ale, te wspomnienia, pozostawię już,  na inną okazję…
__________________________________________________________________________________

Wkrótce, pomimo wielu przeciwności losu, otrzymaliśmy promocję do klasy czwartej.

Należało chodzić już, do głównego budynku szkoły, nieco dalej, o niecałe pół kilometra drogi w kierunku sąsiedniej wsi Rychwałd (później Owczar). Wychowawstwo i nauczanie, przejęła wówczas pani kierowniczka szkoły, – Maria Gabryel.

Jeszcze, chodząc do klas od I do III, w Domy ludowym, naukę w klasie, wzorem lat przedwojennych, rozpoczynaliśmy od powstania i odmówienia czterech zwrotek popularnego pacierza. W klasach tych mieliśmy również religię, z przychodzącym – księdzem proboszczem. Ale wkrótce, ten przedwojenny obyczaj, miał ulec zmianie.

Pani Kierowniczka, straszyła nas czasami linijką i łapą, ale nie biła. Co najwyżej, bardziej krnąbrnych i nie dających się okiełzać w inny pedagogiczny sposób, tak zwaną recydywę uczniowską, gdy nadmiernie przeszkadzali na lekcjach, poirytowana, klepnęła czasem, otwartą dłonią po plecach…

Chodząc do klas od I do IV, mieliśmy w szkole tzw. dożywianie. Gmina, otrzymywała jakieś produkty żywnościowe, jak mawiano, z UNRA. Były te produkty rozdzielane do Gromad gdzie były szkoły. Przygotowywaniem i rozdawaniem posiłków, zajmowały się panie, z Koła Gospodyń Wiejskich, i Komitetu rodzicielskiego. Rozdziałem żywności, zajmowały się wolne od pracy mamy, oraz panie nauczycielki.

Przeważnie, nalewano nam do kubka makaron z gorącym mlekiem, budyń i kisiel,  ale, dostawaliśmy też prawdziwy ser szwajcarski z dziurkami, oraz kawałki jakiegoś, dosyć smacznego i twardego  tłuszczu, prawdopodobnie był to tłuszcz roślinny, może sojowy?

Pojono  nas również – obowiązkowo – prawdziwym, wielorybim tranem. Przy drzwiach sali lekcyjnej, ustawiono dużą, drewnianą beczkę; może 200 litrową. Każdy uczeń, musiał posiadać swoją dużą łyżkę. Wychodząc z klasy po lekcjach, przechodziło się obok tej beczki. Stała tam jedna z pań. Brała od ucznia łyżkę, nabierała pełną tranu i…każdy musiał ten tran przełknąć. Cuchnęliśmy tranem na odległość. Ale, w ten sposób uzupełniano brak witamin.
__________________________________________________________________________________

Rok szkolny 1949/1950 W Kronice szkolnej odnotowano. Na miejsce Stanisławy Kwaśny, przychodzi Helena Gruszczyńska. Nauka prowadzona jest w czterech salach lekcyjnych, a dzięki aktywnej pracy Komitetu Rodzicielskiego szkoła została ogrodzona.

(Dwie sale lekcyjne w tych latach, były nadal, – w Domu ludowym na Szlabanie.)

__________________________________________________________________________________
Przybycie do szkoły w Siarach nowej nauczycielki – Heleny Gruszczyńskiej, specjalizującej się w nauczaniu matematyki, powiązane było, z objęciem funkcji dyrektora PGR-u  w Siarach, przez jej męża. (Podobno, przedwojennego ekonoma dworskiego?).

Nowa pani – Helena, była bardzo szczupłą, średniego wzrostu, bardzo energiczną kobietą.

Obydwoje małżonkowie Gruszczyńscy, z jednym synem – Andrzejem, mieszkali w pałacu, czyli dawnym dworze W. Długosza. Pani H. Gruszczyńska, przeszła później – do Liceum ogólnokształcącego w Gorlicach.

Pani nauczycielka matematyki,- Helena Gruszczyńska, usiłowała nadrobić, z nami –wieloletnie zaległości i brakiw realizowaniu programu  matematyki, ale, były to usiłowania, w większości bezskuteczne. Należało, prowadzić pracę od podstaw…, a czas szkolny, upływał nieubłaganie…
__________________________________________________________________________________

W Kronice szkolnej.Kolejne lata, to suche notatki o zmianie nauczycieli w siarskiej szkole.” (Corocznie, Wydział Oświaty wymienia część kadry pedagogicznej), Wspomniano również  o uroczystościach państwowych, w których biorą udział uczniowie z siarskiej szkoły. Był to okres, mało ciekawy, w historii Polski. Ale nie można pomijać tego okresu…

Z Kroniki… W latach 50-tych przy szkole w Siarach, działa drużyna harcerska im. Tadeusza Kościuszki, do której należy 48 uczniów.

__________________________________________________________________________________

Z autopsji – Sz. M.

Pamiętam, już w czwartej bodajże, klasie, do harcerstwa, zapisałem się również ja. Asumptem do wstąpienia do tej organizacji, była wycieczka ze szkoły w Siarach, zorganizowana gdzieś w okolice, gdzie na leśnej polanie, rozbili swój obóz, harcerze, z którejś, z gorlickich drużyn..

Byli to już nieco starsi chłopcy. Mieli zielone mundurki, sznury i czerwone chusty, oraz czapki harcerskie z lilijkami nad daszkiem. W ich obozie, panowała nieomal wojskowa dyscyplina. Spali w namiotach. Właśnie dyżurni, gotowali w kociołku zawieszonym nad ogniskiem, zupę… Bardzo mi się to życie obozowe spodobało…

Harcmistrzem, i drużynową zarazem, w naszej siarskiej drużynie, była pani Wanda Konieczny, później Zachariaszowa, która niedawno, podjęła pracę nauczycielki w naszej szkole. Gdzieś, od V-tej klasy, zostałem mianowany zastępowym naszej szkolnej drużyny harcerskiej.

Udało mi się jakoś, uprosić rodziców o ufundowanie i uszycie mi, zielonego mundurka harcerskiego. Z dumą, nosiłem ten mundurek, chodząc w nim do szkoły. Przy bluzie, miałem oczywiście sznur harcerski, wykonany,  z tapicerki starej kanapy.

 Na końcu sznura, przymocowałem potężny podwójny gwizdek , pozostałość – pamiątka, po krewnym, z czasów I wojny,  policjancie – J. Sygnarskim. Nosiłem również na pasku finkę – krótki nóż harcerski w pochwie, wypożyczony od kuzyna, – przedwojennego harcerza. Czerwona trójkątna chusta i pierścień z lilijką,  były obowiązkowe. Nie miałem jednak czapki.

Były to czasy, jak mawiają dzisiaj, wczesno stalinowskie. Z programu szkolnego wyeliminowano religię; (nauki religii odbywały się pod sobotami starego, drewnianego kościółka w Sękowej. (Nikt jednak, nie zabraniał nam, uczęszczać tam, – na lekcje religii).

W szkole, nie było już modlitwy przed lekcjami. Zaczęły obowiązywać,  apele poranne. Polegało to na tym, że przed rozpoczęciem lekcji, zbieraliśmy się zazwyczaj na podwórku szkolnym (w niepogodę w jednej z sal lekcyjnych).

Ustawialiśmy się klasami w dwuszereg, tworząc otwarty czworobok w stronę wejścia do szkoły. Dyżurni w klasach, mieli obowiązek policzyć obecnych oraz nie obecnych.

Na komendę drużynowego do raportu wystąp, występowali i ustawiali się w szeregu, zgłaszając kolejno frekwencję uczniowską w poszczególnych klasach.

Zastępowy drużyny harcerskiej, miał obowiązek, prędko te wielkości zsumować, i złożyć raport pani harcmistrz, – wówczas, bodajże, – pani Zachariaszowej, która z kolei, składała raport pani kierowniczce Marii Gabryel.

Po tych czynnościach, pani harcmistrz, dawała komendę; Baczność! Do hymnu. Nie był to hymn narodowy, lecz młodzieżowy, opracowany specjalnie, którego słowa i melodię, musieliśmy się nauczyć. Hymn, śpiewany był w tempie marszowym.

Nie pamiętam już dokładnie całego, ale pierwsze słowa tego hymnu brzmiały:

Wszystko, co nasze, Polsce oddamy…, a po każdej zwrotce był refren, który, jeżeli dobrze zapamiętałem, brzmiał mniej więcej tak: Młoty w dłoń, kujmy broń, …? kujmy stal, czerwone iskry w dal, czerwoone iiskry w dal…

Znaliśmy i śpiewaliśmy również, hymn światowej młodzieży demokratycznej. Rozpoczynał się, mniej więcej w ten sposób: Zdobywczym krokiem idziemy przez cały świat…/niosąc na ustach i pokój i śpiew/ my, nowe życie zbudujem i nowy ład ,a ponad nami jak sztandar płynie pieśń…

Oczywiście, niektórzy, znali inne wersje tych pieśni. Na przykład: Wszystko co nasze: zbożę i kasze… Polsce oddamy… To były aluzje do obowiązkowych – kontygentów żywnościowych, czyli, jak to określano wówczas, obowiązkowe dostawy.

Gdy któregoś, bardzo ważnego religijnie dnia,… (wizytacja biskupa tarnowskiego w parafii, a my, musieliśmy pójść do szkoły),  …, jako VI-to, lub siódmoklasista, przyłączyłem się i wziąłem udział w buncie kolegów, z naszej klasy… (nie poszliśmy, z chłopcami na obowiązkowe lekcje w szkole,  lecz – do pobliskiej grabiny)…,

Funkcja zastępowego, naszej drużyny harcerskiej, – została mi, podczas apelu, na forum całej szkoły, przez panią Harcmistrz, – karnie odebrana. Miałem szczęście, że nie przeniesiono mnie, do oddalonej o 5 km, szkoły w Sękowej. Zastępową, została wówczas, któraś,  z  koleżanek. Dzisiaj, jej współczuję…
__________________________________________________________________________________

Do zapisów Kroniki lat 50-tych…

W tym mniej więcej okresie, ale brak szczegółowych danych, uczyły też w szkole panie Janina Jaciow i Janina Marynowska.

Lata szkolne 1950 do 1960. Liczba uczniów waha się między 86,  a 125,  a przez placówkę szkolną przewinęła się liczna grupa nauczycieli; Aurelia Czuba, Maria Kuczek (żona inspektora szkolnego powiatowego p. Sz. M.), pan Myśliwy, pp. Józef Nowicki, Zofia Przybylska, Emilia Szurek, Maria Ostrowska, p. Paluch, p. Czaplińska…

Na krótko, pracę w siarskiej szkole, podejmuje również  młodziutka pani nauczycielka specjalizująca się w przedmiocie historia, – jak zapamiętałem, Krystyna Piotrowska, dochodząca 3,5 km z Gorlic, tak jak inne panie. Nie było żadnej komunikacji autobusowej. Jednak, wobec trudności, wkrótce zrezygnowała.

__________________________________________________________________________________

(Z autopsji  Sz. M.).

W roku szkolnym 1951/1952, gdy rozpoczynaliśmy już klasę czwartą, wychowawstwo tej klasy, sprawuje pani kierowniczka – Maria Gabryel.

 Rok szkolny 1952/1953, Pani kierowniczka – Maria Gabryel, wychowawstwo naszej klasy – już piątej, przekazała pani Aurelii Czubowej. Była Ona bardzo dobrą nauczycielką – bardzo dobrym, wszechstronnym pedagogiem.

Mieszkała na pograniczu sękowsko – siarowskim, na Górkach, na tzw. Koźleńcu (poprawnie Kościeńcu). Była żoną rdzennego mieszkańca Sękowej. Sama,  pochodziła z Kalisza. Nie mieli dzieci.

Pani Aurelia Czubowa, wychowawstwo naszej grupy szkolnej, prowadziła przez trzy lata, do czerwca roku 1955, kiedy to,  kończyliśmy siedmioklasowy program szkolny.

Pani Aurelia Czubowa, była w szkole w Siarach, animatorką życia kulturalnego.

Organizowała różnorakie imprezy okolicznościowe z udziałem dzieci z różnych klas szkoły. Chodziliśmy na wycieczki; do istniejących jeszcze kopalni ropy na Pustym polu.

Przed dniem Zadusznym, oporządzaliśmy stary cmentarz parafialny na Pustym polu, cmentarz pomorowy, siarski cmentarz,  z  I wojny, na Wierzchowinie. Zapalaliśmy znicze.

Braliśmy udział w zorganizowanej wycieczce całej szkoły, do sąsiedzkiej wsi Rychwałd, gdzie była prowadzona przez PGR Siary, sporej wielkości bacówka, z setkami owiec. Kierdele owiec, malowniczo wyglądały na okolicznych zielonych halach, za cerkwią, pod lasami

Do Rychwałdu (wsp. Owczary),.odległość od szkoły 6km, jechaliśmy drabiniastymi wozami z zaprzęgami konnymi, miejscowych, niektórych rodziców. Próbowaliśmy żętycy oraz gotowych już oscypków. 

Wielkim wydarzeniem, zarówno w szkole, jak też w gromadzie, było zorganizowanie przez panią Aurelię Czubową, widowiska teatralnego, opracowanego według bajek – Jana Krystiana Andersena, o tytule, bodajże , Zaczarowane krzesiwo. Podtytuł: O żołnierzu, który wrócił z wojny.

Wszystko, – scenariusz, stroje, animacja, kulisy i dekoracje sceny, teatru siarskiego w Domu ludowym, reżyseria oraz organizacja całości, było autorstwa,  pani Czubowej. Również, w trakcie, wykonała sporo zdjęć, swoim aparatem foto., oświetlając plan, przy pomocy – spalanych wybuchowo pasków magnezji. Nie było jeszcze lamp błyskowych.

W spektaklu, brali udział uczniowie – aktorzy tej sztuki, z klas od III do VII. Uczyliśmy się swoich kwestii, ruchu na scenie, mieliśmy szereg prób, zarówno w szkole, jak też na scenie siarskiego teatru, gdzie były ruchome kulisy, urządzenie wiatrakowe do emitowania  dźwięków; wiatru i burzy, oraz piorunów…  Była też, ciężka rozsuwana kurtyna.

Dwudzielna kurtyna, rozsuwana była i podnoszona mechanicznie, za pomocą sznura na specjalnych rolkach. Była też pod sceną nisza dla suflera, a na deskach sceny, niewielka muszla suflera otwarta w stronę grających aktorów.. Z boku sceny, znajdowały się dwie garderoby, do których, prowadziły 3-stopniowe schodki z widowni. Były też drzwi tylne.

Suflerem, była również nasza pani wychowawczyni – Czubowa, kierując jednocześnie przebiegiem spektaklu.. Sztukę, wyćwiczyliśmy perfekcyjnie. Graliśmy ją kilkakrotnie:  dla młodzieży szkolnej z Siar, z Sękowej, oraz dla dorosłych, w tym, pracowników PGR-u. 

Pamiętam dobrze epizod; gdy jedna z koleżanek z naszej klasy, o imieniu Basia, grająca rolę damy dworu, musiała ubrać długą suknię wypożyczoną od swojej mamy. Długą suknię, miała na sobie po raz pierwszy. Gdy, tuż przed spektaklem, musiała udać się do ustępu, a były to zwyczajne latryny, zmoczyła sobie tę suknię dołem. Zarówno ta koleżanka, jak też inni aktorzy, wpadli w panikę, gdyż nie było innej sukni do przebrania.

Jako jeden, z najstarszych aktorów, w tej sztuce, grający rolę żołnierza, który wrócił, z wojny, starałem się zaradzić jakoś w tym, przed spektaklowym dramacie. Mianowicie, usiłowałem osuszyć zamoczony rąbek sukni, zapalając raz po raz, zapałki, które mieliśmy jako prawdziwy rekwizyt, dla uczennicy, również aktorki w tej sztuce, – dziewczynki z zapałkami.

Efekt tych zabiegów był taki, że miałem poparzone palce, spalone były wszystkie zapałki, a suknia, była nadal mokra. No cóż, ja, byłem przecież żołnierzem zaprawionym na wojnie napoleońskiej, więc się nie skarżyłem a, nawet damom dworu, zdarzają się takie wpadki. Najbardziej  poszkodowana,  była dziewczynka z zapałkami, która, powinna mieć przecież zapałki, a miała …tylko nadpalone patyczki.

Po wielu latach, gdy weszliśmy już w dorosłość, na cmentarzu parafialnym w Sękowej, pojawił się nagrobek.

Z Kroniki szkoły w Siarach.

W roku szkolnym 1954/1955 (prawdopodobnie, rok wcześniej), do placówki przychodzi p. Wanda Konieczny – Zachariasz, która ukończyła niedawno siarską szkołę – w czasie okupacji. Pracowała w niej nieprzerwanie aż do emerytury.

Kilka wydarzeń z tego okresu zapisało się szczególnie w pamięci; wyjątkowo mroźna zima w roku szkolnym 1955/1956 spowodowała dłuższą przerwę w nauce, gdyż temperatura spada do minus 26°.C. W dniu 7 maja 1957 r., spadł obfity śnieg który utrzymał się przez kilka dni.

Wielkim wydarzeniem w Siarach, była elektryfikacja. Również w siarskiej szkole, 31 października 1957 r. w szkole, zabłysło światło elektryczne…

We wszystkich domach, również w klasach szkolnych, pojawiły się skrzyneczki, z głośnikami (tak zwane kołchoźniki, emitujące I program polskiego radia).

Na początku lat 60-tych liczba uczniów wzrosła do około 150, w związku z tym zwiększa się liczba nauczycieli do 5 sił pedagogicznych. Pracę w siarskiej szkole podejmują: Zofia Ziemba, a następnie Lucyna Święch. W 1963 r., dołączyła do grona Elżbieta Kamińska.

Niektóre panie, zapewne na foto., poniżej.

Dzieci wyjeżdżały do kina (m.in. na „Krzyżaków”), do teatru, na wycieczki – dwu i trzydniowe. Nauka odbywała się w trzech salach szkolnych oraz w 2 wynajętych w budynku gromadzkim.

W roku szkolnym 1964/1965, w szkole pracują, jeszcze Maria Gabryel, Elżbieta Kamińska, Maria Ostrowska, Lucyna Święch, Wanda Zachariasz i Zofia Ziemba.

W szkole powstaje, wznowiona po latach, drużyna harcerska. W ramach wprowadzenia metod audiowizualnych, zakupiono adapter „Bambino”.

W listopadzie 1964 r., okolice nawiedził ogromny huragan, który spowodował mnóstwo szkód; takiej wichury nie pamiętali najstarsi mieszkańcy Siar. Ucierpiała też szkoła – uszkodzony dach i zerwana rynna.

W październiku 1965 r., do Siar, przyjechała z Łodzi ekipa filmowa na zdjęcia do filmu „Klucz”, w zdjęciach brało udział wielu uczniów naszej szkoły (jako statyści).

A, już 11 listopada spadł obfity śnieg.

Rok 1965. bogaty był też w liczne uroczystości patriotyczne; spotkania z przedstawicie-lami Ludowego Wojska Polskiego, uroczyste ognisko, prelekcje związane z historią wsi, która sięga r. 1359. Warto wspomnieć, że co roku powtarza klasę 6-7 uczniów na ilość  ok. 140-150, co dziś, jest nieomal nie do pomyślenia. (Tak, w Kronice szkolnej, Sz. M.).

__________________________________________________________________________________

Dodaję sprostowanie; Wieś Siary, ale zapewne, o innej zagubionej nazwie, powstała, jak zaświadcza nazwa jednej z najstarszych dzielnic, – „Rzemieszka”, zapewne,  już  w czasach księcia Mieszka I. Wieś ta, była spustoszona przez Mongołów zwanych Tatarami, jadących olbrzymią ordą od Wschodu, na Kraków  i Legnicę, w roku 1237. Z tego okresu, pozostała nazwa innej dzielnicy Siar, mianowicie – Puste Pole, Pusty Las (czyli – spustoszone).

Spustoszona Wieś, była relokowana, na zasadach prawa magdeburskiego i nadano jej sołectwo, przez króla Władysława Jagiełłę, aktem relokacyjnym wystawionym w Bieczu w roku 1388. Pierwszym  re-lokatorem – sołtysem, był rycerz – Dobiesław Socha.  Dokładne opisanie tego procesu, można przeczytać w rozdziale mojego Szkicu monograficznego… „Wieś Siary, w świetle dokumentów”. (Przypis, Sz. M.).
__________________________________________________________________________________

Z kroniki szkoły. (Jak ten czas leci!).

Rok szkolny 1966/1967. Został przedłużony czas nauki w szkole o jeden rok. Końcowym rokiem nauki jest już klasa VIII. W siarskiej szkole zostają zatrudnione nowe nauczycielki specjalistki od:  Emilia Rówińska – matematyk. Zofia Chołuj – nauczycielka fizyki  z chemią.

W siarskiej szkole, pracuje już siedem nauczycielek. Potrzebna była dodatkowa sala lekcyjna którą wynajęto. Przydzielono również szkole opiekuna ekonomicznego. Opiekę przyjęły Spółdzielcze Zakłady Drzewne w Gorlicach, które wspierały szkołę finansowo.

(Po 1981 r., tak, jak i większość Zakładów pracy w Gorlicach, i ten opiekun ekonomiczny szkoły siarskiej, przestał istnieć. Sz. M.).

Rok szkolny 1967/1968. Zwiększyła się liczba dzieci w szkole do 171. Do pracy w szkole skierowano rusycystkę – Marię Zabierowską. Bardzo uroczyście obchodzono 50 rocznicę Rewolucji Październikowej oraz 100 rocznicę urodzin Marii Skłodowskiej-Curie.

Szkołę doposażono w sprzęt do Sali lekcyjnej, szafę do pomocy biologii oraz  aparat film.

Przy szkole, która od wielu lat nie była remontowana, a ucierpiała bardzo w ostatniej wojnie, zawiązała się Komisja gospodarczo-remontowa, z przewodniczącą, kierowniczką szkoły – Marią Gabryel. Komisja ta, opracowała plan remontu kapitalnego, który zweryfikowany przez odnośne czynniki, został zatwierdzony.

W lipcu 1969 r. rozpoczęły się prace remontowe. Zostały wymienione wszystkie elementy drewniane okien. Wymieniono wszystkie podłogi w salach lekcyjnych. Wymieniono wszystkie kominy od pieców grzewczych. Plan, obejmował również remont mieszkania służbowego oraz studnię. Skuto i wymieniono całkowicie wszystkie stare tynki w budynku. Ponadto, wybudowano murowane ustępy, śmietnik oraz wykonano szereg drobniejszych czynności naprawczych. Uzupełniono ogrodzenie szkoły oraz wyremontowano dotychczasowe, Całość objętych planem prac, zakończono w 1970 r.

Rok szkolny 1970/1971. Kierownictwo w szkole przejmuje Wanda Zachariaszowa. Dotychczasowa, wieloletnia kierowniczka szkoły w Siarach, – Maria Gabryel, po rocznym urlopie zdrowotnym, przechodzi na emeryturę.

W szkole w Siarach, jako nauczycielka i kierowniczka, pracowała od roku 1931, zatem przepracowała pełne 40 lat, oraz 1 rok na urlopie zdrowotnym. Uroczyście żegnana była, przez władze gminne oraz społeczność szkolną i wiejską. Maria Gabryel, zmarła u swej siostry w Gorlicach w dniu 1 stycznia 1974 r. Uroczysty pogrzeb odbył się w kościele parafialnym w Sękowej. Spoczęła w krypcie grobowej kaplicy Kostialów (czeska rodzina tzw. ropniaków, – Sz. M.), tak, jak wszyscy z rodziny Gabryelów.

Po śmierci Marii Gabryel, zamknął się pewien okres działalności siarskiej szkoły.

Nowy okres, rozpoczął się z chwilą przejęcia kierownictwa szkoły przez p. Wandę Zachariaszową, – 4o lat pracy, w tym 21 lat jako dyrektor.

Następnym dyrektorem szkoły w Siarach, była  p. mgr Anna Durlak, aby po 37 latach pracy pedagogicznej i kierowniczej, przekazać dyrektorstwo szkoły, p. mgr Bożenie Bernasiewicz, pracującej do współczesności.

Dalsze dzieje szkoły w Siarach, będą skondensowane do suchych faktów.

W latach 1970 – 1971,  w Kronice szkoły odnotowano.

W Szkole w Siarach podjęły pracę;  Helena Roman która przepracowała do emerytury, w 1999 r. W ramach zastępstwa pracowały Barbara Koszyk i Zofia Serafin.

Część dzieci oraz nauczyciele, muszą przemieszczać się około 0,5km z budynku głównego do budynku Domu ludowego, gdzie szkoła wynajmuje dodatkowe sale lekcyjne.

(Czyli, znów powrót do lat pięćdziesiątych XX w. – Sz. M).

Nauczyciele, podczas przerw lekcyjnych, przemieszczają się te pół kilometra tam i z powrotem.

Dzieci szkolne korzystają z różnych atrakcyjnych form rekreacji, zarówno z wycieczek szkolnych jak też z koloni letnich w okresie wakacji.

Rok szkolny 1971/1972. W miesiącu kwietniu 1972, umiera nauczycielka Lucyna Święch.

W szkole, uczy się wówczas 140 uczniów. Odnotowano, że na jednego ucznia przypada 1,23m² powierzchni w Sali lekcyjnej. Poprawia się dyscyplina uczniowska oraz wyniki w nauce.

W szkole, aktywnie działają; drużyny harcerska i zuchowa, LOK, SKO, TPPR, PCK, Spółdzielnia Uczniowska „Beskid”, Szkolne Koło Sportowe. Uczniowie podejmują szereg prac społecznych, których wartość wyceniono na kwotę 3000 zł.

Na boisku szkolnym wykonano tablice (urządzenia), do koszykówki, bramki do gry w piłkę ręczną; wszystko z wypracowanych przez Komitet Rodzicielski środków.

W okresie zimowym, w szkole działał Uniwersytet dla Rodziców, a podczas wakacji, zorganizowano dzieciniec dla 60 dzieci przedszkolnych.

Rok szkolny 1972/1973. Odnotowano zmiany organizacyjne w siarskiej szkole w związku z nową reformą oświaty. Szkoła w Siarach, określona jest jako zbiorcza dla następujących wsi; Owczar, Męciny Małej i Wielkiej. Zbiorczą szkołę w Siarach, podporządkowano szkole gminnej w Sękowej.

Zbiorczą szkołą w Siarach nadal kieruje Wanda Zachariaszowa. Podlegają Jej nauczyciele; Zofia Chołuj (zastąpiona w roku szk. 1973/1974 przez Aleksandra Gucwę), Elżbieta Kamińska, Teresa Podstołowicz, Helena Roman, Emilia Rówińska Zofia Zabierowska i Zofia Ziemba. Rok 1973, to Rok Kopernikowski, organizowano wieczornice i turnieje.

Okres lat 1972 do 1980, jak odnotowano w Kronice szkoły, to czas prężnej działalności wszystkich struktur szkolnych; uczniowskiej oraz Komitetu Rodzicielskiego. Aż nie chce się wierzyć, że uczniowie, wypracowali przy przebudowie drogi do Owczar, pełne 400 tyś. zł., podczas gdy Komitet Rodzicielski, tylko 7000 tyś. zł. (No cóż, w młodym ciele…Sz. M.

Rok szkolny 1973/1974. W budynku głównym szkoły, w związku z opuszczeniem mieszkania służbowego przez Marię Gabryel, po gruntownym remoncie, przybywa trzy dodatkowe izby lekcyjne. Również, dotychczasowy ogródek przyszkolny, przystosowano na plac zabaw dla dzieci. Środki na te cele wyasygnował Zarząd TPD w Gorlicach..

W tymże roku szkolnym 1973/1974, jak odnotowano w Kronice szkoły, do szkół wkracza system dydaktyczno-wychowawczy Muszyńskiego i poniedziałkowe szkolne apele, „które szczególnie mobilizowały szkolną społeczność do czynu”, a czyny te zostają odnotowane w „Książce czynów XXX- lecia PRL”.

Nowością tego okresu było także wprowadzenie rozszerzonej oceny z zachowania, w szkole siarskiej przeważały oceny wzorowe – 42%, i wyróżniające – 30%, a roczna frekwencja mimo epidemii grypy i anginy wyniosła 94,5%.

__________________________________________________________________________________
Jako żywo, nowy system dydaktyczno-wychowawczy Muszyńskiego przypomina lata 50-te XX w., które tak dobrze pamiętam,- szczególnie te apele poranne. Pełna mobilizacja. Pani dyrektor W. Zachariaszowa, – już na emeryturze, -zapewne też, dobrze je pamięta..- Sz. M.
__________________________________________________________________________________

Rok szkolny 1978/1979. Od 1 września wchodzi w życie Reforma oświatowa szkoły 10 letniej. Likwidacji ulega szkoła filialna w Owczarach ze względu na małą ilość dzieci.

W siarskiej szkole powstaje Oddział Przedszkolny – 5 godzin dziennie. Oddziałem tym kieruje p. Teresa Liana. Odnotowano sukces uczennicy – Alicji Rybczyk w etapie wojewódzkim j. polskiego.

Trzy panie nauczycielki z siarskiej szkoły nagrodzono; Wanda Zachariaszowa i Emilia Rówińska otrzymały Nagrody Ministra, a p. Helena Roman Nagrodę Kuratora.

Młodzież z organizacji ZHP i PCK zapoczątkowały akcję „Dnia chorych” i otoczyła stałą opieką dwie samotne staruszki.

Lata szkolne 1979 – 1981. Do szkoły uczęszczała ponad 160 osobowa grupa uczniów.

W kraju, gwałtownie zmieniała się sytuacja społeczno – polityczna i gospodarcza.

Zajęcia w szkole zawieszone do przerwy świątecznej. Wprowadzono nowy regulamin oceniania; szczególnie zmieniono skalę ocen z zachowania…

Został wprowadzony nowy Regulamin Rady Pedagogicznej. Odnotowano, że drastycznie wzrosła absencja nauczycieli; 11 pracowników szkoły w Siarach opuściło w sumie 479 dni, czyli 1038 lekcji.

Zatrudnienie w siarskiej szkole wynosiło 15 nauczycieli na pełnych etatach.

Na emerytury nauczycielskie przechodzą kolejno panie; Elżbieta Kamińska w sierpniu 1982, następnie Emilia Rowińska, Zofia Ziemba. Wszystkie te panie są wcześniej nagradzane.

Do pracy w siarskiej szkole przychodzą panie: Natalia Bogoń, Krystyna Prokop, Stanisława Tenerowicz, Maria Zielińska. W roku następnym, Wanda Faliszek, Izabela Rybczyk, Krystyna Wantuch – Fendryk, Agata Mucha – Nowak.

Jak odnotowano w Kronice szkoły, rok 1985 obfitował w nagrody; Krzyże Kawalerskie otrzymują  Emilia Rowińska i Wanda Zachariasz. Złotą odznakę ZNP – Emilia Rowińska. Medal 40-lecia – Elżbieta Kamińska, Emilia Rowińska, Zofia Ziembowa i Wanda Zachariaszowa

Złoty Krzyż zasługi – Elżbieta Kamińska i Helena Roman. Dodatkowo, Wanda Zachariaszowa otrzymuje Złotą Odznakę Zasłużony dla Województwa Nowosądeckiego.

Trwa kontynuacja rozbudowy i modernizacji szkoły, którą kieruje Dyr. Wanda Zachariaszowa. Wreszcie, od 2 maja 1986 r., po raz pierwszy od 41 lat, wszystkie dzieci mogą się uczyć w jednym budynku szkolnym. Szkoła zyskała też centralne ogrzewanie. Przy pracach wykończeniowo-porządkowych pracowali wiele godzin również rodzice.

Lata szkolne 1987- 1990. Do szkoły uczęszcza 160170 uczniów. Z Owczar, dojeżdża średnio 70 uczniów. W szkole działają 3 koła przedmiotowe i 3 koła zainteresowań. Wyjątkowymi osiągnięciami mogą się poszczycić harcerze z drużyny zuchów, prowadzonej przez pp. Krystynę Fendryk i Wandę Faliszek.

W kronice, odnotowano wysokie lokaty uczniów w olimpiadach szkolnych z matematyki, geografii, języka polskiego i fizyki. Niektórzy uczniowie doszli do szczebla wojewódzkiego. Odnotowano również wysokie osiągnięcia w konkursach plastycznych organizowanych przez BWA w Gorlicach.

Rok 1989, to okres wielkich przemian w Polsce. Bardzo uroczyście obchodzono  Święto Niepodległości, a w szkole, znów na ścianach zawieszono krzyże.

Z programów nauczania usunięto zdezaktualizowane treści, a szkołę zupełnie odpolityczniono. (Czyżby? Sz. M.)

Zlikwidowane zostały stanowiska inspektorów gminnych.  W pracy wychowawczej kultywowano najlepsze tradycje lokalno – szkolno – środowiskowe.

Społeczność Owczar czyniła starania o reaktywowanie tamtejszej szkoły.

Od dnia 1 września roku szkolnego 1990/1991, dzieci Owczar, z klas I-VI, rozpoczęły naukę w tamtejszej szkole. Stopniowo, szkoła będzie uczyć dzieci do klasy VIII..

Rok szkolny 1990/1991. Rozpoczął się, również w szkołach, zupełnie nowy czas, epoka komunizmu (co to takiego?- Sz. M.), została zamknięta. W szkołach, przywrócono naukę  religii.

W klasach V-VIII wprowadzono naukę języka angielskiego, a do nauczania tego języka przyjęto na etat,  p. Joannę Puścizna. Do szkoły, po odejściu dzieci,  z Owczar, uczęszczało 154 uczniów.

Od dnia 31 sierpnia 1991 r., na zasłużoną emeryturę, po 40 latach pracy, w tym 21 lat dyrektorowania, odeszła p. Wanda Zachariaszowa. Uroczyste pożegnanie,odbyło się w dniu 17.10.1991 r. W uroczystości udział wzięli przedstawiciele KO w Nowym Sączu, władze miejscowej gminy, ZNP, przedstawiciele rodziców, nauczyciele, uczniowie…

Pani Wanda Zachariaszowa, podejmując pracę w szkole w Siarach, zastała tę szkołę, z 3-ma izbami lekcyjnymi, a odchodząc, przekazała ją z 9-ma izbami. Przez okres sprawowania przez Nią funkcji dyrektora, placówka ta całkowicie zmieniła swoje oblicze; odnowiona, unowocześniona i doposażona.

Stanowisko dyrektora tej placówki szkolnej, obejmuje i przyjmuje, pracująca, od 26 sierpnia 1976 r., p. Anna Durlak, z wykształcenia matematyk. Kontynuuje zapoczątkowane dzieło poprawy warunków lokalowych szkoły, wyposażenia oraz wprowadza kolejne, narzucane, transformacje systemowe.

Pracę w szkole, podejmują; Tomasz Chmura, którego w 2000 r., zastępuje Janusz Konarczak, Iwona Pietrzyka-Jastrzębska i Ewa Wantuch (na jeden rok).  

Rok szkolny 1996/1997. To kolejny rok transformacji.

Organem prowadzącym szkołę w Siarach, zostaje Samorząd Gminy Sękowa.

Od 1 września 1999 r. weszła w życie kolejna reforma systemu oświaty. W dniu tym, w siarskiej szkole, rozpoczyna funkcjonować zamiejscowy oddział  Gimnazjum w Sękowej. Dostosowując sieć szkół do nowych potrzeb, organ prowadzący likwiduje szkołę w Owczarach. Uczniowie tej placówki, dowożeni są do szkoły w Siarach.

Po likwidacji szkoły w Owczarach, do pracy w siarskiej szkole przechodzą panie; Ewa Kiełtyka i mgr Małgorzata Markowicz – jako polonistka.

Nowa p. dyrektor, Anna Durlak, podejmuje decyzję kolejnej rozbudowy szkoły. Dnia 22 marca 1999 r., powołano Społeczny Komitet budowy Sali Gimnastycznej przy Szkole Podstawowej w Siarach. Prace związane z budową, podjęto już w jesieni tego roku.

Mieszkańcy wsi Siary, społecznie wykonali wykopy i fundamenty. Jesienią 2001 r., dobudowaną część szkoły pokryto dachem, a już 23 października 2002 r., nastąpiło przekazanie nowej Sali gimnastycznej młodzieży szkolnej.Od 1 września 2003 r., dzięki staraniom p. dyrektor Durlak, rozpoczął pracę Zespół szkół w Siarach, w skład którego weszły: oddział przedszkolny, Szkoła Podstawowa i Publiczne Gimnazjum. Pierwsi absolwenci gimnazjum pożegnali szkołę 23. VI. 2004 r.

Uroczyste otwarcie Sali gimnastycznej,-  wraz z dobudowaną częścią szkoły mieszczącą; salę komputerową, gabinet dyrektora, pokój nauczycielski, oraz pomieszczenia socjalne, w tym stołówkę i nowocześnie wyposażoną kuchnię, odbyło się 20 lutego 2004 r. Szkoła zyskała obszerną bibliotekę na powiększony księgozbiór.

W uroczystościach otwarcia uczestniczyli; Małopolskie Kuratorium Oświaty, władze województwa, powiatu, gminy i wielu zaproszonych gości.

W Kronice szkoły odnotowano wszystkich nauczycieli, zarówno tych przyjętych w wyniku reorganizacji, jak też rozpoczynających pracę w tym zawodzie.

Są to: Marta Kret, Mirosław Bogoń, Bogdan Roman, Ludmiła Lorczyk, Halina Markowicz, Joanna Mendzikowska – Sztaba, Anna Bernasińska, Aneta Kamoń, Małgorzata Pacholarz, Agnieszka Kowalczyk, Barbara Grzegorzek.

Oczywiście, nie można pominąć polonistki szkoły pani mgr Małgorzaty Markowicz, która Kronikę siarskiej szkoły, – w Kwartalniku Gorlickim nr 58/2011 upubliczniła. (Sz. M.).

Okresowo, pracowali również Barbara Mucha, Agnieszka Peczke, Marcin Koczera, Miłosz Tokarz, Lidia Gerhard i Ewa Kołtko. Zatrudnieni księża katecheci to. Ś. p. Czesław Zagórski, Marian Chłopiński, Krzysztof Tomkiewicz, Tomasz Godlewski, Robert Śliwa, Piotr Przypek i prob., mgr Janusz Kurasz.

Obowiązki dyrektora szkoły przejmuje Bożena Bernasiewicz, która kontynuuje „tradycje budowlane”. Obok szkoły zbudowano parking, połączono wszystkie oddzielne pomieszczenia przewiązką, wygospodarowano pomieszczenia na szatnie, bibliotekę  i sanitariaty…

Współczesna historia szkoły w Siarach rozgrywa się na naszych oczach i można ją śledzić na internetowych stronach szkoły…

__________________________________________________________________________________
Kończąc już ten długi, historyczny esej o naszej szkole, w niegdyś królewskiej wsi Siary, poprzeplatany wstawkami, z autopsji autora eseju, oraz ściągami, z Kroniki szkolnej, nasuwać się musi pytanie;

czy tak, pozytywnie drastyczna poprawa warunków, zarówno nauczania jak też nauki, wpłynęła na zwiększenie się zasobu wiedzy,  współczesnych Absolwentów tej szkoły? 

Również, jak ta wiedza i niewątpliwie, poszerzona świadomość, przekładają  się na codzienność, – we współczesnym, – bardzo dziwnym jednakŚwiecie? Były, krnąbrny uczeń –  Sz. M.
__________________________________________________________________________________

Suplement.

Jeszcze w okresie zaborowym, w Galicji, powstało i prowadziło swoją działalność szereg szkół o charakterze zawodowym. Z tego okresu zachowały się w niektórych rodzinach, których rodziców, stać było na wysłanie, przynajmniej jednego dziecka,  do takiej szkoły, nieliczne, historyczne już, dokumenty.

Najbliższą wsi Siary, była częściowo bezpłatna, Szkoła tkactwa w Gorlicach. Naukę w tej szkole rozpoczęto 01 września 1909 r. Wychodzące w Krakowie czasopismo Przyjaciel Ludu, nr 33, z 1909 r., zamieszcza na swoich łamach informację, pióra kuratora szkolnego Emila Metzgera, którą podpisuje również instruktor,- Bazyli Gąsiecki…

Inną, wielce przydatną dla dziewcząt wiejskich szkołą, nieco oddaloną od wsi Siary, ale z możliwością korzystania z internatu (oczywiście płatnego), była Szkoła powiatowa Gospodyń Wiejskich Ziemi Sądeckiej w Podegrodziu.

Aby zapisać swoją córkę do tej szkoły, należało złożyć podanie, do którego, należało dołączyć; Metrykę urodzenia, świadectwo szkolne, świadectwo przynależności (do danej gminy), świadectwo moralności, świadectwo lekarskie, świadectwo szczepienia ospy, świadectwo ubóstwa (warunki ekonomiczne rodziców).

Szkołę tę  poznał, prawdopodobnie podczas swego pobytu w Zabrzeżu koło Łącka w powiecie nowosądeckim, kierownik Szkoły w Siarach, Franciszek Ksawery Gabryel, przebywając tam z rodziną podczas działań wojennych I wojny światowej w 1915 r.

Jest również  prawdopodobnym, że kierownictwo tej szkoły, było F. Gabryelowi  znane wcześniej, może jeszcze, z czasów Jego edukacji, – seminaryjno-nauczycielskiej.

Faktem jest, że doceniając program nauki w tej szkole, przydatny dla wiejskich dziewcząt, zorganizował wycieczkę rekonesansowo-poznawczą do tej Szkoły, wespół, z prężnie działającymi organizacjami społecznymi w Siarach – Ligą Kobiet Wiejskich, 

Towarzystwem Szkoły Ludowej, – w których to organizacjach, – udzielała się społecznie, m. in., – Maria, z Długoszów – Zawadzka,- wdowa,  po poruczniku artylerii Aleksandrze, – (Zginął młodo w Warszawie, ugodzony szablą w pojedynku-  Sz. M.).

Poniżej, zamieszcza się zachowane  kopie, kompletu dokumentów zapisowych oraz świadectwo szkolne Zofii Mikrutównej, jednej, z córek, Jakuba i Marii, z Haluchów, Mikrutów, mieszkańców Siar dolnych nr 11, z lat 1916/1917. Zofia Mikruta, ur. w 1901 r.

Należy zaznaczyć, że Jakub Mikruta z Siar dolnych, pisał podania i kompletował dokumenty towarzyszące do tej szkoły, oprócz swojej córce, również innym siarskim dziewczętom,  m.in.; Anieli Białobokównie, Annie Tenerowiczównie, Janinie Zachariaszównie i innym…

Dokumenty i fotografie, pochodzą z archiwum rodzinnego. Sz. M.

(W komplecie, brak niektórych dokumentów, które pozostały w aktach szkoły w Podegrodziu; B. – Świadectwa szkoły w Siarach.   F. – Świadectwa szczepienia ospy. G.- Świadectwo ubóstwa (lub zamożności Sz. M.).

W roku około 1875, dnia 25 maja, sękowianin ks. Paweł Kretowicz, miał ustanowić Fundację na rzecz uposażenia Szkoły ludowej w Sękowej.
Z pieniędzy pochodzących z tej fundacji, miały być rokrocznie wypłacane kwoty na odprawianie nabożeństw przed rozpoczęciem i zakończeniem roku szkolnego.

Z urodzenia i pochodzenia gorliczanin; nauczyciel Władysław Augustyn.

W siarskiej szkole uczy niecałe dwa lata; od 1902 do 01.II. 1904 r. Ustępuje miejsca Antoninie Stankównie – późniejszej Gabryelowej.

W. Augustyn, uczy następnie  w szkole w Bystrej, a w roku 1907, we wsi Ropa. W roku 1909 podejmuje pracę w szkole w Sękowej obok kier. Dobrowolskiego. W roku 1910 zostaje nauczycielem kierującym w tej szkole. W roku 1912, w Sękowej,  podejmuje pracę Helena Pawłowska jako nauczycielka nad etatowa. W roku 1915,  W. Augustyn i H. Pawłowska biorą ślub i uczą w sękowskiej szkole pospołu  jako  małżonkowie.

W roku 1916, po śmierci wójta Sękowej – Niedzieli, W. Augustyn, oprócz kierowania szkołą, przejmuje tymczasowe wójtostwo gminy Sękowa. Wchodzi również w skład Gminnego komitetu Ratunkowego i Społecznego Komitetu Odbudowy; wespół, z byłym wójtem Siar,- Jakubem Mikrutą, – członkiem Komitetu parafialnego,-  rekonstrukcji i odbudowy dwóch kościołów…

W roku 2000, w 20 rocznicę śmierci prof. gimnazjalnego Stanisława Gabryela, (zmarł 20 marca 1980 r.), w Biuletynie informacyjnym „Kurier Gorlicki”,  zamieszczono notkę informacyjną Romana Dziubiny, o zabiegach Gorliczan, czynionych w celu upamiętnienia St. Gabryela, nadaniem Jego imienia Miejskiej Bibliotece Publicznej w Gorlicach, którego staraniem, Biblioteka otrzymała piękny, okazały i pojemny gmach.

[…] Były to zabiegi; m.in. prof. UJ polonisty Mariana Stępnia – byłego wychowanka licealnego w Gorlicach prof. Stanisława Gabryela. Mieszkańca Gorlic, również absolwenta Liceum im. M. Kromera – Kazimierza Gnata, – członka Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Gorlickiej, który to, złożył stosowny wniosek do Wydziału Oświaty Kultury i Sportu UM oraz Komisji Kultury RM…

Również, innych mieszkańców Gorlic, pamiętających zasługi i działalność prof. Stanisława  Gabryela.

W notce  Romana Dziubiny – Rektora Gorlickiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, znalazł się krótki rys biograficzny Stanisława Gabryela, który warto w tym miejscu przytoczyć. –Sz. M.

[…] Urodził się w pod gorlickich Siarach w 1909 r. Ukończył gimnazjum im. Bpa M. Kromera. Studiował polonistykę na UJ w Krakowie. Profesor szkół średnich przed i po II wojnie światowej.

W 1948 r. powołany został na stanowisko kierownika Powiatowej Biblioteki Publicznej w Gorlicach. Z ogromnym oddaniem i zaangażowaniem tworzył sieć biblioteczną.

Dziełem jego konsekwentnego działania i niespożytej energii był wspaniały gmach gorlickiej książnicy – MBP oddana do użytku w 1974 r.

Organizował dziesiątki spotkań autorskich z najwybitniejszymi pisarzami, wystawy, odczyty, sesje.

Pasją jego życia stała się turystyka. Projektował szlaki turystyczne, ukazujące uroki Beskidu Niskiego (Gorlickiego Sz. M.). Jako prezes Zarządu Oddziału PTTK w Gorlicach zainicjował budowę schroniska turystycznego na Magurze Małastowskiej oraz założenie Muzeum Regionalnego.

Prezesował Stowarzyszeniu Miłośników Ziemi Gorlickiej. Wśród bogactw jego inicjatyw i działań było ratowanie dziedzictwa kulturowego regionu – nekropolii z I wojny światowej, dziejów przemysłu naftowego, piękna krajobrazu, historii… Postać godna, by zostać patronem MBP w Gorlicach…

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Gimnazjum i Liceum im. Marcina Kromera w Gorlicach.

Powstało wskutek starań władz miejskich w Gorlicach, Postanowieniem Cesarskim          z dnia 4. maja 1906 r., nauka zapoczątkowana rokiem szkolnym 1906/1907 – państwowe gimnazjum z polskim językiem wykładowym.

Do Gimnazjum i Liceum im M. Kromera w Gorlicach, uczęszczało i uzyskało maturę, wielu byłych uczniów szkoły normalnej i podstawowej w Siarach.

W 25 lecie szkoły – gimnazjum i Liceum im. M. Kromera w Gorlicach,  przypadające w roku 1931, w dn. 04 X. – ufundowano i poświęcono Sztandar szkoły.

Wspomnienia mieszkańca Siar dolnych, ucznia Szkoły w Siarach, – księdza dr Jana Białoboka, zamieszczone w „Księdze Pamiątkowej”  – 90 lat Gimnazjum i Liceum im. Marcina Kromera w Gorlicach 1906-1996. 

(Przytaczam istotne fragmenty tego wspomnienia dotyczące wsi Siary oraz szkoły Sz. M.).

[…] Już sam gmach C.K Gimnazjum im. Marcina Kromera w Gorlicach swoją okazałością budził w świadomości ucznia – jeszcze szkoły podstawowej – wielki szacunek dla majestatu wiedzy, a nawet timor reveretialis (strach i obawę p. Sz. M.), – jak to będzie można dostać się tam do pierwszej klasy –

Trzeba z pewnością umieć na pamięć i bez błędu całą chronologię polskich monarchów spoglądających dumnie,  z wysokości attyki wspaniałego budynku.

Niewiele miast w Galicji, a nawet w całej Polsce, może poszczycić się tak okazałą siedzibą szkoły średniej ogólnokształcącej, zwanej od początku i przez przeszło półwiecze „Gimnazjum” a ostatnio „Liceum ogólnokształcące”.

Z gronem profesorskim spotkałem się po raz pierwszy pod koniec wojny (1944 r.), na kompletach egzaminacyjnych tajnego nauczania, przez grono pedagogiczne dla młodzieży nie tylko z miasta Gorlic, ale całego gorlickiego okręgu.

Za organizowanie tajnego nauczania okupant karał obozem koncentracyjnym, a nawet śmiercią. Należy się dozgonna wdzięczność Profesorom – Bohaterom, którzy z heroiczną odwagą podjęli akcję ratowania – poprzez młodzież – polskiej kultury  i nauki,

którą  generalny gubernator Frank skazał na zniszczenie. Już w październiku 1939r., powiedział, że otwiera tylko szkoły powszechne i zawodowe, ponieważ Polakom nie trzeba uniwersytetów, bo nie są zdolni do nauki na wyższych uczeniach.

Autentyczna i gorąca miłość  Ojczyzny i heroizm odwagi i trudu, jaką wykazali nasi ówcześni Drodzy i Najczcigodniejsi Profesorowie Gimnazjum w Gorlicach, powinna być pieczołowicie zachowana  w pamięci,  nie tylko gorliczan i przechowywana w świętej tradycji z pokolenia na pokolenie, jako prawdziwy wizerunek Polaka – katolika.

Verba docent – exlempla trahunt (słowa uczą – przykłady pociągają  p. Sz. M.), – oblicze naszego narodu zależy w wielkiej mierze od tego, czy potrafimy bronić przed zakłamaniem Prawdę i Miłość, przekazane nam przez naszych Nauczycieli znakomitą pedagogią oraz heroicznym przykładem życia…

(Odnośnie tajnego nauczania w Siarach Sz. M.). […] W późniejszym nieco okresie zwerbowano do kompletu tajnego nauczania Stanisława Zachariasza. (bliski sąsiad i kolega ks. Jana, późniejszy inż. ceramik Sz. M.).

Materiały przerabialiśmy z przedwojennych podręczników dla gimnazjum przy pomocy starszych kolegów po maturze. Przedmioty humanistyczne – literaturę polską, historię…, przerabialiśmy pod kierunkiem Tadeusza Drzymały…, któremu w tym miejscu wyrażam głęboką wdzięczność.

Matematykę i fizykę (przerabialiśmy), pod kierunkiem niezapomnianego Zygmunta Gabryela, syna państwa  Antoniny i Franciszka Ksawerego – bardzo zasłużonej rodziny nauczycieli i wychowawców w Szkole Podstawowej w Siarach; przez kilka pokoleń pełniących również obowiązki dyrektorskie.

Zygmunt i brat starszy Kazimierz (Gabryele), absolwenci gorlickiego gimnazjum, przeżywszy szczęśliwie okupację, pomimo licznych zagrożeń, w kwietniu 1945 r., pojechali do Krakowa zdać wstępny egzamin na Politechnikę.

Po chlubnym zdaniu egzaminu i przyjęciu na I, i II rok studiów, z radością wracali do domu ciężarowym samochodem na stercie worków z mąką. Obydwaj zginęli w katastrofie.

Do końca życia nie zapomnę tych dwóch białych trumien i głośnego płaczu wszystkich uczestników pogrzebu tych dwóch młodych, religijnych, zdolnych, doskonale zapowiadających się Polaków, którzy bez reszty służyli Ojczyźnie i o Nią walczyli. Pogrzeb odbył się w Sękowej.

[…] Biegłem pieszo z Dolnych Siar do Gorlic. W mieście wydawało mi się, że każdy niemiecki żołnierz patrzy na mnie, ale odważnie, spokojnie i pewnym krokiem szedłem w kierunku ul. Stróżowskiej… Na naszej maturze w maju 1947 r., dwa stypendia przyznane na trzy powiaty: gorlicki, jasielski  i nowosądecki zdobyło liceum gorlickie (w tym, Autor wspomnień. Sz. M.)

(Wspomnienia ks. dr Jana Białoboka, którego, dane  mi było znać osobiście, jako bliskiego sąsiada, z Siar dolnych, a  którego matura, w Gimnazjum w Gorlicach, zbiegła się w czasie, z początkiem mojej edukacji w siarskiej szkole, zakończone są podziękowaniami. Sz. M.)…

[…] Pragnę wyrazić serdeczną i głęboką wdzięczność państwu mecenasostwu L. i E. Tarczyńskim za gościnne otwarcie swojego domu dla studentów. Uczniowski samorząd gimnazjalny doznawał pomocy i uczył się w tym domu dobrych polskich obyczajów. Lata szkolne 1946 – 1947.  (Dan.), Mielec 10 VII 1996.                         

                                                                                                     Ks. Jan Białobok.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

********************************************************************************

KONIEC.

Posłowie.

Początkowo, zamierzałem zamieścić w Suplemencie,  sporządzony przeze mnie obszerny wykaz abiturientów i maturzystów gorlickiego Gimnazjum i Liceum, a pochodzących bądź związanych ze wsią Siary.

Ale, doszedłem do przekonania, że byłoby to dublowanie Księgi Pamiątkowej. Zaniechałem więc tego zamiaru.

Jako współautor niniejszego opracowania, nie dostąpiłem zaszczytu uczęszczania do Kromera. Maturę, przyszło mi zdawać, w LO w Krośnie n/Wisłokiem. Natomiast, troje, z czworga moich Dzieci oraz Wnuczka, mogą się poszczycić Dyplomami maturalnymi, właśnie z tej szkoły.  Jestem z tego dumny.     

                                                                                                                                                         Sz. M.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s