Rozdział II
Czy południowe rubieże kasztelani bieckiej, tak jak chcieli niektórzy badacze historii, rzeczywiście były białą plamą?
Osobiście przypuszczam, że nie. Wprawdzie, nie zachowały się żadne bezpośrednie dowody pisane, z których by jednoznacznie wynikało, że istniało na tych terenach, jakieś rozumne, zamierzone osadnictwo, jakieś wsi, a nawet osady, to jednak źródła pośrednie wskazują, że toczyło się tutaj, również ludzkie życie, mniej lub bardziej, zorganizowane. Śladów tego życia, należałoby poszukać w archiwach Bardyiowa, Preszowa, Zborowa, ale również w innych, dalszych, z kierunku południowego.
Że dotarli na te tereny, objęli je w posiadanie, oznakowali słupami granicznymi i umocnili załogami, pozostawionych strażników – sygnalizatorów, wojowie Bolesława Chrobrego, świadczą o tym niezbicie, zachowane do chwili obecnej, lub do niedawna, miejscowe nazwy topograficzne.
Ze znanych i zachowanych, do dzisiaj nazw, to między innymi: wieś Stróżówka, (starsza od samych Gorlic), uwidoczniona na austriackiej mapie (Theil des Pilsner Kreis), na której, jest również zaznaczona, Struża, na dominikowickiej górze, zwanej, (na innej austriackiej mapie), Z a m c z y s k o właśnie. Wreszcie, nieco dalej na południe, pomiędzy Uściem Ruskim (późniejszym gorlickim), a Bartnem, jest wieś Przysłup, czyli, lokowana przy słupie… granicznym.
Jak powszechnie wiadomo, słupy graniczne kazał wbijać, Bolesław Chrobry, syn Mieszka I, poszerzający swoje odzyskane, lub pozyskane, nowe terytoria.
W tej też okolicy, a może nieco dalej na południowy zachód, była, około roku 1359, (jak wynika, z dokumentu nadania przez K. Wielkiego, terenów pod osadę, dla rodu Gładyszów), rzeka, o nazwie B o l a n. Przypuszczać można, że nazwę tej rzeki, utworzono zarówno od imienia czeskiego Bolesława Srogiego, jak również, od imienia Bolesław, jakie nosił Chrobry, (czyli, szczodry).
Tak oto, traktuje o tym fakcie, fragment tego dokumentu:… Nadto, za specjalną nasza łaską, nadaliśmy mu, (Janowi Gładyszowi, Sz.M.), cały las nasz, po obu brzegach rzeki, Ropą zwanej… i na obu brzegach wszystkich rzeczek do Ropy wpadających, poczynając od prawego brzegu, od źródła in oblazecz (obłazy, to manowce, bezdroża, Sz.M.), które słotwina się zowie, aż do góry, która ciągnie się do rzeki, B o l a n zwanej… (K. Pieradzka, Na szlakach Łemkowszczyzny)
Skoro dokument określa, że była to rzeka, a nie potok czy potoczek, więc przypuszczać można, że płynie ona do dzisiaj, może nieco mniej obfita w wodę, a więc, może jako potok, właśnie i pod zmienioną już nazwą. (Przypuszczam, że była i jest to rzeka, aktualnie zwana potok, Sara, Siara, Siary, Siarka.
W tym samym dokumencie, nieco dalej czytamy:… Od lewego zaś brzegu, od rzeki S o c z e s n y zwanej, (czy nie należy czytać, S o c z y s t y, (potok), zwanej? Sz.M.), aż do góry, która dzieli ten strumień wraz z rzeką, zwaną B a t a, (Czyż nie kupowaliśmy, w czeskiej firmie Bata, porządne obuwie? Sz.M.), a także z wszelkimi dopływami z prawej i lewej strony Ropy, mianowicie: U n i e w i c z a, (była również taka wieś, aktualnie Nowica. Czyż, nie podpisano tam, jakiejś u n i, z Wacławami czeskimi? Sz. M.), dalej… Z a s u t a R o p i c z a, O d r s n i (Oderne, Sz.M.), S m a r a k o w c e m Małym i Wielkim (Smerekowiec- smreki, Sz.M.) , R z e g e s t o w e m…(Regetowem, Cały czas, o dopływach-wododziale rzeki Ropy. Sz. M.. Wszystko w… Krystyna Pieradzka, Na szlakach Łemkowszczyzny).
Z tego fragmentu, przytaczanego za K. Pieradzką, tłumaczenia dokumentu lokacyjnego dla Jana Gładysza, wyławiam dwa wyrazy, określające nazwę, jednej ze znanych nam dobrze rzek, które to wyrazy, wydają się nieco dziwne, a mianowicie: Z a s u t a R o p i c z a, która to nazwa, wymaga specjalnego komentarza.
Nazwę rzeki tak pisaną i powtarzaną, spotyka się w wielu publikacjach książkowych, dotyczących przeszłości Beskidu gorlickiego, autorstwa Historyków lokalnych, ale nie tylko lokalnych.
Autor Szkicu…, osobiście uważa, że taka pisownia nazwy tej rzeki, jest błędna.
Wynika ona, bowiem, z automatycznego powielania, bez rozdzielenia, przyimka z a, od przymiotnika suta, (znaczącego obfita); Taki zapis, wynikać może z błędu drukarskiego, lub błędnego odczytania, z oryginału, bądź jakiejś kopii dokumentu, pisanych ozdobną, średniowieczną łaciną.
W efekcie, tworzy się zupełnie nowy byt – twór językowy; jakąś drugą rzekę R o p i c z ę, a na domiar złego… Z a s u t ą (?).
Według mojego rozumowania, rzecz dotyczy nadania terenów, tu następuje określenie ich lokalizacji, między innymi, położonych:… za, sutą, Ropiczą (!)., czyli, za obfitą w wodę, Ropiczą.
Taka rzeka, druga pod względem wielkości, po rzece Ropie, to bez wątpliwości, rzeka pod nową nazwą, Ropica Sękowa, czyli współczesna… Sokówka. Płynie sobie do chwili obecnej.
Nazwa tej rzeki – R o p i c z a, jest nam dobrze znana z innych dokumentów. Jednak, w zależności, jaki skryba, kanclista – pisarz, (którzy przecież zmieniali się wraz z nadającymi przywileje lokacyjne), sporządzał dany dokument, jest różnie i zazwyczaj dowolnie, określana. Nie było przecież jeszcze, żadnych reguł, określających zasady pisowni, ani ewidencji, czy też indeksu nazw rzek…
Kontynuując temat, dwóch dużych rzek, na południowych rubieżach kasztelani bieckiej, mianowicie: rzeki Ropy (większej) i rzeki Ropy parvy, czyli Ropy mniejszej, można przypuszczać, że w czasach późniejszych, rzekę Ropę mniejszą, zaczęto nazywać zdrobniale… R o p i c z ą, dodając, zapamiętany przymiotnik p a r w a, czyli mniejsza.
Że tak mogło być istotnie, świadczy ta właśnie, użyta przez kancelistę nazwa, mianowicie: S u t a R o p i c z a, czyli, O b f i t a (w wodę, dorównująca Ropie) R o p i c z a, co odpowiada w pełni, nazwie rzeki: R o p a M n i e j s z a.
Przy tym temacie, można pokusić się o sugestię, że należałoby ponownie, odczytać uważnie, dokładnie i poprawnie, zachowane oryginalne dokumenty lokacyjne, ewentualnie ich zachowane kopie, bądź wpisy, tak zwane, o b l a t y, w przechowywanych licznie, w Archiwum Królewskim na Wawelu w Krakowie, Księgach bieckich; Grodzkich i Ziemskich…
Zataczając szeroki łuk, od Państwa Ropae, Gładyszów, (położonego nad rzeka Ropą większa), po terytorium Odrowążów Pieniążków w Dominikowicach, których, zachodnią granicę, wyznaczała rzeka Ropa mniejsza (Ropica parva), napotykamy pomiędzy nimi, niczym strzałę, owego, wyimaginowanego łuku, rzekę pośrednią:… B o l a n, zwaną.
Może jest to rzeka, której nadano później, nazwę S a r a, a jeszcze później, S i a r a? Ciekawą jest rzeczą, że źródła tych trzech rzek, nazywane ongiś, s ł o t w i n a m i, znajdują się dosyć blisko siebie, na owych o b ł a z a c h, czyli obszarach, manowcach i bezdrożach, z początków drugiego tysiąclecia naszej ery – kasztelani bieckiej.
Jakie mogły być prapoczątki wsi S i a r y?
Gdy sięgnąć, (w bibliotece PAN w Krakowie), po: Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i Innych Krajów Słowiańskich, wydany w Warszawie, w roku 1889, (strona tytułowa i przedmiotowa tego słownika, zamieszczona w rozdziale, Zbiór dokumentów, Szkicu… na str.), to na stronie 475, tego Słownika…, m.in. przeczytamy:… Siary, wieś, powiat gorlicki, na południowym stoku Bartnicy, góry lesistej (632 mt. npm.) nad Siarką, dopływ Sękowy z lewego brzegu i samą Sękową, 5 km na południe od Gorlic…
Poniżej, kopia i wklejenie z oryginału.
Siary, wś, pow. gorlicki, na połudn. stoku Bartnicy, góry lesistej (632 mŁ. npm.), nad Siarką, dopł. Sękowy z lew. brzegu i samą Sękową, 5 kim, na płd. od Gonie. Wś skkada się z 144 dni. i 1058 mk.; 1008 rz.-kat., 3 gr.kat. i 47 izrael. Obszar więk, pos. wynosi 191. mr. roli, 19 mr. łąk i ogr., 16 mr. pastw. i 162 mr. lasu; pos. mn. 484 mr. roli, 107 nir. łąk, 127 mr. pastw. i 125 mn. lasu. Gleba iłowata, mało urodzajna. Bogactwem osady są kopalnie nafty. Według mapy wydanej staraniem wydziału krajowego przez L. Syro-. czyńskiego w r. 1881. wydobywano w formaeyi kredowej w tym czasie rocznie 19,250 cetn. metr. ropy na obszarze 2 ha, w płd. stronie od wsi. Według H. Waltera i dr. Dunikowskiego (Kosmos, 1885, str. 276 nn.) dobywanie nafty było nieracyonalne, kopalnie były wyczerpane ale głębsze wiercenie rokowało przyszłość. Co do samego układu warstw, to pojawiają się tam warstwy strzałkowe, dalej system najrozmaitszych warstw o przeważaj ących iłołupkach, następnie znowu strzałkowate piaskowce a za niemi naftonośne pokłady. W ogóle cały system łupków, iłów i piaskowców. Nafta pojawia się w kilku warstwach. Kierunek kopaiń jest nieregularny z powodu skrętu układu geologicznego. W ogóle leżą na warstwach ropianieckich iły czet – wone i szkliste piaskowce, na nich piaskowce dolno-eoceńskie, następnie silnie rozwinięty górny eocen, stanowiący na płd. spąg oligoceńskich piaskowców. W S. jest szkoła ludowa, Paraf. rz.-kat. w sąsiedniej Sękowy. S. należały do ststwa bieckiego; w r. 1581 liczyły 2 łany krn., 8 zagr. bez roli, 2 komom. z bydłem, 4 bez bydła, 2 rzemieśi., łan sołtysi i piłę (Pawiński, Małop., 114). S. graniczą na płn. z Ropicą Polską i Sokołem, na wsch. z Dominikowicami i Męciną Małą, na płd. z Sękową, a na zach. z Szymbarkiem. Mac.
W powyższym opracowaniu jest wiele nieścisłości Sz. M.
Dzisiaj już, mało, kto wie, gdzie znajduje się ta Bartnica, czyli Bartnia góra. Dziwić się nie należy, skoro na współczesnych (?), mapach wojskowych, (może również turystycznych), nazwana już jest, Bratnią górą, (może, od trzech kopców granicznych, trzech sąsiadujących ze sobą wsi; Siar, Szymbarku i Ropicy polskiej). Obniżono również jej wysokość, do 629, 6 m. npm. Ale, z tą czynnością, za sprawą nowych technik satelitarnych, zgodzić się można.
Zajmijmy się lokalizacją wsi S i a r y. Może, należałoby uściślić, że pierwotnie, zlokalizowana była ta wieś, na północno – wschodnim stoku Bartnicy. Ale, nie samej Bartnicy, lecz jej podwzgórza; –Wierzchowiny.
Aby zobrazować, to położenie,- to, gdyby na szczycie tej góry, zwanej Bartnią, ustawić duży reflektor (np.lotniczy) i zorientować go tak, aby promienie jego światła, padały (oświetlały) na północno – wschodnią stronę, (czyli, nieco ukośnie), to utworzony stożek światła, z tego reflektora, a dokładniej, jego skrajne promienie – ramiona, wyznaczą granice, dawnych (pierwotnych) S i a r.
Poza zasięgiem ramion, tego umownego, trójkąta (prostokątnego), będą się znajdować: od południowo -wschodniej, strony, wieś Owczary, (dawniej Rychwałd środkowy), a od północno-wschodniej strony, promień,(przeciwprostokątna), przebiegać będzie, przez Ć w i e r c i e (dzielnica Siar), pograniczem przysiółka Nowawieś, wsi Ropica polska, i poprzez przysiółek Pocieszka, do nowej części Siar Nadole.
Trzeci bok, tego, umownego, trójkąta (przyprostokątna), łączący dwa, już opisane, przebiegał będzie, po stronie wschodniej Siar, wyznaczając granicę ze wsią Sękowa, od Rychwałdzkiej góry począwszy, na południu, poprzez P u s t e p o l e, współczesny K o ź l e n i e c, w kierunku północnym, do miejsca, gdzieś pod współczesnym dworem W. Długosza, gdzie łączyły się ongiś, rzeki; Sękówka i Siara.
Za taką właśnie lokalizacją, pierwotnych S i a r, przemawiają, następujące argumenty.
W czasach Bolesława Chrobrego, a może jeszcze wcześniej, Mieczysława I, na szczycie Bartniej góry (629m.npm.), była również, zapewne, jakaś S t r ó ż a – punkt sygnałowy, pośredni, pomiędzy dominikowickim Z a m c z y s k i e m, a Stróżą, na ropskim (Ropa wieś) Chełmie,(najwyższe wzniesienie w Beskidzie gorlickim), w systemie bron i stróż, Bolesława Chrobrego.
A skoro, na Bartniej górze była stróża, to miała ona zapewne, zbrojną załogę, która musiała się sama wyżywić, oraz wyżywić swoje konie. Była więc tutaj, jakaś osada służebna, na rzecz tej załogi struży. Najlepszym miejscem, na osadę, również najbezpieczniejszym, z możliwością uprawy zboża (przeważnie owsa), były okolice dzielnicy S i a r, zwanej R z e m i e s z k a, po rubieże Rychwałdu dolnego, z którym (współcześnie), ta dzielnica S i a r graniczy.
Z dzielnicy Rzemieszka, było do stróży, pod szczytem Bartnicy, najbliżej. Bardzo strome, w tym miejscu, zbocza wzniesień, po obydwu stronach (brzegach) potoku Siara, tworzą przełęcz, która otwiera się, na dostatecznie rozległą dolinę Rychwałdu dolnego, gdzie można było coś uprawiać, zbierać i gromadzić siano dla koni na zimę, wreszcie, korzystać z czystych w tym miejscu, (bez domieszki ropy naftowej), wód, potoku (Bolan?) S a r a – S i a r a. oraz potoku Obłazec (płynie do dzisiaj).
Na stokach Bartniej góry, jak sama jej nazwa wskazuje, rósł potężny las bartny, gdzie można było, i tak też zapewne czyniono, d z i a ć barcie, czyli poprawiając naturę, drążyć, dłubać lub wypalać, w potężnych pniach drzew, wnęki – dziuple, w których zakładały swoje gniazda – społeczności, pszczele roje, dając pożywny miód, oraz wosk i propolis, wykorzystywany do impregnacji skór, a w połączeniu z żywicą drzew iglastych, do leczenia ran ludzi i zwierząt (zawiera propolis-kit pszczeli), sporządzania świec do oświetlenia, impregnacji drewna, itp.
Nazwa dzielnicy – Rzemieszka, jedna z najstarszych dzielnic S i a r górskich, wywodzi swą nazwę od różnych rzemiosł, niezbędnych do obsługi i utrzymania stróży: kowali, kołodziei, wytwórców uzbrojenia, rymarzy, – wytwórców skórzanych pasów i rzemieni, do wyrobu uprzęży dla koni i bydła, wykonywania siodeł skórzanych i tarcz ochronnych, odzieży, sporządzania tak zwanego l e z i w a dla bartników, (uprząż, do wspinania się na drzewa bartne i swobodnego zwisu, z wolnymi rękoma, przy pracy u otworu barci), oraz innych, niezbędnych wówczas rzemieślników; cieśli, młynarzy, knapów-tkaczy, a nawet różdżkarzy.
Nie można jednak całkowicie wykluczyć, że wyraz Rzemieszka, jest złączeniem dwu wyrazów i informuje, że ktoś tutaj mieszka. Może mieć ta informacja związek, z miejscem zwanym Obłazec, znajdującym się na płaskowyżu u podwzgórza Bartnicy, pomiędzy głębokimi parowami potoków; Obłazec oraz innym, o zagubionej nazwie…, które to miejsce, nazywają piaskowe wzgórki, a w rzeczywistości, jest to jedno, z dwu miejsc, jakiegoś kultu bożego w Siarach górnych.
Ale wyraz Rzemieszka, można interpretować jeszcze inaczej. Gdy napisać ten wyraz – Żemieszka, rozdzielić na wyrazy że mieszka, a następnie zinterpretować: że od czasów Mieszka (I), to, nie pomylimy się bardzo, że proto wieś Siary, istnieje od czasów Mieszka I, a może jeszcze wcześniej.
Na potokach, spływających z Bartnicy, były budowane zapewne, młyny wodne, jakiś tartak i stępa, do wytłaczania olejów konopnych i lnianych. (Ostatni młyn na potoku Obłazec w dzielnicy Rzemieszka, zniszczyła powódź w latach 1935 – 1937.
Wszystko wskazuje na to, że to w tej dzielnicy p r o t o – S i a r, znajdowało się ongiś, tak zwane n a w s i e, czyli środek wsi – osady. Tam też, była zapewne pierwsza siedziba komendanta stróży, a później, zasadźcy wsi, czy też, pater familia – starszego rodu. W tej to, dzielnicy, proto – S i a r, mogło znajdować się, (ślady widoczne do dzisiaj), owo, wymienione w dokumencie W. Jagiełły, w 1388 r., miejsce nazwane:… borzanis nuncupatum …, (jakieś miejsce kultu Bożego), z czasów starożytnych – neolitu lub czasów, początków osadnictwa, na tym terenie.
To w pobliżu dzielnicy Siar – Rzemieszki, naprzeciwko tej dzielnicy, na prawym nadbrzeżu potoku Siara, na stoku Rychwałdzkiej góry zwanej Obocz, znajduje się arcyciekawe miejsce – zapadlisko, z olbrzymim głazem, (różnymi, jakby obrabianymi, kamiennymi artefaktami) gdzie według miejscowej legendy, miał się podobno zapaść, w odległej przeszłości, jakiś kościół (katolicki).
Również, na południowo-zachodnim stoku Obocza – Rychwałdzkiej góry, począwszy nieomal od koryta potoku Siary, ciągnący się w górę, nieomal ku wierzchołkowi, znajduje się kamienny wał, usypany czy zbudowany, z dużych kamieni polnych lub rzecznych (nawet obrabianych). Ci, którzy wykonali ten wał, włożyli weń ogrom pracy. Zachodzi pytanie w jakim celu? Czy jest to wał graniczny pomiędzy Siarami i Rychwałem? Czy, jest to jakiś wał obronny? Chroni ten wał dzielnicę Siar, zwaną Dziadówka.
Że dzielnica S i a r, Rzemieszka, była zawsze najgęściej zaludniona, pisze również prof. Józef Rączkowski, urodzony w Siarach, w 1889 r.:… najgęściej zamieszkana była część wsi (Siary Sz.M.), leżąca bliżej Rychwałdu… W tej części stała również karczma … (J. Rączkowski, Wśród Polityków i Artystów – Wieś rodzinna, 1969 r.).
Wskutek najazdów; Tatarów, Węgrów, Wołochów, Rusinów, wskutek destrukcyjnej działalności różnych band, zwanych ogólnie beskidnikami, dawna wieś proto S i a r y, była wielokroć pustoszona, a drewniane domy, palone. Miejscową ludność, szczególnie starców i dzieci, mordowano. Młodzież obojga płci, brano do niewoli, a tylko jakiś odsetek ludności, rozproszył się po lasach, ukrył i przetrwał, jako zaczyn, przyszłej, ponownej osady…
To, z tamtych, traumatycznych, niewątpliwie, przeżyć ludności, pozostały reminiscencje w legendach, opowieściach, w nazwach przysiółków, jak:… P u s t e p o l e , P u s t y l a s. (Również, nieodległe, dominikowickie Pustki.). (Józef Barut, określa te nazwy przysiółków, jako spustoszone).
Znane jest mieszkańcom wsi S i a r y, przekazywane przez pokolenia do chwili obecnej, miejsce, w pobliżu Rzemieszki właśnie, związane niewątpliwie, z przytoczonymi powyżej najazdami. Miejsce to, zwane jest, w nazewnictwie miejscowym: k o c i m z o m k i e m gdzie, podobno…ma straszyć. Ale, nikt już, ze współczesnych mieszkańców Siar, nie wie i nie potrafi wyjaśnić, co się za nazwą tego miejsca, kryje.
Znaleziono tam onegdaj, bodajże, przy przebudowie drogi, … czaszki i szkielety ludzkie (!). Wszak, nikt tego znaleziska nie przebadał. Może były to szczątki, owych strażników spod Bartniej góry, może obrońców siarskiej osady, od strony rychwałdzkiej przełęczy, przed jakimś najazdem. A może, był to po prostu, stary cmentarz.
Wyjaśnienie, tej fascynującej i intrygującej nazwy, wyszukać można u Krystyny Pieradzkiej, w jej publikacji: Na szlakach Łemkowszczyzny. A, oto ten fragment:
… Jednym z ciekawych sposobów obrony tego pasa pogranicznego były niespotykane na innych granicach Polski, tak zwane k o t c z e z a m k i. Wiemy o nich z podań miejscowych, które określały tą nazwą pewne wzgórza… (Czy też, inne odpowiednie miejsca Sz.M.)… Jest to system osłaniania się wozami, znany od czasów husyckich, miejsce obozów, taborów… I dalej, pisze K. Pieradzka: …
Nazwa k o t c z y pochodzi od węgierskiego k o s e, co oznacza wóz… (Znane dobrze w Siarach, wyplatane z wikliny, koszki,- półkoszki Sz.M.). …W razie nagłego ataku, przewracano wozy i tworzono rodzaj zapory – barykady, zza której się broniono. Nazwy kotczy zamek, spotykał Morawski koło Tylicza, Nawojowej, Barcic, Nowego Sącza, Jazowska…Można do tej wyliczanki dodać: również we wsi Siary.
Siarski kotczy zamek, mógł być to obóz, Siarskiej stróży, z Bartniej góry, broniącej się przed atakiem Węgrów. W tym miejscu, wspomnieć należy, że od Sącza przez Grybów i Państwo Ropskie – Szymbarskie rodu Gładyszów, z którymi Siary graniczą przez Bartnią górę, prostopadle do potoku Sara – Siara, a dalej, przez Rychwałdzką górę na południowy wschód, przez Magurę i Małastów, przebiegała stara droga handlowa, z Krakowa do Węgier, której należało pilnować i bronić….
Nie wiadomo, jak nazywała się wieś lub osada, poprzedzająca nową nazwę, S i a r y. Może była to nazwa B o l a n, od nazwy ówczesnej, (jak przypuszczam) potoku, o tej samej nazwie, zwanego później Sara – Siara, który, w prapoczątkach, był rzeką i płynął oddzielnie, równolegle z Ropicą parvą, czyli Sękówką, przez tereny zwane K a l a n, czyli późniejsze S i a r y Nadole, a to jest rzecz pewna(!).
Czy może, ta proto-osada, nazywała się właśnie R z e m i e s z k a (?), od najstarszego przysiółka Siar, w którym, zamieszkiwali ongiś, rzemieślnicy; wytwórcy rzemieni i uprzęży dla koni i bydła?
A może, była to właśnie wieś Reichwald – Bogaty las, (tak jak w sąsiedztwie, Sękowy las), utworzona przez księcia krakowskiego, Leszka Czarnego, na zasadach prawa magdeburskiego, za sprawą, osadzania tu, ludności i jeńców niemieckich, jak domniemywa wielu historyków? Za takim rozwiązaniem tej kwestii, przemawia podział wsi, na Rychwałd górny i dolny, z których górny, przeniesiony był wkrótce, na prawo Wołoskie.
Z czasem, na prawo wołoskie, przeniesiono również Rychwałd dolny, po oddzieleniu od wsi Siary, z czysto polskim osadnictwem.
W dokumencie Karwacjanów Gorlickich, późniejszych właścicieli Rychwałdu, znajdujemy również nazwę wsi Gruszów. Niektórzy Historycy, lokują tę wieś, gdzieś, pod Krakowem. Intuicyjnie jednak, odczuwa się, że wieś ta, mogła znajdować się gdzieś, pośród dóbr Karwacjanów, w Kasztelani bieckiej. Czy, nie mogła to być, dawna nazwa proto-Siar, na pograniczu z Rychwałdem dolnym, lub wespół, z tą dolną enklawą Rychwałdu?
Że, proto – S i a r y istniały już wcześniej, (W. Jagiełło,…de novo locandi..), przed nową, ponowną lokacją, jako wieś lub osada, świadczy, chociażby odwoływanie się, przez późniejsze Sądy siarskie,- ławnicze, czyli wójtowskie, działające na zasadach prawa magdeburskiego, – do starodawnego prawa zwyczajowego, czyli polskiego: … jako, z dawna było we zwyczaju…,lub, …jako za starodawna wymierzono…, (B. Ulanowski, Starodawne Prawa Polskiego Pomniki, t.XII – Księgi sądowe wiejskie siarskie. Biblioteka UJ. W Krakowie)… (Oryginał – rękopis w Bibliotece UW w Warszawie, kopia elektroniczna u Autora Szkicu…).
Nie nadaje również nazwy wsi, (co było zazwyczaj praktykowane), król Władysław Jagiełło, tej, lokowanej, w roku 1388 na nowo, wsi(?), nad potokiem Siara, jakby pozostawić chciał, nazwę już istniejącą, – zwyczajową.
Również, zastanawiający jest fakt, że król Kazimierz Wielki, lokując 26 lat wcześniej , nad rzeką Ropicza parva wieś, S a n k o w y l a s , pominął, graniczące z tą wsią na dużej przestrzeni, obszary siarskie. Przypuszczalnie, pominął je, dlatego, iż były już zasiedlone(!).
A jeszcze wcześniej, powierzając Gładyszom zasiedlanie pustostanów części Beskidu Gorlickiego, którzy to Gładysze, zasiedlili i osadzili sporo wsi, dlaczego by mieli pominąć, graniczące z ze swoim Szymbarkiem, tereny, gdyby były jeszcze nie zasiedlone?
Jacy więc, mogli tu żyć ludzie, ludzie polskiego, południowo – wschodniego, pogranicza?
Według Krystyny Pieradzkiej – (Na Szlakach Łemkowszczyzny), oraz Romana Reinfussa – (Śladami Łemków), Również Ossendowskiego, na zaludnienie części polskiego Podkarpacia, miało wpływ,…pięć żywiołów ludzkich, a mianowicie: polski, słowacki, wołoski, ruski i węgierski.
Żywioł ludzki węgierski, należałoby rozłożyć na kilka czynników, a mianowicie: Chorwatów (Chrobatów), Słowaków, Słoweńców, Czechów, Morawian, Węgrów, Karakaczanów – czyli, zhellenizowaną ludność pochodzenia romańskiego i greckiego, oraz Arumunów.
Do tego zestawu, można śmiało dołożyć, domieszkę krwi mongolskiej, pozostawianej, po licznych napadach Dzyngishana, ale również za sprawą osadzania, zasłużonych oddziałów zaciężnych, chociażby po bitwie pod Grunwaldem, (Grudna kępska), czyli Tatarów.
Ale jeszcze wcześniej, pozostały ślady domieszki krwi celtyckiej; byli tutaj Celtowie, są ślady ich pobytu.
Napływ, tej mieszanki ludzkiej, na tereny Podkarpacia, odbywał się od pradziejów. Nie było jeszcze zorganizowanych państwowości, nie było żadnych reguł i praw pisanych, nie było ściśle określonych, oznakowanych i wyznaczonych granic. Język tamtej ludności napływowej, szczególnie pochodzenia słowiańskiego; polskiego, słowackiego, słoweńskiego, czeskiego, chorwackiego, a nawet staroruskiego, był podobny i wzajemnie zrozumiały.
Tereny południowe, kasztelani bieckiej, zajmowane były wprawdzie sporadycznie, ale permanentnie, przez pojedynczych osadników, pojedyncze grupy rodowe i poszczególne rody, poszukujących dla siebie, najlepszych warunków bytowania. …Przybywało, można określić cichaczem, wielu wędrujących Nomadów ze swoimi stadami owiec i kóz uzależnionych od obfitości paszy.
… Wołosi, (pojęcie, znaczeniowo bardzo obszerne Sz.M.), byli elementem bardzo ruchliwym i nieuchwytnym. Za prawo wypasu swych trzód, składali na rzecz właścicieli terenów wypasowych dań baranią, (najczęściej pięć baranów od setki owiec), ale przybywali nieregularnie, a co gorsza, dopuszczali się, najróżniejszych łotrostw; kradzieży, rabunków, a niekiedy i morderstw. Tego typu przypadki są najlepiej udokumentowane w formie skarg ludności osiadłej. Również Kościół miał wiele zastrzeżeń, co, do innej, (prawosławie, greko katolicyzm, a nawet pogaństwo Sz.M.), wiary przybyszów. (R Reinfuss, Śladami Łemków).
Powracając do proto osady S i a r y.
Przypuszczalnie, pierwotna ludność tej osady – wsi, nie odbiegała, swym składem etnicznym, od przytoczonego powyżej schematu, K. Pieradzkiej i R. Reinfussa. Do tego składu, należałoby dodać jeszcze, element niemiecki, (lub Celtycki) proto – osady rychwałdzkiej, zapewne z czasów księcia, Leszka Czarnego lub Wacławów czeskich. Może również, jakąś część, przybyłej z najbliższego sąsiedztwa, ludności pochodzenia niemieckiego; z domniemanej proto osady, Schon hof, (ks. W. Micho, – Pamiętnik, M. Reg. PTTK Gorlice), późniejsza, Sankowy las, a aktualnie, Sękowa, może również, z pogranicznego Schonenberga – Pięknej góry, czyli aktualnie Szymbarku.
Te, proto osady, o bardzo małej zapewne, liczbie ludności, z konieczności, musiały wymieniać się kobietami, kandydatkami na żony, aby uniknąć, (uświadamianych już od pradziejów, zasad totemicznych) koligacji wsobnych, w obrębie rodowych więzów krwi.
W ten sposób, powstawała, swoista mieszanka etniczna: pokrewieństwa, kultur, obyczajów, wyglądu, strojów, ale również, predyspozycji do trwania i przetrwania, w tych, niejednokrotnie, skrajnych warunkach, pograniczno – klimatycznych.
Zagadnienia ustrojowe proto osady S i a r y.
… Pierwotnym właścicielem kraju jako całości, nie mógł być nikt inny jak tylko, (książę Sz.M.), król i jego dynastia piastowska… (Również Jagiellońska Sz. M.).Pierwotnie osadzano wsie wedle starodawnego prawa polskiego…
Z czasem, przenikają z zachodu – Śląska, nowe prądy prawne, tak zwane prawo Magdeburskie (teutońskie – niemieckie), z lepszą organizacją samorządową …
Wkrótce zaczęły powstawać polskie odmiany prawa magdeburskiego jak chełmińskie i średzkie… Jak zwykle, na niebezpiecznych, a pustawych obszarach pogranicza czynił król wielkie darowizny na rzecz swego wiernego rycerstwa… Darowizny oblatowano czyli wpisywano do ksiąg grodzkich… Wcześniejsze jeszcze były darowizny książęce (XI do XIII w.) na pograniczu z Węgrami, celem obrony linii terenów, dróg i tajnych ścieżek ważnych w razie napadu czy ataku. Kto się dobrze na wojnie zasłużył, był dobrym wojownikiem, gorliwym organizatorem, ten dostawał obszerne nieraz lesiste tereny, ledwo z grubsza w swych granicach, wedle potoków i wzgórz oznaczone z tym, że może na nich lokować wsie, z obowiązkiem służby wojennej. Darowizna była wieczysta dla legalnych potomków, sukcesorów, jak opisują dokumenty…
Z czasem królewszczyzny przechodziły na własność (z nadania) szlachty, rycerstwa oraz duchowieństwa w tym klasztorów. Systematycznie, więc, malały…
Od XIII i XIV w. potworzyły się na Pogórzu wielkie własności rycerskie i duchowne, wchodzące pomiędzy zrąb własności królewskiej… W późniejszych wiekach, własności królewskie uwidocznione są w postaci starostw grodowych (starosta rządził i administrował oraz sprawował sądownictwo w grodzie)…
Dopiero w XIV w. nastąpiła doba nowej, zakrojonej na szeroką skalę, akcji osadniczo – rolniczej zainicjowanej przez króla Kazimierza Wielkiego przy jednoczesnej lokacji wielu miast i miasteczek…(Krystyna Pieradzka, Na szlakach Łemkowszczyzny).
Wybór fragmentów przez Autora Szkicu…, jako, że Nihil novi sub sole.(Nic nowego pod słońcem), na ten temat, wymyślić się nie da i nie ma potrzeby…
W wyniku planowej, jak można przypuszczać, akcji osiedleńczej Kazimierza Wielkiego, i lokacji okolicznych wsi na prawie Magdeburskim, które to prawo, można określić jako bardziej korzystne, dla posiadaczy ziemskich oraz sołtysów, osadzających wsie, aniżeli dla mieszkańców tych wsi, do roku 1388, wszystkie tereny wokół dawnych S i a r, były już zasiedlone, z Sękową włącznie.
Dlaczego zatem król, Kazimierz Wielki, pominął teren S i a r ?
Jedynym wytłumaczeniem tego przeoczenia, jest fakt, że na terenach dawnych Siar, i s t n i a ł a j u ż w i e ś d o b r z e z o r g a n i z o w a n a (!).
Być może, a raczej, na pewno, rządziła się ta wieś, starodawnym prawem polskim, które było prawem zwyczajowym, tworzonym, na przestrzeni dziesiątków, a może nawet setek lat, a zarządzający tą wsią, starszy rodu, rycerz, czy jakiś szlachcic, dobrze wywiązywał się, ze swych powinności, wobec prawowitego właściciela, tej południowo – wschodniej rubieży kraju, – księcia, a później króla.
Przypuszczać można, (co wynika z zachowanych śladów), że do czasu lokacji, sąsiedniej S i a r o m wsi, mianowicie Sankowego Lasu, (Sękowej), obydwie rzeki na tym terenie; Ropicza parva i Sara, (Siara), płynęły własnymi, łożyskami – korytami, żłobiąc, rzeźbiąc i kształtując, rozległe doliny, w ich dolnym biegu. Sądząc z ukształtowania terenu, być może, że w pewnych okresach, nie tylko zbliżały się one do siebie, żłobiąc nowe koryta, ale również, łączyły się i na pewnych odcinkach, płynęły jako jedna rzeka, a w innym miejscu, znów się rozdzielały. Ślady dawnych koryt rzek, są widoczne do chwili obecnej, chociaż postępująca gwałtownie, od miasta Gorlic, rozległa urbanizacja tych terenów, coraz bardziej ślady te zaciera.
Jeszcze, w czasach Kazimierza Wielkiego i następującego po nim, Władysława Jagiełły, czyli w okresie, od około 1360 do około 1400 roku, dolina S ę k ó w k i, i potoku S i a r a, na obszarze, zwanym w okresie późniejszym, Siary Nadole,(również enklawa Gorlic, Łęgi), nie nadawały się, ani do zasiedlania, ani do żadnej uprawy. Był to bowiem, teren podmokły, zalewowy. Miejscami kamienisty, (kamieniec), miejscami bagnisty i porosły, może nie tyle jakimś szlachetnym lasem, ale na pewno, tak zwanymi chwastami leśnymi; olchą, topolą, wierzbą, leszczyną, osiką, itp.
Był to, ów K a l a n, nazwany tak, w dokumencie Bolesława Wstydliwego, w roku 1279. Do ewentualnego zasiedlania i upraw rolniczych, mogły nadawać się tereny nadbrzeżne. Współcześnie, to dawne nadbrzeże, a dzisiaj, spore pasmo wzniesień, od wysokości 3 do 15m. wysokości względnej w niektórych miejscach, mieszkańcy wsi Siary, zwą te nadbrzeża:… G ó r k i. (Pójść, pod górki).
Z wysokości tych górek, można odczytać o ile, poziom dawnych rzek był wyższy oraz ile miękkiego gruntu, przemieściły w doliny, ówczesne górskie rzeki…
Są również, takie dawne, nadbrzeżne G ó r k i, w sąsiedniej wsi, Sękowej.
S i a r s k i e G ó r k i, zaczynają się przy granicy Siar Nadole, z dzielnicą Gorlic, – Łęgi , w miejscu gdzie uchodzi, na dolinę Wygonu, potok, zwany w przeszłości, S ł o p n y, lub Słupny (Stupy), i ciągną się, w kierunku południowym, przez teren dworski, dzielnicę S i a r, zwaną S z l a b a n e m, aż do dzielnicy Rzemieszka, w przebiegu równoległym, do współczesnej ulicy zwanej Węgierską, a od Szlabanu, (był do roku około 1900), wzdłuż drogi do Owczar – (Rychwałdu). Są również, miejscami wysokie do 4m., wys. względnej, nadbrzeża, po prawej stronie współczesnej rzeki Sękówki, czyli na odcinku granic, z Sokołem, Dominikowicami i Sękową.
Dalszą historię wsi, zwanej S i a r y, opiszą zachowane szczęśliwie, dokumenty.
Suplement
do mojego eseju, r.- Siary najdawniejsze, w opracowywanym
Szkicu do monografii Wsi Siary.
Siarowski kamienny Światowid, Grabina, Pod skałami.
Interpretacja i wizualizacja siarowskich legend,- ze szczyptą ezoteryki.

Usytuowany był we wsi Siary górne, przy zejściu starej drogi ze wzgórza Wierzchowina na strome, lewe nadbrzeże rzeki – (potoku Siary). Data budowy nie jest znana.



Podczas przebudowy drogi do Rychwałdu dolnego, oryginalny „obelisk” rozebrano, kamień przeniesiono i wybudowano w innym nieco miejscu, ale już na zaprawie cementowej. Ze zwieńczenia, zdjęto daszek i wbudowano krzyż katolicki. Nie wiadomo, czy dokonano inwentaryzacji poszczególnych elementów. Nowy obelisk, różni się znacznie od oryginału.
Fotografię oryginału przed przebudową, wykonał zapewne dr Tadeusz Ślawski – historyk z Biecza, którego matka pochodziła z siarskich Chaluchów (lub pozyskał foto., od kogoś?).
Ja, autor Szkicu.., pozyskałem tę foto., kopiując stronę, z I tomu książki Nad rzeką Ropą – pr. zbiorowa, metodą skanowania., z rozdziału ks., autorstwa T. Ślawskiego (t. I. fot. 29 str. 79).
Przyglądając się dokładnie starej foto., obelisku, dostrzeżemy zapewne na sfotografowanym przez kogoś boku, jakby jakieś scenki rodzajowe, które mogą utwierdzić nas w przekonaniu o prawdziwości, jednej z siarskich legend i zbudowaniu obelisku, na pamiątkę tego wydarz.
Legendy te opowiadają, o spustoszeniu dawnej wsi Siary, przez ordy Tatarów, którzy niejednokrotnie w swoich zagonach na tereny dawnej Słowiańszczyzny, (Małopolski), przewalali się przez wieś Siary, paląc domostwa, zabijając starców i dzieci, a młode dziewczęta i chłopców uprowadzając w jasyr.
Gdy, zapożyczając medyczny termin – tomografia komputerowa, dokonamy komputerowego cięcia poprzecznego i kadrowania na sekwencje, foto. Obelisku, to uzyskamy potwierdzenie naszego mniemania, że przynajmniej na tym, widocznym boku obelisku, zapisano, przez dobór i układ kamieni, oraz mechaniczne ryty, jakieś symbole, jakiś ważny przekaz wydarzeń, które niewątpliwie, miały miejsce w dawnych Siarach, ale również, w sąsiedniej Siarom wsi – Szymbarku.
Poszczególne sekwencje obrazu Światowida, będą zamieszczane w niniejszym opracowaniu, począwszy od najniższej, czyli od niewidocznej podstawy, która ukryta jest w trawiastym podłożu.




Dynamiczna scenka przedstawia pędzące konie i dwie, (lub trzy), groźne w swoim wyrazie postaci, pomiędzy którymi, jakby sylwetka dziecka? Może twarz, z prawej, symbolizuje starca? Pędzący na koniu, jakby z ogonem, symbolizuje Tatara. Tatarów, utożsamiano z diabłami. Nie wiadomo co, symbolizuje ta głowa lub twarz, z lewej, ponad zadem koni?
Może, jest to zatroskana twarz Swarożyca? Różnych twarzy i symboli na tej stronie obelisku, można dopatrzyć się więcej.. Na sylwetce konia, jakieś nieczytelne już symbole i hieroglify? Pod kopytami koni, można się również dopatrzyć jakichś głów – twarzy?
Ponieważ, dostępna była tylko jedna foto-strona tego oryginalnego obelisku, nie wiemy, jakie obrazki zawierały pozostałe trzy oblicza tego siarowskiego Światowida. Jest to wielka strata. Należy się informacja, że pędzące konie i odgłosy przez nie czynione, są motywem jednej, z siarowskich legend.
Może to być legenda na motywach prawdziwych wydarzeń. Przytaczana jest przez wielu starszych, leciwych już mieszkańców Siar, którzy rzekomo, jakoby osobiście słyszeli pędzący tabun koni i łamiących się gałęzi krzewów, w kilku miejscach wsi Siary, idąc przez te miejsca nocą… Przytaczają również opowieści analogiczne, swoich antenatów…
Miejsca odgłosów, jest to, m. in. tzw., Grabina przy starej kapliczce w siarach środkowych, czyli na nawsiu, (na Szlabancie) oraz pod skałami, czyli pod wysokim, skalistym w tym miejscu, nadbrzeżem rzeki Sękówki, gdzie usytuowany jest dwór W. Długosza…
Przy kapliczce, powracająca ze szkoły młodzież, – chłopcy, „przepędzali okrzykami diabły”…



Inne, ciekawe miejsce w Siarach środkowych.
– Nawsie, zwane na szlabancie. Jest to Grabina w której, słyszano tętent tabunu koni.

Na południowej ścianie kapliczki, przy jej narożu, dostrzec można czającą się postać. Spogląda w kierunku innych postaci, widocznych w zaroślach i na ich tle. Przypuszczalnie, to tamci osobnicy, są sprawcami tego osobliwego, nader realistycznego, wizerunku twarzy kobiety na kopie siana. – Widzi ją tylko aparat fotograficzny. (A, swoją drogą, jak można na suchym sianie stworzyć takie dzieło?).
Moja tutaj obecność, (Sz. M.), nie była planowana. Foto., kapliczki i otoczenia, wykonałem spontanicznie, przejeżdżając tędy rowerem. Po wprowadzeniu do komputera, zauważyłem, że pozornie spokojny i monotonny obraz, jest dynamiczny i pełen życia. Ciekawe, że widoczne na foto., liczne postaci, są bardzo małego wzrostu. Czyżby, legenda o dziwach tego miejsca i manifestujących się zjawiskach opowiadała prawdę? Realizuje się tutaj również teoria, „o światach równoległych”.
Grabina, to miejsce różnych manifestacji wizualnych i dźwiękowych, z przeszłości. Kapliczkę, ze świętym katolickim wewnątrz, postawiono z tej właśnie przyczyny.
Przechodzący, lub przejeżdżający tędy nocą, słyszeli często tętent pędzącego tabunu koni (reminiscencje, pędzącej ordy i spustoszenia wsi przez diabły – Tatarów.)
Jak opowiadali starsi mieszkańcy Siar, (słyszałem to osobiście), na wozy, niektórych posiadaczy koni – woźniców, gdy przejeżdżali drogą przez Grabinę, wskakiwały jakieś dziwne postaci, które nic sobie nie robiły, „z okładania ich batem – batożenia”. Przejeżdżały w ten sposób, pewien odcinek drogi, i znikały. Spłoszone konie, trudno było później okiełznać i uspokoić.


Gdy dokonamy kadrowania, i formatowania, w odcieniach szarości, twarz kobiety na kopie nie znika, ale za nią, pojawiają się dziwne postaci. Jedna z nich, nosi szpiczastą czapkę tatarską. Bardzo stare wsi, mają bardzo stare legendy które czasami ożywają!
W sąsiedniej, z za góry, wsi Szymbark, znają również legendy o Tatarach.
Za widoczną, w środkowej części obrazu, dwuwierzchołkową górą zwaną Bartnia, leży opisywana już wieś Siary. Panorama, autorstwa Bol. Świndrycha, ze wsi Sokół, pokazuje nieomal najstarszą wieś w Kasztelani Bieckiej, a mianowicie, wieś Szymbark. Ok. XII w.



XVI wieczny dwór Gładyszów po rewitalizacji. Przy prawym, dolnym skraju fotografii-panoramy, na płaskim nieomal terenie, majaczy jasnej barwy obelisk. Rzekomo, miał być on postawiony, na pamiątkę bitwy stoczonej z ordą tatarską podczas jednego z najazdów. W miejscu, gdzie stoi obelisk, podczas tej bitwy, miał zginąć chan tatarski. Tak, opowiada jedna z szymbarskich legend. (Wg mnie, turecki pasza).
Obelisk we wsi Szymbark, w przeciwieństwie do siarowskiego Światowida, zbudowany jest w stylu wschodnim. Łączy je legenda, związana z najazdami Tatarów. Możemy je porównać.

Obelisk siarowski; wersja oryginalna. Obelisk szymbarski; po renowacji.

Powróćmy jeszcze do siarowskiego Światowida i przechowanych w pamięci najstarszych Siarowian, – legend (?), oraz miejsc szczególnych manifestacji.



Wydaje się, że ten obelisk, przebudowywano kilkakrotnie lub nadbudowywano. Może o tym świadczyć jakby różne usytuowanie oraz kształt zwieńczenia; płaskie oraz kopulaste.

Jeszcze, kapliczka w Siarach, w innej porze roku.

Jeszcze stara, ponad 200-letnia kapliczka w Siarach, na Szlabancie – Nawsie. Wczesna jesień lub wiosna? Na zaoranym kamienistym poletku, na próżno wypatrywać jakiekolwiek dziwne zjawiska. A może, diabliki kryją się w zaroślach i ponad kapliczką, po prawej?

Przeczy jednak temu twierdzeniu ten obraz. Zarówno po lewej, jak też po prawej stronie kopy siana z twarzą kobiety, znaleźć można jakby niewielkie postaci. Gdy spojrzymy uważnie, to zobaczymy, że pod krzaczkiem na wprost słupa, kryją się dwie, a z prawej strony, przed kopą, również dwie. Jest jeszcze mała postać z lewej strony, za dróżką do bramy ogrodu, a druga, z prawej, na murawie w dolnym rogu fotografii. Do siedzących, podąża trzecia.
Zajrzyjmy jeszcze do samej grabiny, gdzie słychać tabuny pędzących koni, gdzie łamią się z trzaskiem gałęzie, a nieczuły na batożenie diablik, wskakuje nocą na wozy, przejeżdżających drogą woźniców, a strach, prostuje włosy na głowie i podnosi czapki.
Ale, doznać mogą tych reminiscencji, tylko nieliczni. Tak działo się od zarania…




W takich to starych siarskich domkach z przeszłości, bez prądu elektrycznego, kot, przy wtórze kaczek, mruczy stare siarowskie legendy, które najlepiej czują się w gontynach. Można je tam usłyszeć, a nawet zobaczyć, gdy się poprosi, zaklętą w stary pień drzewa – uroczą wiedźmę.
Zmierzając ku zakończeniu mojego Suplementu, powracam raz jeszcze do Grabiny, gdzie potwierdza się hipoteza, o istnieniu Światów równoległych.
Jest to niby zwyczajne miejsce, z kapliczką stojącą na niewidocznej skarpie nadrzecznej (wysokość w tym miejscu około 2o m), nie daje mi jednak spokoju. Prowokując moją wyobraźnię, przywołuje wspomnienia, z wczesnego dzieciństwa – lat szkoły podstawowej w Siarach, w okresie końca lat 50 tych i początku 60 tych XX w.
Przechodziliśmy tędy codziennie, w okresie roku szkolnego, do nieco dalej położonego budynku szkolnego. I tak, nieodmiennie od kilku pokoleń uczniowskich, zawsze w tym miejscu, chłopcy ze szkoły w Siarach, „przepędzali i gonili z krzykiem, wyimaginowanego?, diabła”, przedłużając tym samym żywotność legendy.




Za kopą siana, z twarzą, dwie postaci. Z prawej strony, przed kopą, dwie siedzące…

No cóż. Może nie wszyscy to dostrzegą. Może zobaczą coś innego. Może niektórzy, użyją znanego określenia: paraidolia?…
Jeszcze inne, wielce tajemnicze miejsce, gdzie manifestują się odgłosy z legend, przeważnie, podczas pełni księżyca.


Pod dworem W. Długosza – Siary dolne, jak mawiano popod skałami. Niektórzy, idąc tędy nocą, również słyszeli odgłosy pędzącego tabunu koni czyli, reminiscencje najazdu diabłów – Tatarów w odległej przeszłości…
Fotografując sporo, gdy zainteresował mnie jakiś obiekt – obiekty, zazwyczaj, nie zwracałem uwagi na szczegóły. Dopiero, po wprowadzeniu efektów fotografowania do komputera, powiększając i przyglądając się fotografiom uważnie, niejednokrotnie z użyciem szkła powiększającego, dostrzegałem intrygujące szczególiki które, przy pomocy kadrowania i powiększania, wydobywałem z fotografii zasadniczej… .
Były to sceny, które nie powinny mieć miejsca. Ale były. Zastanawiałem się wówczas, czy posiadam jakieś zadatki mediumistyczne, a oddziałując na fotografowane miejsce – obraz, jak katalizator, powoduję te dziwne zjawiska na końcowej fotografii? Ale, przecież aparat fotograficzny, oddaje w fotografii to, co widzi jego obiektyw…
Zakończyłem, 08. 08. 2022 r. Sz. M.
Już po zakończeniu tego Suplementu, czytając MW Waldemara Łysiaka, wydanie drugie poszerzone, W Sali I, tej książki o tytule Zabójca Bajek, odkryłem motto, pasujące jak ulał, do mojego opracowania.
Powodowany, może nie tyle wrzutami sumienia, ale jakimś cieniem dziecięcego zawstydzenia (minęło mi 80 lat życia), z powodu wyeksponowania ezoterycznych, może paranoidalnych, zjawisk manifestujących się na niektórych moich fotografiach, zapożyczam u Autorów… motto, które może mnie usprawiedliwić w oczach Czytelnika.
„Mówiono mi, że istnieją tacy, którzy
przez całe życie nigdy nie widzieli krasnoludka.
Współczuję im głęboko, gdyż wiele stracili!
Sądzę, że są chyba krótkowzroczni.
Może zepsuli sobie oczy nadmiernym czytaniem w szkole.
A może dzieje się to dlatego, że dzieci wyglądają dziś
tak poważnie i są przemądrzałe, a wyrastają bez myśli
i marzeń na zgorzkniałych ludzi nie mających ani
spokoju w duszy, ani uczucia w sercach, ani chęci
do życia, ani odwagi śmierci.”